Dziś pojechałam z moim kochanym mężem poza nasze miasto tak by odsapnąć i pochodzić sobie, zjeść niezdrowe jedzenie... i było wszystko w porządku dopóki nie pojawiły się wokoło mnie dzieci, kobiety w ciąży, radośni rodzice z niemowlakami.....
Łzy same ciekły mi z oczu, chciałam uciec jak najdalej... ale na pytania mojego kochanego starałam się być twarda jak skała ale nie dałam rady i wymiękłam... nie potrafię jeszcze cieszyć się jak było wcześniej, zanim zaszłam i poroniłam... to jest straszne, że nie potrafię... ze smutkiem i złością patrzyłam na szczęśliwych rodziców wokoło nas... dlaczego oni mogą być tak szczęśliwi a nam zostało to odebrane...
Myślałam, że już sobie z tym poradziłam ale niestety nie... a teraz po weekendzie jadę do mojej siostry i moich chrześnic... boje się, że będą to dla mnie najgorsze dwa tygodnie jakie do tej pory miałam...
Komentarze
- naati1986
18/02/2013 - 22:02
- Miniula
20/02/2013 - 16:02
JMA, Naati dobrze napisała. Jestem szczęśliwą mamusią z cudownym, ślicznym, roześmianym dzieckiem. I pewnie gdybyśmy się spotkały w jakichś pięknych okolicznościach przyrody, patrzyłabyś na mnie z zazdrością, że ja mam, a Ty nie i zastanawiałabyś się dlaczego ja mam to moje Szczęście, a Tobie nie zostało ono dane. I nie wiedziałabyś, nie przyszłoby Ci do głowy, że pierwszą i jedyną ciążę straciłam ponad 16 lat temu, że przez te 16 lat przeżyłam wiele, zbyt wiele złych dni i jeszcze gorszych nocy, że 11 lat temu bezpowrotnie utraciłam możliwość zajścia w ciążę, że przez kolejnych 10 lat walczyłam o możliwość adopcji i zwieńczeniem tej walki jest właśnie Mój Wspaniały Synek. Rozumiem Twoje emocje aż za dobrze. Ale to tylko od Ciebie zależy, czy będziesz przez resztę życia patrzyła z zazdrością na szczęście innych, czy sama tego szczęścia doświadczysz. Trzymam kciuki żeby szczęście nadeszło jak najszybciej :)Cuda czasami przybierają formę, jakiej się nie spodziewaliśmy, o jaką nie prosiliśmy, jaka może nas niekiedy przerażać. Ale nadal są cudami, odpowiedzią na nasze modlitwy... A może po prostu wynikiem naszej pracy...
Miniek już Miniulowy :love:
Nela8 - dekijaana
20/02/2013 - 22:02
Nikt nie zrozumie kobiety ktora przeszła przez to wszystko. Dlaczego jestesmy tak karane co powoduje te wszystkie problemy. Meki przez ktore przechodzimy nie sa ludzkie! Mi serce pęka. Wydawalo mi się ze pogodziłam sie ze stratą maleństwa w 7td, ale nie da sie zapomniec. Wmawiam sobie i lekarzowi ze wymazuje z pamieci to co zle. Tylko kogo chce oszukac? chyab samą siebie. Uwazam ze z chwila kiedy tracimy dziecko, czesc z nas niestety też gdzieś tam ginie. Robi sie pustka i wielka wyrwa w którą wlewa sie strach i niepewnosc. Chyba nie ma na to rady. Kobieta skazana jest na cierpienie. Taki los....2009-start,laparo,Endom.III,PCO
2012.05-Invimed Wr IUI x 3-dramat
2012.11-ICSI- Kriobank-ciąza
2013.01- 7tc
2013-ICSI Invimed Wa-Wa x2 ICSI-dramat
2013-12-kriobank BHCG 13 tyś:)
2014-08-30 termin porodu naszego serduszka Mikołaja:) - Miniula
21/02/2013 - 11:02
Dekijaana, przepraszam, a uważasz, że mężczyzna nie cierpi po stracie dziecka???? Mój nie-mąż stracił dwoje. Jedno nasze, jedno zmarło mu na rękach w szpitalu jak miało kilka dni. Myślisz, że dla niego to nie jest dramat, trauma??? Do tej pory się nie pozbierał, chociaż minęło kilkanaście lat. Ludzie, LUDZIE, a nie kobiety, cierpią. Takie jest życie. Tylko że poza tym cierpieniem jest coś jeszcze. Ja też straciłam ciążę w 7 tyg. Nie zapomniałam, nie przestałam płakać i tęsknić. Ale z perspektywy czasu widzę ile lat zmarnowałam na zatracanie się w bólu. Los sobie sami stwarzamy. Nie chodzi o wymazanie z pamięci. Chodzi o trzeźwe spojrzenie na życie. I na to, że ma się za sobą coś, ale też PRZED sobą ma sie wiele. Chcę być mamą? To walczę o to. Różnymi metodami. Nie mogę tak, to spróbuję inaczej. ZAWSZE jest jakieś wyjście. Tylko że najczęściej mamy tendencję do zafiksowania się na jednym, jedynym scenariuszu. I kiedy on się nie realizuje, popadamy w depresję i tupiemy nóżkami jak zbuntowane dzieciaki. Bo ja CHCIAŁAM, a nie dostałam. No nie i już. Taki lajf. To trzeba odetchnąć i pójść dalej. Trzymajcie się ciepło.Cuda czasami przybierają formę, jakiej się nie spodziewaliśmy, o jaką nie prosiliśmy, jaka może nas niekiedy przerażać. Ale nadal są cudami, odpowiedzią na nasze modlitwy... A może po prostu wynikiem naszej pracy...
Miniek już Miniulowy :love:
Nela8
Kubuś 2.10.2010 (7tc)
Mateuszek 24.12.2012 (21tc)
Cud jest najukochańszym dzieckiem Wiary...
Czekamy na Ciebie Cudziku