Autor:

k_anilorak

Data publikacji:

17.08.2015

zaloguj się, żeby móc oceniać artykuły

Punkt widzenia

Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia mówią. Syty głodnego nie zrozumie ... Jak bardzo zmieniła się moja codzienność, moja rzeczywistość. Czy zmienił się mój punkt widzenia? Dziś jestem taaaaka mądra, tyle wiem czego nie wiedziałam. Gdyby tylko ktoś chciał nie posłuchać i uznać za prawdę to co mówię. Walczyłam o dziecko 11 lat. Walczyłam, bo staranie się to za mało. Wydana kasa, dziś pozwoliłaby nam mieszkać w większym mieszkaniu. Mój synek miałby swój pokój. Wylane łzy napełniłyby maleńki basen. Operacje, emocje, depresja, ciągłe załamanie. Pamiętam to wszystko. Pamiętam kolejne rozczarowania. Pamiętam jak krzyczałam z bólu. Dni w których miałam nadzieję, że się uda. Dni, w których nie byłam w stanie wstać z łóżka. Tak minęło mi 11 lat. Z przebłyskami na zwykłą codzienność, na udawanie, że wszystko jest w porządku. Na te krótkie momenty, w których było dobrze. A dziś gdy to piszę, gdy o tym myślę, to pomimo tego, że wciąż pamiętam każdy ten moment, to mam wrażenie, że to nie mnie się przytrafiło. Nie mnie dotyczyło. Że to nie było moje życie. To jest tak odegłe. Po co mi to było? Gdybym wówczas spotkała dzisiejszą siebie. Gdybym mogła sama sobie powiedzieć, że wiele tych diałań nie ma sensu, że ten ból jest niepotrzebny, że szczęście naprawdę na mnie czeka. Pewnie gdybyśmy się spotkały, dzisiejsza i tamta ja, to i tak bym nie posłuchała, nie uwierzyła. Mój syn pojawił się nagle. Niespodziewanie. Był wyczekany przez te wszystkie lata. Gdy nie niego czekałam też płakałam i było mi źle. Wyłam z tęsknoty za nim. Za dzieckiem, które wiedziałam, że gdzieś jest a nie możemy być razem. Drżałam o nie, kochałam, chociaż nie wiedziałam o nim nic. Aż do dnia, który zmienił wszystko, do dnia, w którym nasze ścieżki się w końcu splotły. Dziś sprawdzam czy oddycha podczas snu :) Martwię się o jego przyszłość, czy będzie szczęśliwy w dorosłym życiu, czy spotka dobrych ludzi na swojej drodze, czy on będzie tym dobrym człowiekiem na czyjejś ścieżce życia? Czy będę umiała być mądrą matką? Wychować go na gentelmana? Zmienił się mój punkt siedzenia i punkt widzenia w sumie też, bo dziś jestem szczęśliwa. Dziś w przyszłośc patrzę z uśmiechem. Rozumiem tych głodnych. Głodnych macierzyństwa. Chciałabym umieć ich nakarmić. Przynajmniej słowami ... bo szczęście czeka. Ja też kiedyś w to nie wierzyłam.

Komentarze

  • Ewunia1111

    17/08/2015 - 10:08

    Wzruszyłam się.. Pięknie piszesz. I tak prawdziwie. Ja jeszcze czekam. Raz z radością, raz z niepokojem w sercu.. Bo nie wiem, czy moje dziecko już jest na świecie i nie wiem, czy jest bezpieczne. Pamiętam siebie sprzed roku czy dwóch lat.. Chodziłam przygnębiona, nie umiałam się niczym cieszyć. Było mi wszystko jedno, co się dzieje wokół mnie. Minęło. Ostatnio sama siebie zaskoczyłam - dowiedziałam się o ciąży bliskiej osoby.. I naprawdę szczerze się ucieszyłam! Bez zazdrości, ukłucia w sercu. Wydarzenia ostatnich miesięcy utwierdzają mnie w przekonaniu, że adopcja jest moją drogą. Wszystko układa się w całość. W końcu potrafię cieszyć się tym, czego przez wiele lat nie zauważałam. Myślę tylko, że trudno przyjąć naszą nadzieję i radość tym, którzy tkwią w otchłani smutku. Chyba każdy musi to tego dojść sam.
    26.08.16 zadzwonił TEN telefon!
    Mamy córeczkę!