ale miałam piękny sen.
nawet nie chciałam sie obudzić....
byłam w szpitalu a obok mnie leżała taka śliczna mała córeczka. mieliśmy wychodzić,do domku-cieszyłam sie bo tak strasznie tęskniłam za synciem. bardzo tęskniłam.
i oto jesteśmy w domu. mój synuś nas wita. daje małej prezenty-grzechotki ,skarpetki-wszystko różowe :) kupili z tatą. a ja daje mu lego -że niby siostrzyczka mu kupiła.
synek jest zafascynowany maleństwem.od razu kazuje montować karuzele w łóżeczku małej. i tak ją datyka po rączkach. ja przeszczęśliwa. karmie,mleko siurka mi na wszystkie strony :)
w tym śnie byłam taka szczęśliwa. a malutka dzidzia była tak namacalna,prawie czułam jak jest przy mnie....
i tak teraz nie moge przestać myśleć o tym śnie. che wierzyć że to jakiś proroczy sen. że może tym razem sie nam uda....
a jak będzie czas pokaże.
narazie dupa że tak powiem.
kończe leczenie cholernego zapalenia-które wczesniej pani gin zbagatelizowała-a raczej nie leczyła tak jak powinna.
wiedziałam ze coś nie gra i poszłam do mojego gina. i faktycznie,nie ma tragedii ale trzeba wyleczyć tak jak sie powinno..
dodatkowo-coś szyjka mu sie nie podobała...mam przyjść po @ i zobaczymy.choc uspokoił ze nie jest źle.
jajniki powiększone....
i nieregularne okresy od półtora roku-co wczesniej pani gin olała
teraz leki,musimy wyrównać paskudne @, cytologia
i może dostaniemy zielone światło w 2 połowie roku.i to pewnie tak po sierpniu.....
ale ja chce żyć tym snem.zawalczymy-choć boje sie nadal. żeby tak dało sie żyć chwilą i nie myśleć o tym co może być.....
To piękny sen.Życzę z całego serca, żeby stał się rzeczywistością.
2014-2016 5 IVF Na krótką chwilę dotykaliśmy nieba...
02.2018 Nowy etap OA.