Aż mi trudno uwierzyć, że to już tyle czasu minęło, a gdyby ktoś się mnie spytał jak to było, potrafiłabym opowiedzieć każdą minutę jakby to było wczoraj…
Tak wiele się zmieniło od tamtego czasu. Jestem już poczwórną mamą, mamą trzech Aniołków w niebie i jednego ziemskiego cudu. Moje niewidzialne dzieci żyją w mej pamięci, w moim sercu. Czasem wyobraża sobie jakie są teraz duże, jak wyglądają, co robią… a potem sobie myślę, że w niebie przecież chyba czas nie płynie więc wyobrażam sobie je na nowo, jako tycie Aniołki z uśmiechniętymi buźkami… Może to zbyt przyziemne tak myśleć, ale nie potrafię nie myśleć w ogóle. I łza się kręci i serce się ściska na widok maleńkich grobów… tam zapalam Im światełka, takie też ziemskie symbole, ale bez wiary, że to widzą nie miałoby to sensu. Wierzę więc że widzą, wierzę więc że czują jak kocham, wierzę więc, że się kiedyś spotkamy. Rozsypuję swą tęsknotę po zielonych łąkach by cicho szumiące trawy kołysały moje wspomnienia o Was. Potem wracam do Waszej siostrzyczki której gdy patrzę w oczy widzę blask także Waszych oczu.
To już 4 lata… a ja pamiętam pulsujący punkcik na monitorze. To już 4 lata a ja pamiętam minę lekarza gdy punkciku już nie mógł odszukać… i pamiętam łzy i silne ramiona M. które na chwilę schowały wtedy jeszcze nas wszystkich i chciałam tak zostać, choć serce waliło jak młot, choć krzyczałam,choć oczy przez łzy nic nie widziały, to chciałam tak trwać ja, M. i Ty. Byłeś i na zawsze już zostaniesz naszym pierwszym dzieckiem. Tęsknota za Tobą nigdy nie ustanie.
Może to dla kogoś to bez sensowne, że nadałam Wam imiona, może to i głupie, że o Was wciąż myślę, ale jesteście moimi Aniołami dzięki którym uczę się szacunku do życia i śmierci.
Tak wiele się zmieniło od tamtego czasu. Jestem już poczwórną mamą, mamą trzech Aniołków w niebie i jednego ziemskiego cudu. Moje niewidzialne dzieci żyją w mej pamięci, w moim sercu. Czasem wyobraża sobie jakie są teraz duże, jak wyglądają, co robią… a potem sobie myślę, że w niebie przecież chyba czas nie płynie więc wyobrażam sobie je na nowo, jako tycie Aniołki z uśmiechniętymi buźkami… Może to zbyt przyziemne tak myśleć, ale nie potrafię nie myśleć w ogóle. I łza się kręci i serce się ściska na widok maleńkich grobów… tam zapalam Im światełka, takie też ziemskie symbole, ale bez wiary, że to widzą nie miałoby to sensu. Wierzę więc że widzą, wierzę więc że czują jak kocham, wierzę więc, że się kiedyś spotkamy. Rozsypuję swą tęsknotę po zielonych łąkach by cicho szumiące trawy kołysały moje wspomnienia o Was. Potem wracam do Waszej siostrzyczki której gdy patrzę w oczy widzę blask także Waszych oczu.
To już 4 lata… a ja pamiętam pulsujący punkcik na monitorze. To już 4 lata a ja pamiętam minę lekarza gdy punkciku już nie mógł odszukać… i pamiętam łzy i silne ramiona M. które na chwilę schowały wtedy jeszcze nas wszystkich i chciałam tak zostać, choć serce waliło jak młot, choć krzyczałam,choć oczy przez łzy nic nie widziały, to chciałam tak trwać ja, M. i Ty. Byłeś i na zawsze już zostaniesz naszym pierwszym dzieckiem. Tęsknota za Tobą nigdy nie ustanie.
Może to dla kogoś to bez sensowne, że nadałam Wam imiona, może to i głupie, że o Was wciąż myślę, ale jesteście moimi Aniołami dzięki którym uczę się szacunku do życia i śmierci.