Dostałam okres… Siedziałam na kibelku zgięta w pół… Oczywiście Tygrysek nie wytrzymał zbyt długo bez mamy… Wpadł do łazienki…
- Co robisz „mamaj”??? O znowu ci krewka leci z pipci??? Co się stało???
Byłam przyskrzyniona… I jak tu tłumaczyć 3,5 letniej dziewczynce o cyklu, o rozwoju kobiety… Rzuciłam na odczepnego:
- Zadrapałam się i zaraz przestanie. Będzie dobrze! Idź się bawić. Mama zaraz wyjdzie.
I tu się dopiero zaczęło! Tygrysek mnie przytulił, spojrzał na mnie, prosto w oczy, westchnął i tak wypalił:
- Bo ty „mamaj”, to źle robisz! JA MUSZĘ CIEBIE NAUCZYĆ! To się mocno nie drapie!! To się tak „gila” i leciutko drapie! O tak!
I tu nastąpiła demonstracja… Szczęka mi opadła do podłogi! Zatkało mnie totalnie! I co teraz??
Podziękowałam Tygryskowi za radę. Obiecałam, że skorzystam. Tygrys zadowolony wyszedł z łazienki.
Wieczorem, przed zaśnięciem wróciłam do tematu.
- Madziuniu, lubisz się tak gilgać po pipci???
- Lubię mamo!
- A czy to jest dla ciebie przyjemne??
- Tak, jest przyjemne! Tylko mamo tak trzeba gilgać i tylko troszeczkę drapać! Nie mocno!
- Wiem już!
I tu padło najtrudniejsze pytanie:
- Madziu czy ty sama się tam gilgoczesz czy ktoś inny też ciebie tam gilgocze???
- Nie mamo! Ja sama!
- Dobrze! (Odetchnęłam z ulgą.)
Już wcześniej obserwowałam Tygryska, jak przed zaśnięciem grzebie łapkami w piżamce. Czasami jak jest cicho w pokoju to też podejrzewam, że Tygrysek robi sobie „przyjemności”. Rozmawiałam o tym z panią psycholog. To jest zachowanie normalne, dziecko poznaje swoje ciało, dziecko poznaje swoją seksualność i nie wolno na nie krzyczeć, ośmieszać je czy zawstydzać. Upajanie się własnym ciałem minie. Mam tylko pilnować, aby Tygrys nie bawił się swoim ciałem w miejscach publicznych. Wówczas przez odwrócenie uwagi należy ją odciągnąć od takiego zachowania. Na szczęście w miejscu publicznym Tygrys do tej poty nie sięgnął łapkami do majteczek, a w domku… No cóż, skoro dziecko potrzebuje takiej przyjemności, to niech ją ma!
Najważniejsze w tym wszystkim jest to, że potrafimy z Tygryskiem rozmawiać, rozmawiać o wszystkim i chciałabym, aby taka atmosfera naszych rozmów nigdy się nie zepsuła. To była nasza pierwsza, typowo babska, poważna rozmowa. Tygrys jest moim przyjacielem, ja jestem przyjacielem Tygrysa. I niech tak będzie.
I jakiego „doświadczonego mam nauczyciela”!
Oj, Tygrys, Tygrys! Z Tobą rzeczywiście nie będziemy się nudzić!
- Co robisz „mamaj”??? O znowu ci krewka leci z pipci??? Co się stało???
Byłam przyskrzyniona… I jak tu tłumaczyć 3,5 letniej dziewczynce o cyklu, o rozwoju kobiety… Rzuciłam na odczepnego:
- Zadrapałam się i zaraz przestanie. Będzie dobrze! Idź się bawić. Mama zaraz wyjdzie.
I tu się dopiero zaczęło! Tygrysek mnie przytulił, spojrzał na mnie, prosto w oczy, westchnął i tak wypalił:
- Bo ty „mamaj”, to źle robisz! JA MUSZĘ CIEBIE NAUCZYĆ! To się mocno nie drapie!! To się tak „gila” i leciutko drapie! O tak!
I tu nastąpiła demonstracja… Szczęka mi opadła do podłogi! Zatkało mnie totalnie! I co teraz??
Podziękowałam Tygryskowi za radę. Obiecałam, że skorzystam. Tygrys zadowolony wyszedł z łazienki.
Wieczorem, przed zaśnięciem wróciłam do tematu.
- Madziuniu, lubisz się tak gilgać po pipci???
- Lubię mamo!
- A czy to jest dla ciebie przyjemne??
- Tak, jest przyjemne! Tylko mamo tak trzeba gilgać i tylko troszeczkę drapać! Nie mocno!
- Wiem już!
I tu padło najtrudniejsze pytanie:
- Madziu czy ty sama się tam gilgoczesz czy ktoś inny też ciebie tam gilgocze???
- Nie mamo! Ja sama!
- Dobrze! (Odetchnęłam z ulgą.)
Już wcześniej obserwowałam Tygryska, jak przed zaśnięciem grzebie łapkami w piżamce. Czasami jak jest cicho w pokoju to też podejrzewam, że Tygrysek robi sobie „przyjemności”. Rozmawiałam o tym z panią psycholog. To jest zachowanie normalne, dziecko poznaje swoje ciało, dziecko poznaje swoją seksualność i nie wolno na nie krzyczeć, ośmieszać je czy zawstydzać. Upajanie się własnym ciałem minie. Mam tylko pilnować, aby Tygrys nie bawił się swoim ciałem w miejscach publicznych. Wówczas przez odwrócenie uwagi należy ją odciągnąć od takiego zachowania. Na szczęście w miejscu publicznym Tygrys do tej poty nie sięgnął łapkami do majteczek, a w domku… No cóż, skoro dziecko potrzebuje takiej przyjemności, to niech ją ma!
Najważniejsze w tym wszystkim jest to, że potrafimy z Tygryskiem rozmawiać, rozmawiać o wszystkim i chciałabym, aby taka atmosfera naszych rozmów nigdy się nie zepsuła. To była nasza pierwsza, typowo babska, poważna rozmowa. Tygrys jest moim przyjacielem, ja jestem przyjacielem Tygrysa. I niech tak będzie.
I jakiego „doświadczonego mam nauczyciela”!
Oj, Tygrys, Tygrys! Z Tobą rzeczywiście nie będziemy się nudzić!