Dzisiejszy wieczór odbiegał od dotychczasowych. Jak zwykle wykąpałam Hanię, dałam mleczko i położyłam do łóżeczka. A tu ryk!! Podchodzę do łóżeczka i nagle jej twarzyczkę rozjaśnia uśmiech. Daję smoczka i odchodzę. Znowu ryk!!! Idę ponownie, by małą uspokoić. Kiedy mnie ujrzała - uśmiech. Przykrywam córeczkę, całuję w rączkę, potem w drugą i odchodzę. Wówczas się zaczęło. Płacz, płacz, płacz...
Wzięłam ją na ręce i przytuliłam. Mała szybko się uspokoiła. Usiadłam w pokoju, ją posadziłam sobie na kolanach, by chwilę się z nią poprzytulać.
Szczęśliwa córcia wtuliła się we mnie, objęła małymi rączkami i wtedy to usłyszałam:
"Mamu, mamu ", potem ponowne wtulenie się w moją szyję. I znowu coś w rodzaju :"Mame, mame "
Wiem, że był to może nieświadomy, całkowicie przypadkowy zbitek głosek, ale jednak CUDOWNY.
Przytuliłam córcię i zaniosłam do łóżeczka, by w nim usnęła. Położona jeszcze chwilę się kręciła, potem jednak zasnęła.
Cieszę się, że ją wyjęłam na te kilka minutek. Ta chwila pieszczot była mi też potrzebna po całym dniu zmagań z nieco rozpieszczonym prawie sześciomiesięcznym szkrabem
Wzięłam ją na ręce i przytuliłam. Mała szybko się uspokoiła. Usiadłam w pokoju, ją posadziłam sobie na kolanach, by chwilę się z nią poprzytulać.
Szczęśliwa córcia wtuliła się we mnie, objęła małymi rączkami i wtedy to usłyszałam:
"Mamu, mamu ", potem ponowne wtulenie się w moją szyję. I znowu coś w rodzaju :"Mame, mame "
Wiem, że był to może nieświadomy, całkowicie przypadkowy zbitek głosek, ale jednak CUDOWNY.
Przytuliłam córcię i zaniosłam do łóżeczka, by w nim usnęła. Położona jeszcze chwilę się kręciła, potem jednak zasnęła.
Cieszę się, że ją wyjęłam na te kilka minutek. Ta chwila pieszczot była mi też potrzebna po całym dniu zmagań z nieco rozpieszczonym prawie sześciomiesięcznym szkrabem
CUDNIE