Wczoraj pakowaliśmy rzeczy, które w nowym domu nie będą potrzebne - śmieci, od lat przechowywane na strychu, bo może się jeszcze przydać, do tego stary tapczan, stół, jakieś sfatygowane taborety, krzesełka, obrusy, serwetki, firany, firaneczki, serwetki. Dziś przyjechał samochód i wywiózł na wysypisko... Tak ulotne jest nasze życie, a raczej to co w nim gromadzimy...
Nowi właściciele ścięli takiego pięknego, młodego, srebrnego świerka, bo tam ma stać jakaś reklama...
Tego drzewka było mi naprawdę żal... leżał ścięty pod płotem... Mogli ściąć go na święta... Nie stał na drodze tej reklamie, no przez trzy miesiące zasłaniałby dwie cyferki numeru telefonicznego... Tak, tylko, że mają prawo, to już jest ich
Lolek jest niezwykle podniecony, tym co się zaczęło dziać, z jego pokoju wyrzuciliśmy zniszczone zabawki, raczej nie będziemy się z nimi przeprowadzać... \\"to kiedy pójdziemy do nowego domu?\\"
No nie tak szybko...
R. uparł się, żeby poczekać z tym do stycznia, a listopad i grudzień przemieszkać u jego rodziców... W tym czasie oczywiście szukać, umawiać się, ale na spokojnie, żeby znaleźć coś co nas urzeknie! Tak, oczywiście, że tak bym chciała, ale najbardziej pragnę, żeby już coś mnie urzekło... Teściowie ok, kochają dzieci, ale kochają też spokój, a z dziećmi 24h na dobę to nie jest możliwe... Ja jestem zwolennikiem przysłowia: \\"Błogosławiony dom, jak jest człowiek som\\". Wracam do domu, kładę się na tapczanie i robię co chcę, czy na co dzieci mi pozwalają... na gary zobaczę kiedy uznam za słuszne, na co oczywiście teściowie będą źle patrzeć - wyrodna matka, powinna się brać za dwudaniowy obiad na jutro...
Czeka mnie dwumiesięczny okres stresu... A może uda nam się kupić coś wcześniej? A może teściowie będę nadal ok?
jedyne z czym będzie łatwiej, to poranki z Sarenką - nie będę musiała czekać na teścia, żeby przyszedł do Małej nim R wróci z pracy, dobrze, że są jakieś plusy czekającej nas zmiany, a no i jest jeszcze jeden - teściowie nie biorą kasy za wynajem
A Lolek czeka na dom z balkonem!! Koniecznie!! samochodu się doczekał, to teraz balkon
Nowi właściciele ścięli takiego pięknego, młodego, srebrnego świerka, bo tam ma stać jakaś reklama...
Tego drzewka było mi naprawdę żal... leżał ścięty pod płotem... Mogli ściąć go na święta... Nie stał na drodze tej reklamie, no przez trzy miesiące zasłaniałby dwie cyferki numeru telefonicznego... Tak, tylko, że mają prawo, to już jest ich
Lolek jest niezwykle podniecony, tym co się zaczęło dziać, z jego pokoju wyrzuciliśmy zniszczone zabawki, raczej nie będziemy się z nimi przeprowadzać... \\"to kiedy pójdziemy do nowego domu?\\"
No nie tak szybko...
R. uparł się, żeby poczekać z tym do stycznia, a listopad i grudzień przemieszkać u jego rodziców... W tym czasie oczywiście szukać, umawiać się, ale na spokojnie, żeby znaleźć coś co nas urzeknie! Tak, oczywiście, że tak bym chciała, ale najbardziej pragnę, żeby już coś mnie urzekło... Teściowie ok, kochają dzieci, ale kochają też spokój, a z dziećmi 24h na dobę to nie jest możliwe... Ja jestem zwolennikiem przysłowia: \\"Błogosławiony dom, jak jest człowiek som\\". Wracam do domu, kładę się na tapczanie i robię co chcę, czy na co dzieci mi pozwalają... na gary zobaczę kiedy uznam za słuszne, na co oczywiście teściowie będą źle patrzeć - wyrodna matka, powinna się brać za dwudaniowy obiad na jutro...
Czeka mnie dwumiesięczny okres stresu... A może uda nam się kupić coś wcześniej? A może teściowie będę nadal ok?
jedyne z czym będzie łatwiej, to poranki z Sarenką - nie będę musiała czekać na teścia, żeby przyszedł do Małej nim R wróci z pracy, dobrze, że są jakieś plusy czekającej nas zmiany, a no i jest jeszcze jeden - teściowie nie biorą kasy za wynajem
A Lolek czeka na dom z balkonem!! Koniecznie!! samochodu się doczekał, to teraz balkon
Pamiętam o Tobie Aniołku 23.08.2003 (')