Autor:

Tykrokylek

Data publikacji:

16.04.2014

zaloguj się, żeby móc oceniać artykuły

Nie utoczycie mi ani jednej kropli krwi…

Tak… Mamy ogromny problem z badaniami Tygryska. Zwłaszcza z pobieraniem krwi! Dziecko nam często choruje. Faszerujemy je antybiotykami, a to nie tędy droga. Równolegle robimy badania. Największy problem mamy z pobieraniem krwi! Wstyd jak … Ostatnio robiliśmy test na nietolerancje pokarmowe. Test polega na pobraniu kilku kropelek krwi z paluszka. Już w nocy dziecko przeżywało! Mówiło przez sen: „boję się!” Niestety, nie ma innej opcji. Weszłyśmy do gabinetu. Miła pani doktor posmarowała Madzi paluszek pastą ze znieczuleniem. W tym czasie mama poddała się zabiegowi. Tygrysek musiał zobaczyć, na czym to polega! OK.! Mała panna zgodziła się, ale… Pani doktor odwróciła się, aby wziąć wacik i odkazić paluszek i w tym czasie Tygrys skokiem zwinnej pantery znalazł się kilka metrów od nas… Trzy kobiety - stanęłyśmy zaskoczone. Rozpoczął się proces namawiania, aby dziecko zechciało nam podać rączkę. Uuuu… Nic z tego… Tygrys wycofywał nam się do pracowni endoskopowej… I co teraz??? W głowie szukałam pomysłu, jak zmobilizować Madzię, aby podała nam rączkę. Kiedyś zmobilizowana została cała przychodnia! I przez godzinę trwały negocjacje! Innym razem nastąpiło rozwiązanie siłowe – dwie osoby trzymały Tygrysa, dwie pobierały krew… Rozwiązanie siłowe nie wchodziło w grę. Trzy kobiety nie utrzymają Tygrysa. Negocjacje też nie szły nam prosto! Tygrys poznał gabinet endoskopowy, nawet wyraził chęć zamiany pobrania kilku kropel krwi z paluszka na badanie endoskopowe… W końcu się udało! Tygrys usiadł mamie na kolanach, wyciągnął rączkę, pani ponownie oczyściła paluszek, ciach – przekłuła… Tygrys wtulił się we mnie, wcierał gile w moją bluzkę… Ale z palca nie chciała się utoczyć ani jedna kropla krwi… - Madziu, czy piłaś coś dzisiaj?? - Taaak – Zaszlochało dziecko. Przez dłuższą chwilę masowałyśmy dłoń dziecka, ja masowałam plecki, aby Tygrys się rozluźnił i aby pociekło, choć troszeczkę krwi… W końcu Tygrys zaczął z nami współpracować. Rozluźnił się nieco. Do rureczki wpłynęła długo wyczekiwana kropelka. Ale to było za mało! Tygrysek się tulił, płakał coraz ciszej, uspokajał. W końcu pobieranie krwi zakończyło się sukcesem! Pani przykleiła plasterek, dała kolejny, i już! Martwi mnie to, że Tygrys nie pozwala personelowi medycznemu zbliżyć się do niego! Każde pobieranie krwi to panika, strach szlochanie, wyrywanie się… Kiedyś tak wrzeszczał, że w uszach dzwoniło! Stosowaliśmy już chyba wszystkie taktyki, oprócz usypiania! Tygrys tak się spina, że rzeczywiście trudno jest mu z otwartej żyły utoczyć, choć probóweczkę! Tłumaczenie, proszenie, zachęcanie nagrodą – nie działa! Po świętach dalsze badanie… Znowu potrzeba nam kilka kropel krwi… Honorowym krwiodawcą nasz Tygrysek to chyba nigdy nie będzie! Jego hasło – nie utoczycie mi ani jednej kropli krwi – często gości po przekroczeniu progu gabinetu zabiegowego. Jak na razie, z większymi lub mniejszymi problemami udało się nam już jej trochę utoczyć! Mamy nietolerancję glutenu. Jest podejrzenie o celiakię. Na święta jeszcze mamy potruć dziecko ciastami, potem mamy zrobić test na celiakię, a potem restrykcyjna dieta – bez glutenu, mleka, jajek… „Zdrowych” i wesołych świąt! Dla wszystkich! Z jajkami, babami drożdżowymi, chlebem!

Komentarze

  • avatar
    Bobetka

    16/04/2014 - 12:04

    że z czasem Tygrys pokona swe lęki. Zresztą jak to dziewczyna, nie będzie miała wyjścia ;) Powodzenia przy kolejnych badaniach Wam życzę i niechaj Madzia odda tę jedną kropelkę. Spokojnych Zdrowych Pogodnych Świąt z wielkim obżarstwem :)

    Synku, nie mógłbyś być bardziej mój

    01.2005

    W każdym z nas tkwi talent. Ważne by go dostrzec i w niego uwierzyć

  • avatar
    aska126

    16/04/2014 - 15:04

    Współczuję problemów z pobieraniem krwi, szczerze, nawet trudno mi sobie wyobrazic opisana sytuację :-) Moja córka, na szczęście nie boi się tego typu badań :-)
    -*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*
    Ja mam brzuszkową córeczkę, za Was wszystkie trzymam kciuki na każdym etapie :-)
  • avatar
    myszka1852

    18/04/2014 - 13:04

    u nas jest ten sam problem Choć ja zastosowałam metodę nie mówienia..... tzn. Oświadczam Misiowi na 10 minut przed że będzie miał pobieraną krew. Wtedy za dużo nie ma do myślenia. No i metoda kupienia ulubionej zabawki ( choć wstyd się przyznać), w naszym przypadku lego działa. jest krzyk, płacz ale jakoś idzie. U nas przyczyną choróbsk jest migdałek przerośnięty, za 3 tygodnie zabieg i mam nadzieję że w końcu przestanie chorować. Czego i Wam życzę, trafnej diagnozy i powrotu do zdrówka
    3 lata starań MedArt , cud-01/2009 synuś
    Gdy przyszedłeś na ten świat moje życie całkiem rozjaśniało
    Jesteś moim światełkiem - tak przecież być musiało!
    Dziękuję Ci że jesteś, że śmiejesz się i płaczesz
    Że czasem tak na mnie patrzysz
    Tak jakoś piękni