Autor:

arvena

Data publikacji:

12.01.2005

zaloguj się, żeby móc oceniać artykuły

12 stycznia 2005r - wielkie marzenie.

Dzisiaj, gdy wracałam z pracy, opowiedziałam koleżance siedzącej za kierownica o wszystkich naszych planach "badawczych". Ona jest zupełnie zielona w sprawach leczenia bezpłodności, bo jak sama mówi, w jej przypadku "strach na krzesło siadać po facecie, bo zaraz w ciążę zachodzi".Gdy skończyłam swój monolog, zobaczyłam jej wielkie oczy. Stwierdziła, że nigdy mnie TAKIEJ nie widziała. Jest pozytywnie zaskoczona. Determinacja, pewność siebie, płomień w oczach, rumieńce na twarzy. Przytłoczyłam ją swoją wiedzą i dociekliwością. Stwierdziła, że zawsze intuicyjnie czuła, iż osoby które są pochłonięte wielkim marzeniem tak właśnie wyglądają, mówią, postępują.
Pięknie to nazwała - WIELKIE MARZENIE.
Gdy wracałam od ginekologa (nie było Go dzisiaj), zaczęłam rozmyślać o tym moim MARZENIU.
Dla mnie oprócz tego, że jest wielkie, to jeszcze jest nieosiągalne. Człowiek ma dużo marzeń. Jedne się spełniają, inne nie. Niespełnienie jest jakby wkalkulowane w to wszystko i zazwyczaj godzimy się z nim. Mam wiele marzeń, o których wiem, że się nie spełnią. Mam wiele marzeń, na których spełnienie czekam z utęsknieniem. Ale żadne z nich tak bardzo nie boli, jak to moje WIELKIE MARZENIE dzisiaj....

Komentarze

  • avatar
    arvena

    13/01/2005 - 00:01

    Vill, dziękuję! Twoje słowa są dla mnie bardzo ważne. Tylko ta niecierpliwość... Ech, ona wykańcza. Ale czekam na swój happy end i każdego dnia uczę się cierpliwości. Niech mi się spełni - jak Tobie :-)