5:20 zadzwonił budzik jak 7 tygodni temu.Wstałam,za oknem słońce,ciepły dzień się zapowiada pomyślałam.6:15 podjeżdża kolega,wsiadam i jedziemy znaną trasą.Przeważnie jestem pierwsza w pracy,tak jakoś często wychodzi.Pobieram klucze u oficera i zmierzam do mojego budynku,cicho jeszcze,nie ma nikogo i tak mi dobrze.Otwieram drzwi,długi korytarz jakiś taki inny,otwieram swoją kancelarię i niby jest tak samo a inaczej.Ciężko mi się oddycha,oczy trochę zachodzą łzą.Codzienny rytuał,wstawiam wodę na kawę,odpalam komputer.Na tapecie pojawia się moja Karolka i napis:Witaj Martusiu!!!Miłego dnia!!!To moja stażystka,uśmiecham się i trochę łzy lecą.Woda zaczyna szumieć,słyszę skrzypnięcia drzwi i na korytarzu głośne:cześć!Przyszła pierwsza koleżanka,ale idzie prosto do swojej kancelarii.U mnie drzwi zawsze szeroko otwarte tym razem tylko lekko uchylone,wciąż się boję ludzi Przychodzą kolejne osoby,jedne mówią głośno:dzień dobry,drugie cześć,ale nikt raczej nie zagląda do mnie.Ja udaję,że ustawiam kubki na wypadek gdyby ktoś jednak zajrzał.Uchylają się drzwi.Moja koleżanka z kancelarii obok mówi:witaj znów wśród nas!Ja spuszczam wzrok i uśmiecham się,siadam i ona siada,zaczynamy rozmawiać o pogodzie.Wchodzi za chwilkę stażystka,uśmiecha się pokazuje na monitor i mówi:cześć Martusiu i całuje w policzek.Kochana jest.
Po chwili dzwoni telefon koleżanki i wychodzi zostaję sama z Kasią.Zamykam drzwi.Boję się wyjść normalnie przywitać się z ludźmi...
Idziemy na kawę?-pyta Kasia.Tak nasza babska kawa,zawsze pól godzinki tylko na poranne ploteczki,ale chyba wolę zostać,Kasia rozumie,zostaje ze mną rozmawiamy o pracy o tym co się wydarzyło gdy mnie nie było.Ale po chwili wchodzi inna koleżanka,dużo starsza ode mnie,podchodzi,całuje w policzek i woła nas na kawę,więc nie mogę odmówić.Wchodzę a tam nas dużo jak zwykle,wszyscy mówią cześć,a ja spuszczam głowę,jest mi dziwnie i one chyba czują moją dziwność,ale rozmawiają dalej o różnych ważnych nieważnych rzeczach.Nie pytają o nic,czasem nieśmiało któraś popatrzy na mnie,ale nie chcą bym odczuła,że jest inaczej niż było.Szybko mija pół godziny,czas wziąć się do pracy.Muszę lecieć do sztabu,bo dzwoniła kadrowa,że muszę iść do lekarza,że jestem zdolna do pracy,tak już jest jak się jest na zwolnieniu powyżej 30 dni.
Po drodze spotykam szefa,uśmiecha się,mówi:cześć Martusia,jak ładnie wyglądasz w tym płaszczyku.(płaszczyk kupiony przez M. na pocieszenie-zamieniłabym go na każdy dzień z moją Gwiazdką).Uśmiecham się,zamieniamy kilka słów o tak i lecę dalej.Dzień się rozkręca.Moi ludzie z logistyki nie zawodzą mnie,są ze mną choć nawet słowem nie wspomną.Niektórzy Ci bliżsi zajdą,uśmiechną się,przywitają.Nawet pewien kolega zaszedł na chwilkę:przytulił i powiedział po prostu jak dobrze,że jesteś.
Trochę kryłam się dziś w swojej kancelarii,najbardziej unikałam sztabu,bo tam najwięcej bab które są ciekawskie Ale z każdym dniem może będzie łatwiej przemóc się.
Nie wiem czemu czuję jakiś wstyd Czuję się trochę jak nie kobieta,bo nie udało mi się urodzić dziecka i ten wstyd utrudnia mi na razie kontakt z ludźmi,ale mam nadzieję,że siły będą wzrastać.
15:00,wszyscy wychodzą z pracy,wychodzę troszkę za nimi,przy zdawaniu kluczy spotyka mnie inna znajoma,pyta:już wróciłaś?Jak się czujesz?Odpowiadam,że jakoś powolutku się zbieram.Mówi:wiem,że szkoda,że przeżyliście,ale jesteście jeszcze młodzi,jeszcze się uda.Uśmiecham się tylko.Nie chce mi się nic tłumaczyć,bo wiem,że te nie trafione pocieszenia nie są wcale ze złośliwości,tylko często ludzie nie wiedzą co powiedzieć w takiej sytuacji.Może by zabolało,ale nie tym razem,bo mam bociana,bo mam Was którzy rozumiecie.
A jutro znów 5:20 zadzwoni budzik...Jutro będę silniejsza.
Po chwili dzwoni telefon koleżanki i wychodzi zostaję sama z Kasią.Zamykam drzwi.Boję się wyjść normalnie przywitać się z ludźmi...
Idziemy na kawę?-pyta Kasia.Tak nasza babska kawa,zawsze pól godzinki tylko na poranne ploteczki,ale chyba wolę zostać,Kasia rozumie,zostaje ze mną rozmawiamy o pracy o tym co się wydarzyło gdy mnie nie było.Ale po chwili wchodzi inna koleżanka,dużo starsza ode mnie,podchodzi,całuje w policzek i woła nas na kawę,więc nie mogę odmówić.Wchodzę a tam nas dużo jak zwykle,wszyscy mówią cześć,a ja spuszczam głowę,jest mi dziwnie i one chyba czują moją dziwność,ale rozmawiają dalej o różnych ważnych nieważnych rzeczach.Nie pytają o nic,czasem nieśmiało któraś popatrzy na mnie,ale nie chcą bym odczuła,że jest inaczej niż było.Szybko mija pół godziny,czas wziąć się do pracy.Muszę lecieć do sztabu,bo dzwoniła kadrowa,że muszę iść do lekarza,że jestem zdolna do pracy,tak już jest jak się jest na zwolnieniu powyżej 30 dni.
Po drodze spotykam szefa,uśmiecha się,mówi:cześć Martusia,jak ładnie wyglądasz w tym płaszczyku.(płaszczyk kupiony przez M. na pocieszenie-zamieniłabym go na każdy dzień z moją Gwiazdką).Uśmiecham się,zamieniamy kilka słów o tak i lecę dalej.Dzień się rozkręca.Moi ludzie z logistyki nie zawodzą mnie,są ze mną choć nawet słowem nie wspomną.Niektórzy Ci bliżsi zajdą,uśmiechną się,przywitają.Nawet pewien kolega zaszedł na chwilkę:przytulił i powiedział po prostu jak dobrze,że jesteś.
Trochę kryłam się dziś w swojej kancelarii,najbardziej unikałam sztabu,bo tam najwięcej bab które są ciekawskie Ale z każdym dniem może będzie łatwiej przemóc się.
Nie wiem czemu czuję jakiś wstyd Czuję się trochę jak nie kobieta,bo nie udało mi się urodzić dziecka i ten wstyd utrudnia mi na razie kontakt z ludźmi,ale mam nadzieję,że siły będą wzrastać.
15:00,wszyscy wychodzą z pracy,wychodzę troszkę za nimi,przy zdawaniu kluczy spotyka mnie inna znajoma,pyta:już wróciłaś?Jak się czujesz?Odpowiadam,że jakoś powolutku się zbieram.Mówi:wiem,że szkoda,że przeżyliście,ale jesteście jeszcze młodzi,jeszcze się uda.Uśmiecham się tylko.Nie chce mi się nic tłumaczyć,bo wiem,że te nie trafione pocieszenia nie są wcale ze złośliwości,tylko często ludzie nie wiedzą co powiedzieć w takiej sytuacji.Może by zabolało,ale nie tym razem,bo mam bociana,bo mam Was którzy rozumiecie.
A jutro znów 5:20 zadzwoni budzik...Jutro będę silniejsza.
KubuśMa...
FotoJulcia
JulciaMa...