Autor:

Allunia

Data publikacji:

01.10.2014

zaloguj się, żeby móc oceniać artykuły

wędrówka po domu

czasami w myślach wędruję po moim domu. w każdym pokoju maluje się inny obraz. Każdy z tych obrazów mnie rozczula, staram się zapisać go w pamięci by móc po latach wrócić do nich, chociaż bardzo po ludzku niektóre z tych widokow mogłyby przyprawić tylko o nerwy i ból głowy.... zaczynam od wiatrołapu: na podłodze pełno czarnych kulek – podłoże z boiska sportowego. Znak że synek wrócił właśnie z „Orlika” gdzie grał w piłkę. Spod szafy wystają kapcie rozmiar 31, wersja mini kapci dla dorosłego, wsuwanych na nóżkę, rozczulają swoim widokiem. Chociaż może powinny wkurzyć bo to znaczy że właściciel znów chodzi boso po zimnej posadzce…. Z szafy macha do mnie rękaw niebieskiej kurtki zarzuconej byle jak na starannie powieszone rzeczy starszej córki… mój pokój: kiedyś zwany „gabinetem”, dzisiaj bardziej składzik części do dziecięcego wózka: gondolka na podłodze, obok fotelik samochodowy, na łóżku karton z za małymi niemowlęcymi ubrankami. Na środku króluje sam wózek: grzmot z pompowanymi kołami, specjalny na wiejskie drogi. Nie ma za bardzo gdzie stanąć, ani gdzie usiąść. Kropką nad i jest moja otwarta szafka, i leżące na podłodze otwarte wielkie pudło z zapasami szkolnych artykułów: znak, że starszaki były tu niedawno i buszowały w poszukiwaniu kolorowych kartek, nowego kleju lub innych rzeczy które pogubiły, pokończyły i potrzebują nowych. Salon…. Czyżby? Raczej plac zabaw, wielka kołdra rozłożona na środku, na niej miękkie zabawki i grzechotki, grające ślimaczki i edukacyjny stoliczek. Na gościnnym stole oprócz ozdobnej tacy i storczyków – zapas pieluszek, chusteczki do pupy, krem i mnóstwo innych drobiazgów. Ech…. Dobrze że nie miewam ostatnio często gości. Oto aktualne królestwo 7-miesięcznej Basi. Ale spokojnie, zaraz stanie na nóżki i wykolegujemy ją do własnego kąta, odzyskam salon. W kuchni króluje wyciskarka do soków, gotowa w każdej chwili sporządzić zdrowy napój dla dzieci. Robi to codziennie wiec nie opłaca się jej nigdzie chować. Obok blender. Blenduję codziennie różne rzeczy wiele razy, szczególnie dla Basi, nie mogę go schować. Stół w jadalni…. Stół w jadalni czy szkolna ławka? Na stole rozłożone dwa piórniki, dwie wielkie książki: domowniczek starszej i ćwiczenia młodszego. Nie ma za bardzo gdzie postawić obiadu, ale kto by się tym przejmował? „dzieci, idźcie do swoich pokoików, do biurek!” „Mamusiu, jak piszemy przy Tobie to lepiej nam idzie….” No i jak tu posprzątać stół w jadalni słysząc taki argument? Wieczór. Przenoszę się w mojej wędrówce na piętro domu. W naszej sypialni gra cichuteńka muzyka, Basia właśnie zasnęła w swoim łóżeczku stojącym na środku pokoju, w takim miejscu do którego mam szybki dostęp w nocy gdy mała zapłacze. Mogłoby stać tak żeby nie zagracać pokoju ale….. tego łóżeczka przecież zaraz tu nie będzie….. Pokój synka: światło zgaszone, nad biurkiem świeci się mała lampka, nad książką pochylona blond główka podparta rączką, podnosi się na moje wejście. Ten obraz szczególnie starannie zapisuję w mej pamięci. Synek odwraca do mnie główkę, uśmiecha się znad rzędu literek. Jego pokój wypełniony jego obecnością, zapachem żelu pod prysznic Taty którego znów użył zamiast dziecięcego. Pościelone łóżeczko zaprasza do snu ale trzeba jeszcze uprzątnąć rozrzucone klocki, coś napisać przy nowym biurku, trzeba sprawdzić czy książki od religii wypakowane z tornistra a zamiast nich spakowany angielski….. „mamusiu przyjdziesz mnie zaraz utulić? „oczywiście kochanie!” W pokoju najstarszej tez półmrok. To dobrze, bałagan nie kłuje tak w oczy. Córeczka siedzi na łóżku i plecie bransoletki z gumek przy świetle nocnej lampki. Włączyła sobie Mozarta i skropiła poduszkę sprayem o zapachu lawendy. „mamusiu przyjdziesz do mnie za chwilkę na porozmawianie?” „tak, tylko najpierw do Arturka, on szybko zasypia”. W międzyczasie Basia się budzi, musi popić wodą gęstą kaszkę i muszę posmarować jej żelem obolałe dziąsełka. Nastawiam na nowo płytę z usypiankami która już dawno przestała grać. Gdy wszystkie dzieci już śpią, wchodzę do ostatniego pomieszczenia: do łazienki, by wziąć prysznic i zrelaksować się. A tam….. resztki pasty do zębów w umywalce. Na podłodze ubranka odłożone do prania a na wannie ubranka odłożone do ponownego założenia. Na mojej szafce tona kolorowych gumek i bransoletek, szczotka pełna blond włosów. Z trudem dostaję się do mojego kremu. Na szybie kabiny namazane mydłem wzorki: serduszka, gwiazdki, kwiatki…. Mam ochotę się zdenerwować: znów nie odniesione rzeczy do prania, znów nie ułożone te czyste! Znów zapaćkana kabina! Znów….. Uspokajam się szybko. Przyjdzie czas kiedy będę mieć tak czysto jak sobie posprzątam. Kiedy znajdę krem tam gdzie go postawiłam, a na wannie nie będzie wisiał ani jeden ciuszek. Ale wtedy będę tęsknić za dziecięcą plecioną biżuterią, za serduszkiem wymalowanym na szybie, za całym tym bałaganem, Bo wtedy pokoiki dzieci nie będą już rozświetlone lampkami nocnymi, będą puste i ciemne a ich mieszkańcy wypełnią swoją obecnością inne mieszkania daleko od naszego domu. Nie będzie porozrzucanych rzeczy a nasza sypialnia znów stanie się przestronna…. Na szczęście jest jeden obraz którego nie muszę zapisywać bo nie zmieni się, mam nadzieję…. Pokój z telewizorem – w nim Mężczyzna ogląda wiadomości. Gdy byłam zajęta wędrówką po pokojach, on ogarnął kuchnię i zrobił kolację. Talerz z kanapkami kusi z małego stoliczka. Mężczyzna zaprasza do swojego towarzystwa. Będziemy jeść kolację, trochę oglądać jakiś program, trochę rozmawiać…. Ten obraz nie musi się zmieniać i nie chcę tego. W tej scenerii łatwiej będzie znieść zniknięcie innych rzeczy i przywołanie z pamięci obrazów które jeszcze dzisiaj są realne i żywe. Ile mam jeszcze czasu? 10-12 lat? Potem chwila z Basią bo jest dużo młodsza ale i ona odejdzie. Nie pragnę by dzieci zostały. Pragnę tylko tego, by miały w obfitości życie – takie jakie obiecał Jezus. By były szczęśliwe i spełnione. By znalazły w świecie swoje przytulne miejsce. Wtedy i ja będę szczęśliwa, chociaż zupełnie inaczej niż teraz…..

Komentarze

  • avatar
    sina

    01/10/2014 - 10:10

    Tak pięknie to ujęłaś, że siedzę i wyję przed monitorem w tzw. własnym gabinecie. Obok mam zaparkowane dwa rowerki, mini zestaw do nurkowania, model samolotu, pudełko kredek, dmuchany balon i stertę rysunków. A jeszcze kilka płyt z bajkami leżących gdzieniegdzie. Łazienkę i pozostałe pokoje pozostawię bez opisu ;) Aczkolwiek dopatruję się wielu podobieństw. Wzruszające. Łapiące za moje nasycone hormonami serce. Piękne ;) Pozdrawiam całą Rodzinkę :)

    Mama 5 Aniołków
    Mama Dziedzica urodzonego 19 stycznia 2010 ;)
    Mama Spadkobierczyni urodzonej 7 stycznia 2015 ;)
    https://dziedzicispolka.wordpress.com/

  • avatar
    broszka1976

    02/10/2014 - 22:10

    No nieźle.. już wiele razy widziałam liczne podobieństwa w tym co piszesz (nawet ślub brałyśmy zdaje sie w tym samym dniu) ale teraz jestem skłonna pomyśleć że przez monitor zerkasz do mojego domu;). Serio. I te gumki do branzoletek i sprawdzanie czy książki do angielskiego w plecaku i zapluta pastą do zębów umywalka.. Słowo daję, że to dokładnie opis tego co u mnie się dzieję. Brakuje mi tylko tej kołdry w salonie i raczkującego dzieciaczka o którym po cichu marzę.. Salon za to zajęty przez klocki, książki, koniki. Zastanawiałam się ostatnio, czy w naszym domu jest jakieś miejsce bez dziecięcych akcesoriów. I wiem że nie ma. A dom mam nie mały. Więc niezmiernie się cieszę że u Ciebie jest podobnie:) Pozdrawiam Alluniu serdecznie.. Uściski dla dzieciaków. ps. Uwielbiam cię czytać;)