Często jak zabieram się do pisania pamiętnika czy czegoś w stylu pamiętnika, wylewam swoje żale, pretensje, bolączki i inne smuty. Nie dla tego że oczekuję od kogoś pocieszenia typu będzie dobrze, bo nikt z wyjątkiem Boga tego nie wie, albo pouczenia typu zrób to, albo tamto. Czasem samo wysłuchanie przynosi ulgę.
Ostatnio wysłuchuje mnie przeważnie mój komputer. Nie mamy już znajomych. Przyjaciele też zniknęli gdzieś. Nie potrafię cieszyć się kolejny raz szczęściem innych, nie zazdroszczę innym ich szczęści ale mnie to po prostu boli. Czuję się jakbym na świat patrzyła przez szybę. Widzę wokół szczęśliwe rodziny, uśmiechnięte dzieci, ale jest to dla mnie zupełnie nieosiągalne. Ja mogę tylko stać obok i obserwować. Inni "przyjaciele" gdyby dowiedzieli się o tym że podchodzimy do ivf, zapewne pierwsi odsunęli by się od nas. Więc zostaliśmy zupełnie sami.
Boli mnie również problem finansowy naszej rodziny. Oszczędzamy dosłownie na wszystkim aby tylko zdobyć dodatkowe środki finansowe na leczenie i diagnostykę. I naprawdę przykro jest pomyśleć że kiedyś powiemy sobie stop, nie dlatego że zabraknie siły, ale dlatego że zabraknie pieniędzy żeby po prostu mieć dziecko.
Nasz świat odwrócił się do góry nogami. Nie jesteśmy tymi samymi ludźmi co kiedyś. I nigdy nie będziemy już tacy jak kiedyś. Ta rana pozostanie gdzieś głęboko w sercu.
Pozostaje ma nadzieja, że "póki walczymy jesteśmy zwycięzcami".
Komentarze
- mysiuniaa86
19/08/2015 - 09:08
Starania od 2008r.
Laparotomia w 2009r. - endometrioza
3 X IUI - bez skutku
IVF - 26 luty 2013 synek Nikodem 💖
24 lipiec 2014 - transfer
16 wrzesien 2014 Aniolku czuwaj 👼
07.01.2015 - transfer
23.01.2015 - kolejny Aniołek 👼
Listopad 2020 - powrót po latach, stymulacja, mam 4 zarodki, transfer odroczony - polip endometrialny...
11.02.2021 - Transfer zarodka nr 1
Nie udało się 😞
Znów się badamy...