Autor:

Allunia

Data publikacji:

17.08.2004

zaloguj się, żeby móc oceniać artykuły

Udało się!!!

Nie idziemy badać plemniczków! Nie idę na laparoskopię!! Udało się!!! Mimo moich pesymistycznych przewidywań (test robiony 12 dpo - jedna kreska, zero ciążowych objawów, ból brzucha jak na okres) test bety we krwi robiony w 17 dpo pokazał ciążę!! Czyli jestem zdorwa! Nie mam PCO, ani zrostow, ani endometriozy (no, przynajmniej nie w takim stadium które uniemożliwiałoby zajście w ciążę), mąż ma zdrowe plemniczki!!! Tańczę i całuję test który zrobiłam po becie (chciałam za wszelką cenę zobaczyć dwie krechy), na boćku od razu się chwalę, robię suwaczek... 5 tydzien ciąży... I to wszystko w dzień zakończenia roku szkolnego! W dzien który zaczyna totalną wolność, wakacje!! Za mną depresje, zmartwienia, stresy związane z pracą, harówka od rana do nocy, przede mną wolne, letnie dni przepełnione szczęściem związanym z moim stanem!! Zaczynam zajadac się truskawkami, jagodami, róznymi zdrowymi rzeczami. Jadłam je oczywiście wcześniej, ale teraz podwajam wysiłki żeby mojemu ciału niczego nie brakowało. oddaję sąsiadce krem antycellulitowy - nie mogę go używać bo zawiera kofeinę!! Kupuję kawę Inkę, płatki owsiane, suszone owoce... nagle zaczynam odwiedziac wszystkie koleżanki - mamy małych dzieci. Patrzę na malutkie pociechy koleżanek i mówię: wiesz co? mam w brzuchu twojego kolegę lub koleżankę! 6 lipca - jadę do lekarza na badanie usg, patrzę na ekranie na białą plamkę, lekarz mówi ze to moje dziecko. Dostaję zdjęcie do domu, wpatruję się w nie i płaczę ze szczęścia. Dziękuję Bogu ze wysłuchał moich modlitw, niezliczonych próśb. Oczywiście wszystkim naokoło sie chwalimy. Wiedzą Rodzice, rodzeństwo, znajomy ksiądz, wiedzą w pracy - przecież od września idę na zwolnienie!! Niech szukają kogos na moje miejsce, ja jestem w ciąży!!!!! I najpiękniejsza rzecz: wchodzę na podforum "jestem w ciąży", piszę pierwsze posty jako przyszła mama, ogladam linki do cieżarówkowych stron... nie będzie dzidzi na Boże Narodzenie ale na wiosenne spacery będę chodziła z wózeczkiem! Wiem, jaki kupimy wózek. Termin mam na 28 lutego, teść szaleje ze szczęścia podwójnie: to jego urodziny!! Koleżanka przynosi mi stertę gazet o dzieciach, płyty z muzyką relaksacyjną, obiecuje ubranka i zabawki. Rany tyle szczęścia na raz!! I do Władysławowa pojedziemy już we trójkę! muszę kupić sobie ozdobną chustę którą zakryję brzuch - musze uważać na słońce! Marzę jak spaceruję brzegiem morza z mężem, jak wdycham jod, zajadam rybki - zdrowe dla kobiety w ciąży... wszystko widzę w wyobraźni! Idziemy do banku, bierzemy wielki kredyt hipoteczny by w ciagu zimy skończyć budowę domu, byśmy na przyszłe wakacje mogli z maleństwem się już przeprowadzić. Sprzeczamy się z mężem o imię dla dziecka, ale to takie słodkie sprzeczki! ja chcę Alicję albo Marikę, Brunona albo Artura, a mąż Martynę lub Mateusza. Wszystko jest takie piękne, gdy rano skoro świt się budzę i uświadamiam sobie że właśnie spełniło się najwieksze marzenie mojego życia, nie mogę dalej spać. chcę wstać, śpiewać, rozpiera mnie energia, przepełnia szczęście. Mijają tygodnie, ja pilnie studiuję ksiażke z dokładnymi zdjęciami nienarodzonego dzicka. Mówię do męża: kochanie, w tym tygodniu naszemu dziecku wykształtował się mózg, wiesz? Ma już serduszko! A za tydzien będzie już miało rączki i nóżki! I znów płacz szczęścia, rozczulenia, zachwytu nad tajemnicą która dzieje się w ukryciu, w głębi mojego ciała. To właśnie takie jest uczucie spelnienia?? Przyznaję, cudowne!!!! Chcę zeby trwało wiecznie.