No to zrobiłam test z krwi. Rano poleciałam do laboratorium. Tak się rozpędziłam, że musiałam jeszcze czekać pół godziny na jego otwarcie . Musiałam wyglądać na przerażoną bo Pani zaproponowała, że wynik zrobią na cito. Za darmo. Cóż za miła odmiana pań na rejestracji.
No i mam wynik. Bhcg: 111,8 mlU/ml. Wychodzi drugi tydzień. No nawet łapię się na trzeci ale to jakby nie możliwe
A teraz się boję. Z tyłu głowy cały czas słyszę profesora. Ciąża biochemiczna. Może nie? Może zwykła w świecie? Może nadszedł już jej czas? Jej i mój! Może tym razem, może... Za dużo tego może! A poza tym ciągle do mnie nie dociera ta informacja. Dlaczego? Bo jak człowiek dostaje najpierw okresu, planuje wakacje, planuje zmianę prac, planuje upić się winem a tu nagle okazuje się, że to nie okres tylko plamienia, to człowiek jest rozbity. Zdezorientowany. Nawet taki fachowiec od ciąży jak ja. Po prostu wszystko rozminęło się z moim grafikiem. A teraz się cieszy z mojej głupiej miny!
W ramach wiadomości formalnych. Plamienie ustało. Jakby się przypatrzeć pod lupą to coś jeszcze schodzi ale to pewnie pozostałości. Oczywiście wzięłam duphaston. To nie moja pierwsza ciąża! W każdej poprzedniej kazali! To teraz też nie zaszkodzi. A profesor mógł rzucić coś bezwiednie. Profesorowie mają to do siebie, że czasem nie kontrolują tego co wychodzi im z krtani. Albo nie pamiętają.
Następny test za tydzień. Jeśli będzie dany mi następny tydzień.
Wszystko jest wielką niewiadomą. Wszystko jest poza mną. Choć nie czuję jeszcze strachu, to jeśli wszystko będzie dobrze, to on się pojawi. Siądzie mi na ramieniu i będzie tam siedział. Aż do końca! Bez względu na to jaki koniec będzie.
No i mam wynik. Bhcg: 111,8 mlU/ml. Wychodzi drugi tydzień. No nawet łapię się na trzeci ale to jakby nie możliwe
A teraz się boję. Z tyłu głowy cały czas słyszę profesora. Ciąża biochemiczna. Może nie? Może zwykła w świecie? Może nadszedł już jej czas? Jej i mój! Może tym razem, może... Za dużo tego może! A poza tym ciągle do mnie nie dociera ta informacja. Dlaczego? Bo jak człowiek dostaje najpierw okresu, planuje wakacje, planuje zmianę prac, planuje upić się winem a tu nagle okazuje się, że to nie okres tylko plamienia, to człowiek jest rozbity. Zdezorientowany. Nawet taki fachowiec od ciąży jak ja. Po prostu wszystko rozminęło się z moim grafikiem. A teraz się cieszy z mojej głupiej miny!
W ramach wiadomości formalnych. Plamienie ustało. Jakby się przypatrzeć pod lupą to coś jeszcze schodzi ale to pewnie pozostałości. Oczywiście wzięłam duphaston. To nie moja pierwsza ciąża! W każdej poprzedniej kazali! To teraz też nie zaszkodzi. A profesor mógł rzucić coś bezwiednie. Profesorowie mają to do siebie, że czasem nie kontrolują tego co wychodzi im z krtani. Albo nie pamiętają.
Następny test za tydzień. Jeśli będzie dany mi następny tydzień.
Wszystko jest wielką niewiadomą. Wszystko jest poza mną. Choć nie czuję jeszcze strachu, to jeśli wszystko będzie dobrze, to on się pojawi. Siądzie mi na ramieniu i będzie tam siedział. Aż do końca! Bez względu na to jaki koniec będzie.
syneczek skarbeczek :)