caly tydzien bylam sama. od rana do poznego popoludnia.
wczoraj M mial wrocic wczesniej z pracy,czekalam,planowalam mily wieczor...i nici. wrocil po 17.00.oczywiscie zero przeprosin.tylko jak zwykle podszedl do lozka popatrzyl na mnie przez pare minut.tak jakby sprawdzic chcial moje parametry zyciowe.ostatnio tak robi.wchodzi do domu i od progu mowi ,,halo,, jak sie nie odezwe to powtarza pare razy i potem tak podchodzi i tak patrzy,takim glupim wzrokiem. o 18 przyjechal znajomy z prezentami,ktore dzis M z kolega(przebranym za mikolaja)mial przywiesc jego dzieciom. i oczywiscie pogadali sobie o pracy.a ja znow sama.
dzis rano mialam go dla siebie moze przez 2 godzinki i to cudem bo juz chcial jechac do kolegi na kawe...
pozniej pojechal na pogrzeb sasiada,nastepnie z prezentami do dzieci-co trwalo ponad godzine(a dzieci w jednym domu i tylko dwoje),pozniej oczywiscie wsapil do swojego brata i bratowej co zajelo mu 2 godzinki,bo oczywiscie kawka i pogaduszki(a prosilam go zeby dzis tam nie szedl ze pojdziemy we wtorek,ale jakby mogl zostawic swojego brata),pozniej znow z kuzynem do szpitala bo go pies ugryzl...tylko kuzyn ma rodzine i nikt sie nie interesuje tylko moj M.
a ja co? od poludnia do 21.00 SAMA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
i teraz wszedl ze swoim pi..szonym ,,halo,, i znow siadl na lozku i patrzy......
i jak sie nie odezwalam to zadal laskawie pytanie,,jestes zla na mnie?,,
nie nie jestem zla-jestem WSCIEKLA I MUSZE SOBIE PORYCZEC,w samotnosci wiec niech spada!!!!!!!!!!!!!!!!
wczoraj M mial wrocic wczesniej z pracy,czekalam,planowalam mily wieczor...i nici. wrocil po 17.00.oczywiscie zero przeprosin.tylko jak zwykle podszedl do lozka popatrzyl na mnie przez pare minut.tak jakby sprawdzic chcial moje parametry zyciowe.ostatnio tak robi.wchodzi do domu i od progu mowi ,,halo,, jak sie nie odezwe to powtarza pare razy i potem tak podchodzi i tak patrzy,takim glupim wzrokiem. o 18 przyjechal znajomy z prezentami,ktore dzis M z kolega(przebranym za mikolaja)mial przywiesc jego dzieciom. i oczywiscie pogadali sobie o pracy.a ja znow sama.
dzis rano mialam go dla siebie moze przez 2 godzinki i to cudem bo juz chcial jechac do kolegi na kawe...
pozniej pojechal na pogrzeb sasiada,nastepnie z prezentami do dzieci-co trwalo ponad godzine(a dzieci w jednym domu i tylko dwoje),pozniej oczywiscie wsapil do swojego brata i bratowej co zajelo mu 2 godzinki,bo oczywiscie kawka i pogaduszki(a prosilam go zeby dzis tam nie szedl ze pojdziemy we wtorek,ale jakby mogl zostawic swojego brata),pozniej znow z kuzynem do szpitala bo go pies ugryzl...tylko kuzyn ma rodzine i nikt sie nie interesuje tylko moj M.
a ja co? od poludnia do 21.00 SAMA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
i teraz wszedl ze swoim pi..szonym ,,halo,, i znow siadl na lozku i patrzy......
i jak sie nie odezwalam to zadal laskawie pytanie,,jestes zla na mnie?,,
nie nie jestem zla-jestem WSCIEKLA I MUSZE SOBIE PORYCZEC,w samotnosci wiec niech spada!!!!!!!!!!!!!!!!
Mama 5 Aniołków
Mama Dziedzica urodzonego 19 stycznia 2010 ;)
Mama Spadkobierczyni urodzonej 7 stycznia 2015 ;)
https://dziedzicispolka.wordpress.com/