Trzy tygodnie temu dowiedziałam się , że D. - moja koleżanka z działu jest w ciąży. D. poroniła pierwszy raz w maju- miesiąc po mnie. D. zrobiła test tak dla świętego spokoju, bo zaniepokoiły ja dziwne plamienia. Na usg nic nie było widać, ale być moze było za wcześnie. Beta pięknie rosła. D. wypoczywała w domu. Nie pracowała...
My mocno zaciskałyśmy kciuki, zeby w końcu którejś z nas sie udało. Pracowałyśmy wiecej, bo musiałyśmy przejać obowiązki D., ale to nie miało znaczenia. Zrobiłybyśmy wszystko, żeby jej pomóc...Chociaż w ten sposób...Uczepiłyśmy się tej nadzieji i modliłyśmy się za maleństwo i D.... Dzwoniłyśmy do D. często, praktycznie co drugi dzień i czekałyśmy na jakieś dobre wieści. Nasza wiara rosła gdzy ustapily plamienia, a D. aż promieniała...
13 lutego (piątek) D. miała wizytę u lekarza...Dzwoniłyśmy...Telefon wyłączony...
Dzisiaj rano dowiedziałam sie, ze D. jest po operacji. To była ciąża pozamaciczna. Płaczę...Jest mi źle...
Na pewno będzie potrzebować Twojego wsparcia