Juz trzeci dzień chodzę jak zombi. Jeżeli jutro z jakichkolwiek powodów się nie wyśpię, to chyba oszaleję! Nie moge mysleć, nie wiem nic, nie mam sił na nic. Totalne oszołomienie. Z drugiej strony micha mi się cieszy od ucha do ucha na widok rozbrykanej gromady dzieciaków. Martwi mnie jedno, mam problemy z utrzymaniem dyscypliny na lekcji i nie wiem, czy to ja nie mam sił, czy oni są inni? Od poniedziałku biorę sie w garść, tymbardziej, że wreszcie dotarły do mnie książki, ktore zamówiłam pierwszy raz w życiu drogą internetową (staję się nowoczesna :-]).
Poranne trudności w czwartek chyba sobie wykrakałam. Do szkoły podążam na 7:30. Ustaliłam ze swym szanownym małżonkiem, że mnie podwiezie do pracy. Zabrałam się za robienie kanapek, a tymczasem Irek miał misję - zatankować samochód. Poszedł i za chwilę wrócił, po czym wykrzyczał mi w twarz, że akumulator się rozładował. Zadzwoniłam do kilku kumpelek - już wyszły z domu i nie wzięły ze sobą komórek. Irek w krzyk na mnie, że krzyczę (?!). Kłótnia. Patrzę, za trzy minuty powinien jechać autobus. Dobiegłam do głównej szosy (w drodze pękł mi but) i .... zlapałam autobus na stopa. Jakby tego było mało, to chciałam zapłacić panu za bilet stuzłotówką. Roześmiał się tak, że wystraszyłam się, iż puści kierownicę albo coś. W efekcie uzbierałam trochę drobnych. Zabrakło 50 gr - pan darował mi ten dług. Zdążyłam! Wyglądałam okropnie, a miałam plany zrobienie perfekcyjnego makijażu. Dodam tylko, że to nie był sen, a ja mam więcej szczęścia niż rozumu :-)
Zauważyłam u siebie pewną skłonność do koloru pomarańczowego. Wczoraj kupiłam pomarańczowe buty, dzisiaj torbę na książki, polar też mam w tym kolorze, zasłonki w sypialni (pierwotnie ściany), ulubioną bluzkę i nawet telefon... I jeszcze gumkę do włosów! Gdy tak wyliczam, czuję się niepewnie. Wyczytałam gdzieś, że pomarańczowy jest dobry w przypadku problemów z seksem. Czyżby podświadoma terapia?!
Jeśli chodzi o terapię, to od wczoraj nasz Reksio przyjmuje krajowa wersję "Prozaku" (lek antydepresyjny) w wymiarze: jedna tabletka dziennie. Mam nadzieję, że czasami podzieli się ze swoją panią?
Poranne trudności w czwartek chyba sobie wykrakałam. Do szkoły podążam na 7:30. Ustaliłam ze swym szanownym małżonkiem, że mnie podwiezie do pracy. Zabrałam się za robienie kanapek, a tymczasem Irek miał misję - zatankować samochód. Poszedł i za chwilę wrócił, po czym wykrzyczał mi w twarz, że akumulator się rozładował. Zadzwoniłam do kilku kumpelek - już wyszły z domu i nie wzięły ze sobą komórek. Irek w krzyk na mnie, że krzyczę (?!). Kłótnia. Patrzę, za trzy minuty powinien jechać autobus. Dobiegłam do głównej szosy (w drodze pękł mi but) i .... zlapałam autobus na stopa. Jakby tego było mało, to chciałam zapłacić panu za bilet stuzłotówką. Roześmiał się tak, że wystraszyłam się, iż puści kierownicę albo coś. W efekcie uzbierałam trochę drobnych. Zabrakło 50 gr - pan darował mi ten dług. Zdążyłam! Wyglądałam okropnie, a miałam plany zrobienie perfekcyjnego makijażu. Dodam tylko, że to nie był sen, a ja mam więcej szczęścia niż rozumu :-)
Zauważyłam u siebie pewną skłonność do koloru pomarańczowego. Wczoraj kupiłam pomarańczowe buty, dzisiaj torbę na książki, polar też mam w tym kolorze, zasłonki w sypialni (pierwotnie ściany), ulubioną bluzkę i nawet telefon... I jeszcze gumkę do włosów! Gdy tak wyliczam, czuję się niepewnie. Wyczytałam gdzieś, że pomarańczowy jest dobry w przypadku problemów z seksem. Czyżby podświadoma terapia?!
Jeśli chodzi o terapię, to od wczoraj nasz Reksio przyjmuje krajowa wersję "Prozaku" (lek antydepresyjny) w wymiarze: jedna tabletka dziennie. Mam nadzieję, że czasami podzieli się ze swoją panią?