Autor:

Allunia

Data publikacji:

17.08.2004

zaloguj się, żeby móc oceniać artykuły

wiosenne nadzieje

W kwietniu mam jechać słuzbowo na tydzień do Holandii ale już wyobrażam sobie jak mówię szefowi że nie pojadę bo jestem w ciąży. Przecież do tego czasu na pewno się uda! W międzyczasie odkrywam forum Bociana. Dowiaduję się o tylu rzeczach o których nie miałam pojęcia!! Zioła?? homeopatia??? Kobiety starające się nawet 10 lat o dziecko i nie tracące przy tym nadziei?? Do późnej nocy śledzę wątki. Za dużo tego. Gubie się. Ale i tak nie mogę spać z nadmiaru wrazeń, informacji. Czytałam o dziewczynie starającej się o dziecko 6 lat, wzruszyło mnie to, współczuję jej. Leżę i w głowie kłębią mi się jakieś dziwne nazwy... endometrioza, policystyczne jajniki, CLO, hiperprolaktynemia, bezowulacyjne cykle, endometrium.... I ta informacja z głównej strony: W Polsce co piąta para ma problemy z płodnością...Boże, co to jest????? Czy świat naprawdę tak się zmienił że urodzenie zdrowego dziecka leży u wielu osób w sferze niespełnionych marzen???? To wszystko brutalnie wytrąca mnie z błogiego stanu nieświadomości, naiwności, że wystarczy przytulić się do męża dzien przed owulacją... wpadam w panikę. A może mam endometriozę?? a może zespół PCO?? Przypominam sobie sytuację sprzed parunastu miesięcy: Było współżycie 2 dni przed owulacją, zupełnie spontaniczne, był sluz...dlaczego wtedy nie zaszłam w ciążę?? Coś jest nie tak! Liczę jakie duże miałabym dziecko gdybym wtedy była w ciąży. Żałuję że tak się nie stało, że cieszyłam się wtedy że jakoś "nie wyszło". A teraz...O rany, tyle paliłam w przeszłości! A może mój mąż "załatwił" sobie plemniki w ciagłej pracy przy 40 stopniach?? I jeszcze te badania wydolnościowe na które ma iść w przyszłym tygodniu!! Półtorej godziny w komorze cieplnej, 70 stopni!!! No i oczywiście...okres 12 dni po kolejnej owulacji, chociaż po każdym przytulaniu leżałam z poświeceniem z nogami uniesionymi do góry bo przypomniała sobie o moim tyłozgięciu macicy... wszystko na nic!! To rozczarowanie zaowocowało już stanem podchodzącym pod depresję... Nie dość że znów się nie udało, to jeszcze te wszystkie informacje o parach starających się bezsutecznie mimo dobrych wyników... a ja tak naprawdę nic nie wiem o swoim organiźmie!! Dowiedziałam sie też że ból owulacyjny i skoki temperatury, zawsze ksiażkowe u mnie, nic nie znaczą!! Trzeba przeprowadzic dokładną disgnostykę cyklu, badania... Coraz bardziej wczytuję się w bocianowe forum i w inne strony o niepłodności, trudnościach z poczęciem. Mój mąż wie że to nie takie proste (ciekawe skąd????) i jest optymista, ciagle powtarza: następnym razem się uda. I ma przy tym taką minę że widzę że on naprawde w to wierzy!!!Za to ja czarno wszystko widzę. Smutna jakaś ta wiosna dla mnie.