Jakoś tak dziwnie się złożyło, że po moim wpisie o babci pojawił się artykuł na stronie głównej na ten sam temat. Poryczałam się, bo myślałam, że własnie tak zakończy się moja historia...
P.S. O powrocie Irka znów żadnych wieści. Tak sobie myślałam, że jak wróci to znowu będzie można mieć nadzieję, czas nie będzie tak bezlitośnie stał w miejscu. Z drugiej strony - każdej miesiączce będzie towarzyszyła galopująca depresja. Czy dam radę?