Od 18 do 25 lipca Oddział Endokrynologii Ginekologicznej w Katowicach.
18 lipca przyjechaliśmy do szpitala około 7.30, a od 8.00 zaczęła sie cała procedura związana z przyjęciem na Oddział. 25 lipca zostałam wypisana o 12.00.
Szpital:
Oddział był wiele mniejszy niż sobie wcześniej wyobrażałam. Położono mnie w trzyosobowej sali z 18-letnia Karoliną i 35-letnią Olą. Później przez moją sale przeszła jeszcze Dominika, Magda, Ola i Gosia. Na szczęście wszystkie dziewczyny okazały sie sympatyczne, a w naszej sali zawsze było wesoło. Oglądałyśmy telewizję, rozmawialyśmy, grałyśmy w karty, spacerowałyśmy. Co wieczór miałyśmy dodatkową atrakcję. A mianowicie odwiedzały nas dziki z pobliskiego lasu. Dosłowie przychodziły pod okna szpitala, a my karmiłyśmy je pozostałosciami po śniadaniach i kolacjach.
Jestem zadowolona z opieki. Pielęgniarki i lekarze byli naprawdę wspaniali. Dobrze trafiłam.
Krzyś:
Mój mąż bardzo przeżywał mój pobyt w szpitalu. Był u mnie prawie codziennie. Dzwonił często i ciagle pytał jak sie czuję. Cały czas czułam, że się martwi, że kocha. W czwartek zaraz po HSG był przy mnie i trzymał za rękę. Przytulał i głaskał. Moje koleżanki z sali ciągle wychwalały jaki to on kochajacy, troskliwy. Jestem szczęściarą.
Badania:
Już pierwszego dnia zaczęła sie seria badań. Pozbawiono mnie ogromnej ilości krwi i przekazano do laboratorium. Kolejne dni to kolejne badania i kolejne pobieranie krwi. Mimo moich częstych "przygód" przy pobieraniu tym razem cierpliwie i dzielnie zniosłam kolejne kłócia. Wiedziałam, że to dla mojego dobra.
Przeszłam również przez gabinet pani doktor, która wykonywała u mnie cytologie. Jak tyko pojawiłam się w jej drzwiach usłyszałam: "o Kasia Cichopek" . Śmiałam sie, bo ostatnio zostałam Kasia Cichopek w pracy- wymyślaliśmy do kogo każda z nas jest podobna. Jak sobie tak pomyślę to raczej nie znajduję podobieństwa, ale inni jakos mnie tak kojarzą. Pani doktor posadziła mnie na fotelu ginekologicznym i zaczęła przeprowadzać wywiad i pytać mnie o dane osobowe. Wszystko w żółwim tempie wpisywała w program komputerowy, a ja z rozłożonymi nogami świeciłam tyłkiem zwrócona w stronę okna, gdzie żaluzje jakby nigdy nic były odsłonięte.
Miałam też robione usg, które nie pokazało żadnych nieprawidłowości. Byłam dwukrotnie badana przz ordynatora oddziału. Po pierwszym badaniu nie usłyszałam nic niepokojacego, ale po drugim juz tak.
W czwartek, czyli w przedostatni dzień mojego pobytu zrobiono mi HSG, które wspominam najgorzej. W noc poprzedzajacą badanie nie mogłam spać. W dzień badania wstałam i kreciłam się po korytarzach szpitala. Po dziesiątej pojechałam...Myślałam, że będzie mniej bolało. Podano mi w końcu dożylnie jakiś środek przeciwbólowy . Bolało bardzo...ale dałam radę.
Po otrzymaniu wyników lekarz poinformował mnie, że wynik jest prawidłowy. Bardzo sie ucieszyłam.
Dopiero to drugie badanie profesora w dniu wypisu wprowadziło troche zamieszania. stwierdził, że macica jest mała i to jest niewielki niedorozwój. Wcześniej tego nie mówił.
Zaczęłam się bać.
Na wypisie wpisano wynik HSG: Macica hypoplastyczna, dno macicy ugięte, jajowody obustronnie drożne. Reszta badań raczej ok. Niepokoi mnie też rozpoznanie: Niepłodnosć kobieca pochodzenia macicznego,zaburzenia czynnosci jajników,nadmiar androgenów. Nie wiem co o tym mysleć. Termin konsultacji z profesorem dopiero na 29 września. Muszę czekać... Nie mogę dać się zwariować.
Teraz pozostało nam zgłosić się do poradni genetycznej i to będzie już ostatnie badanie, które możemy jeszcze zrobić. Czekam na 29 września...
18 lipca przyjechaliśmy do szpitala około 7.30, a od 8.00 zaczęła sie cała procedura związana z przyjęciem na Oddział. 25 lipca zostałam wypisana o 12.00.
Szpital:
Oddział był wiele mniejszy niż sobie wcześniej wyobrażałam. Położono mnie w trzyosobowej sali z 18-letnia Karoliną i 35-letnią Olą. Później przez moją sale przeszła jeszcze Dominika, Magda, Ola i Gosia. Na szczęście wszystkie dziewczyny okazały sie sympatyczne, a w naszej sali zawsze było wesoło. Oglądałyśmy telewizję, rozmawialyśmy, grałyśmy w karty, spacerowałyśmy. Co wieczór miałyśmy dodatkową atrakcję. A mianowicie odwiedzały nas dziki z pobliskiego lasu. Dosłowie przychodziły pod okna szpitala, a my karmiłyśmy je pozostałosciami po śniadaniach i kolacjach.
Jestem zadowolona z opieki. Pielęgniarki i lekarze byli naprawdę wspaniali. Dobrze trafiłam.
Krzyś:
Mój mąż bardzo przeżywał mój pobyt w szpitalu. Był u mnie prawie codziennie. Dzwonił często i ciagle pytał jak sie czuję. Cały czas czułam, że się martwi, że kocha. W czwartek zaraz po HSG był przy mnie i trzymał za rękę. Przytulał i głaskał. Moje koleżanki z sali ciągle wychwalały jaki to on kochajacy, troskliwy. Jestem szczęściarą.
Badania:
Już pierwszego dnia zaczęła sie seria badań. Pozbawiono mnie ogromnej ilości krwi i przekazano do laboratorium. Kolejne dni to kolejne badania i kolejne pobieranie krwi. Mimo moich częstych "przygód" przy pobieraniu tym razem cierpliwie i dzielnie zniosłam kolejne kłócia. Wiedziałam, że to dla mojego dobra.
Przeszłam również przez gabinet pani doktor, która wykonywała u mnie cytologie. Jak tyko pojawiłam się w jej drzwiach usłyszałam: "o Kasia Cichopek" . Śmiałam sie, bo ostatnio zostałam Kasia Cichopek w pracy- wymyślaliśmy do kogo każda z nas jest podobna. Jak sobie tak pomyślę to raczej nie znajduję podobieństwa, ale inni jakos mnie tak kojarzą. Pani doktor posadziła mnie na fotelu ginekologicznym i zaczęła przeprowadzać wywiad i pytać mnie o dane osobowe. Wszystko w żółwim tempie wpisywała w program komputerowy, a ja z rozłożonymi nogami świeciłam tyłkiem zwrócona w stronę okna, gdzie żaluzje jakby nigdy nic były odsłonięte.
Miałam też robione usg, które nie pokazało żadnych nieprawidłowości. Byłam dwukrotnie badana przz ordynatora oddziału. Po pierwszym badaniu nie usłyszałam nic niepokojacego, ale po drugim juz tak.
W czwartek, czyli w przedostatni dzień mojego pobytu zrobiono mi HSG, które wspominam najgorzej. W noc poprzedzajacą badanie nie mogłam spać. W dzień badania wstałam i kreciłam się po korytarzach szpitala. Po dziesiątej pojechałam...Myślałam, że będzie mniej bolało. Podano mi w końcu dożylnie jakiś środek przeciwbólowy . Bolało bardzo...ale dałam radę.
Po otrzymaniu wyników lekarz poinformował mnie, że wynik jest prawidłowy. Bardzo sie ucieszyłam.
Dopiero to drugie badanie profesora w dniu wypisu wprowadziło troche zamieszania. stwierdził, że macica jest mała i to jest niewielki niedorozwój. Wcześniej tego nie mówił.
Zaczęłam się bać.
Na wypisie wpisano wynik HSG: Macica hypoplastyczna, dno macicy ugięte, jajowody obustronnie drożne. Reszta badań raczej ok. Niepokoi mnie też rozpoznanie: Niepłodnosć kobieca pochodzenia macicznego,zaburzenia czynnosci jajników,nadmiar androgenów. Nie wiem co o tym mysleć. Termin konsultacji z profesorem dopiero na 29 września. Muszę czekać... Nie mogę dać się zwariować.
Teraz pozostało nam zgłosić się do poradni genetycznej i to będzie już ostatnie badanie, które możemy jeszcze zrobić. Czekam na 29 września...