Autor:

KatarzynaS86

Data publikacji:

06.05.2016

zaloguj się, żeby móc oceniać artykuły

w końcu jest luz

Może zacznę od początku, nasza historia z niepłodnością zaczęła się 4lata temu, rok po ślubie, który był 4,5 roku temu zdecydowaliśmy się na dziecko-brak zobowiązań to dlaczego nie. Byliśmy dość młodzi ja 25 lat, mąż 28 to było pewne, że się uda. Na początku przez pierwsze miesiące do głowy nam nie przyszło aby się zbadać bo nie znaliśmy tematu, po ok roku poszłam na podstawowe badania i wszystko ok, dalej starania a w międzyczasie co raz więcej badań i dalej ok. Przełom nastąpił w sierpniu 2014 roku wtedy mąż dostał skierowanie na badania i wynik oligozoospermia ciężka, lekarze stwierdzili, że trzeba powtórzyć, po 4m to samo i nawet nikogo nie obchodziło co jest przyczyną tylko od razu nie możecie mieć dzieci naturalnie. Wstaliśmy i wyszliśmy z gabinetu bo takim tonem to zostało przekazane, że szkoda gadać. Później chodzenie od lekarza do lekarza przez ponad rok i dalej mój mąż nikogo nie obchodził. W chwili załamania rzutem na taśmę przeglądałam internet w poszukiwaniach androloga i ze zwątpieniem zadzwoniłam do pierwszego z brzegu, którego zdjęcie wzbudziło moją sympatię :-) (tak to już był totalny etap zwątpienia), okazał się, że to strzał w 10 i to z całą pewnością jest NASZ lekarz :-) jesteśmy oboje pod jego opieką od grudnia (dodatkowo okazał się wybitnym specjalistą medycznym), męża ustabilizował lekami i wyciągnął na wyniki takie o których nawet marzyć rok temu nie śmiałam. Bardzo nam pomógł zwłaszcza od strony psychiki on wierzy w ciążę bardziej niż ja, bo ja dopiero ponownie zaczynam w nią wierzyć. Jest wspaniałym lekarzem a zwłaszcza człowiekiem przywrócił mi spokój ducha taki zwyczajny dawny "luz", czuję że koniec (nawet jeśli nie rychły) to będzie szczęśliwy. Jeśli nie naturalnie czy in vitro to przez adopcję, teraz wiem że gdzieś tam na końcu czeka to nasze szczęście. Moje drogie na koniec życzę wszystkim takiego lekarza jak mój bo to już więcej niż połowa sukcesu.