Każde włączenie komputera to sprawdzenie co nowego na bocianie, a następnie co u znajomych na facebooku. Dzień jak co dzień. Ale moja reakcja - nie codzienna. Koleżana z liceum dodała zdjęcie ze swoim 3dniowym synkiem. Nawet nie wiedziałam, że jest w ciąży (była). Rozpłakałam się :( Jak już my się staraliśmy o dziecko, jeszcze o pierwszą ciążę, rozmawiałam z nią. Mówiła, że oni to jeszcze nie, na razie mają inne cele, plany. A tu dziś niespodzianka. Jest dziecko.
Tu nie chodzi o wyścigi kto pierwszy... Ale nie ogarniam świata. I nie umiem sobie z tym radzić. Najpierw wyłam do zdjęcia, teraz wyję pisząc to.
Byliśmy w klinice 2 tyg. temu. Nasienie jest bardzo dobre, u mnie na pierwszy rzut oka (i na razie jedyny) też dobrze. Dziwne że nie zachodzę w ciążę - tyle usłyszałam od lekarza. Spodziewałam się chyba cudu, nie wiem. Ale wróciłam zdołowana i płacząca. Niesamowicie szczęśliwa również, bo słabe nasienie mocno by utrudniło, ale również zdołowana. Chyba nawet tak samo, jak w tej chwili. A chciałabym się cieszyć, że koleżanka jest szczęśliwa, że nie musi przechodzić przez taki TRUDNY czas. Ale nie umiem :(
Starania od styczeń 2010
HSG ok
Laparoskopowa resekcja jajników
7 IUI: nieudane:(
***
Nasz CUD jest już z nami:)