Autor:

didi82

Data publikacji:

01.10.2007

zaloguj się, żeby móc oceniać artykuły

Nici z zabiegu...szkoda mojego strachu...

Dzisiaj miał być ten sądny dzień .

Byłam w klinice na Ceglanej w Katowicach. Przygotowałam się na usunięcie wady wzroku.
To była cała wyprawa mimo że do Katowic mam tylko około 50km.
W tej wyprawie towarzyszyła mi mama wraz z całą wałówką na droge. Laughing Nie obyło się bez przygód...
Na początek mojej wyprawy zrobiło mi sie słabo w autobusie i przystojny meżczyzna musiał mi ustapić miejsca. W klinice długie czekanie na lekarza. Póżniej po wizycie i wstępnych przygotowaniach oraz dodatkowym badaniu okazało sie, że szanasa na wyraźne widzenie sie oddala. Nici z operacji, przynajmniej w tym roku. Sad A byłam taka pełna nadzejji...Mam dopiero w styczniu kolejne badania specjalistyczne w klinice--ta nasza polska słuzba zdrowia. Sad
W sumie to szczerze przyznam, że troche mi ulżyło...Taki dziwny paradoks. Z jedej strony żal a z drugiej ulga. Poczekam...Myśle, że teraz czas na klinikę, ale ta która pomoże nam uporać sie z nasza niepłodnościa, a operacje odłożę na później. W sumie i tak nie wiadomo czy będę mogła wogóle ją mieć. Nie chcemy dłużej czekać...zbyt dużo czasu juz straciliśmy.
Teraz nie muszę wybierać między oczkami a dzieckiem.


Teraz siedzę sobie w domku...jutro wracam do pracy. Wycofałam urlop...muszę sie czymś zająć. Nie tracę dobrego humoru i myśle pozytywnie. Razz

Komentarze

  • avatar
    yolly

    01/10/2007 - 15:10

    a moze tak mialo byc , moze najpierw musisz zaczac starania o dzidziusia?pozdrawiam serdecznie
    30.08.07 HSG 1 jajowod niedrozny
    6.09.07 -laparo-endometrioza I/II polipy
    slaba armia - Proxeed
    10.10.08 IUI :(
    10.11.08 IUI udane - corcia 19.07.09
    19.07.10 - kochany Anioleczek
    a teraz czekamy na szkrabika :))
  • avatar
    anna0771

    01/10/2007 - 19:10

    Wiesz ja zawsze powtarzam, że jeśli coś się pokrzyżuje to tak musiało by i nic nie dzieje się bez przyczyny. Co ma byc to będzie. Bóg przyspieszył wizytę waszą w klinice a to jest dobry znak. Myśl pozytywnie. My po 14 latach starań o maluszka złożyliśmy dokumenty w ośrodku adopcyjnym. Pojechałam do mojego lekarza podziękowa za lata walki. To on nie pozwolił mi się poddac. Namówił na zabieg in vitro, chociaż były to dla nas ogromne koszty. Zapożyczyliśmy się. Pojechaliśmy z badaniami. Nie usłyszeliśmy od razu, że mamy szanse ale też nie powiedziano nam, że jej nie ma. Udało się za pierwszyn podejściem chociaż było dramatycznie. Dzisiaj mamy 3 letniego synka Kubusia, którego kochamy nad życie. Ułożyło się też lepiej finansowo więc spłaciliśmy dług. Ale się rozpisałam. Pozdrawiam cię i trzymam kciuki.
  • avatar
    slonko75

    01/10/2007 - 19:10

    Wiesz mój mąż jest po operacji oczu ( odziedziczona po babci zaćma ) i twierdzi że nie ma się czego bać. Ma wszczepione sztuczne soczewki czy coś sama dokładnie nie wiem, ale wierze mu na słowo. Skoro on mówi że nie ma się czego bać to tak jest ! To tak na przyszłość, na styczeń a teraz ...Z resztą sama dobrze wiesz co zrobić