Autor:

MalaMi87

Data publikacji:

20.07.2019

zaloguj się, żeby móc oceniać artykuły

Mama

To uczucie, kiedy Twoja matka bardziej przejmuje się zakupem nowego samochodu przez Twoją siostrę, niż tym, że podchodzisz do 3 in vitro. Brak wsparcia u bliskich boli najbardziej.

Komentarze

  • avatar
    goplana89

    21/07/2019 - 20:07

    Lepsze jest kiedy Twoja matka grzebie z troski po Tzwoich lekach.
  • Lidia Lach

    23/07/2019 - 10:07

    Dokładnie wiem o czym mówisz. Niestety w czasach naszych mam nie mówiło się o tematach związanych z problemami z zajściem w ciążę. Dla nich in vitro jest jakimś "wydziwianiem". U mnie oczywiście chodziło o to, że tyle pieniędzy na to idzie. Nawet zainteresowałam się już w desperacji temtem refundacji np. tu https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/nauka/1798364,1,refundacja-in-vitro-dostepna-tylko-w-ramach-programow-miejskich.read ale nie wiem jak to zinterpretować. Przepraszam, że w tym wątku, ale ktoś skorzystał może z refundacji przy in vitro?
  • łosica

    27/07/2019 - 01:07

    Niestety problemy płodnościowe nie są traktowane poważnie przez społeczeństwo. Często spotykamy się z niezrozumieniem, spłycaniem i upraszczaniem naszej sytuacji. Osobę niepłodną/bezpłodną jest w stanie zrozumieć tylko druga osoba niepłodna/bezpłodna (przynajmniej tak wynika z mojego doświadczenia). I nawet jeśli ktoś wydaje się być chlubnym wyjątkiem to tylko do czasu. Nawet jeśli jest to najbliższa osoba jak np. mama. Moja mama wspierała mnie przy każdym poronieniu, przy adopcji i przy ciąży zakończonej narodzinami. I jak się okazuje po czasie, kiedy w rodzinie pojawiają się kolejne dzieci (poczęte na pstryknięcie palcem) pod moim adresem pojawiły się skrywane żale i pretensje (!). Zresztą, już w trakcie ciąży pojawiały się pierwsze (nie)śmiałe sugestie dotyczące mojego niewłaściwego zachowania (od rodziców/teściów). Znam dziewczynę, która naście lat starała się o dziecko i usłyszała od matki, że od niej to się wnuków już nie doczeka.
  • Alicja1981

    27/07/2019 - 08:07

    moja nawet nie wie a to już 7 in vitro
  • avatar
    MalaMi87

    27/07/2019 - 11:07

    Strasznie to smutne :(
  • avatar
    EwkaKonewka

    03/08/2019 - 10:08

    Moja zasugerowała, pomiędzy jednym transferem a drugim, że powinniśmy się pogodzić z tym, że nie będziemy mieć dzieci...
  • alcka

    09/08/2019 - 03:08

    Ja tez cierpialam, chyba każda z nas poczuła się choć raz dobita przez najbliższa osobę. U mnie była to siostra, moja ukochana, najbliższa, przyjaciółka. To od niej usłyszałam, że nie muszę mieć dzieci, że in vitro i całe to leczenie, poplakiwanie w nocy, to tylko uzalanie się nad sobą. Przecież przesadzasz, nic cinie jest, będziesz miała jeszcze piątkę dzieci. Potem było, że właściwie siostra jesteś młoda, wykształconą kobietą- Ty nie musisz mieć dzieci. Bolało mega. Dopóki nie zorientowałamsię, że to ona jest bardziej przerażona ode mnie. Nie umie zrozumieć, postawić się w mojej sytuacji, dopiero po 4 in vitro i stracie dziecka w 10tc, po długiej rozmowie, nieprzerwanie nocy, coś się zaczęło zmieniać. Nie wiedziałam wtedy, że jest w drugiej ciąży, w którą zaszła miesiąc po podjęciu decyzji że chciałaby mieć drugie dziecko. Nie powiedziała nic, napisała długi list. Z przerażeniem dotarło,że mam prawo mieć pragnienie bycia mamą, że walczę już 6 lat, że moja pewność siebie wisi na włosku, że mam kaca po spotkaniu z przyjaciółmi mimo że kocham ich i ich dzieciaki, że ciężko mi praca, gabinet, nadzieja, rozczarowanie. W końcu nadszedł dzień, kiedy ze szczerym wstydem i objawieniem napisała "przepraszam". Za lekceważenie, za nie słuchanie, za niezbędne próby pocieszenia, za moje zdrowe ciąże. Ja wierzę, że twoja mama nie jest potworem, ale za to się boi, czuje się niepewnie z tematem twojej niepłodności, woli udawać że nie widzi jak się starasz obco przychodzisz, że ma poczucie bezradności i nie wie jak ci pomóc. Być może rozmowa, może książka którejś z nas, może wycinek z bloga opisujący co się z nami dzieje, będzie pomocny,żeby z rozumieć. A może po prostu: mamo, przytul mnie, potrzebuje Cię teraz jak nigdy!

    Alcka

  • Clemantis

    09/08/2019 - 14:08

    U nas mój przyszły teść wiedząc o całej sytuacji postanowił najpierw powiedzieć" "trzeba żyć dalej" co ja odebrałam jako "nie musiscie mieć dzieci" następnie kupił sobie auto za 20 tys tak aby poprawić sobie nastrój - bo przecież coś mu się od życia należy. Nie ważne że narobił już długów na 70 tys i misięcznie ma tyle co ja i mój luby razem. Nie chce być żle zrozumiana nikt nie oczekiwał od niego pieniędzy, ale wystarczyło trochę pomyśleć.
  • mlimonka

    18/10/2019 - 00:10

    Dawno mnie nie było...ale podczytuję Wasze losy, i nie są mi one obojętne, bo sama to wszystko przeszłam... Na początku było tak, odnośnie społeczeństwa, rodziny itd Nie możecie mieć tak długo dziecka? to zrobicie sobie in vitro ( hasło koleżanki do mojego męża ) Jak byłam w pierwszej ciąży, koleżanki też były, One urodziły i mają cały czas "problem" a ja poroniłam i o mnie zapomniały. W kolejnej ciąży byłam prawie równocześnie z młodszą siostrą, Ona urodziła syna a ja znów poroniłam... usłyszałam, no tak bywa, znam kobietę która poroniła 5 razy i za 6 urodziła. Po 3 poronieniu, teściowa mnie "pocieszała",że Ona też poroniła 3 ciążę, no tak bywa. Jak było ze mną źle, i potrzebowałam wsparcia, nawet tylko wysłuchania, to usłyszałam od teściowej, nie pomogę Ci bo ja na to nie chorowałam i nie zna się ale nie przeszkadzało jej, aby pomagać i wspierać swoją siostrę , która zachorowała na raka, mimo,że teściowa na raka też nie chorowała... Niewiarygodne, prawda ? Niestety bardzo prawdziwe, bo to wydarzyło się na prawdę... Boże ile ja łez wylałam, ile pytań zadałam, dlaczego ja? czego mnie ma to nauczyć ? Nie dostałam odpowiedzi, ale trochę nauczyłam się o życiu i o ludziach... Czego się dowiedziałam , na moich rodziców nigdy nie mogłam liczyć, zresztą od lat zajmują się tylko sobą. Na teściów, no cóż teściowa obiad ugotuje, zapyta się jak w pracy i jaka pogoda, i to było by na tyle. Siostra, no cóż w końcu zrozumiałam,że zawsze była egoistką ,nie przeszkadzało jej w swojej ciąży dzwonić do mnie i użalać się na swoim biednym życiem, a na swoje pytanie, co u mnie ? nawet nie czeka na odpowiedź... Leczę się ponad 10 lat, teraz właściwie mam przerwę bo mąż stwierdził,że On nie chce już dziecka, za dużo go kosztowały nasze przejścia... A Ja ? czy mnie ktoś zapytał o zdanie ? czego chcę, i jak bardzo było mi ciężko przez ostatnie ponad 10 lat, i jaki koszt poniosłam ? Niestety moją rodzinę i starych znajomych to nie interesuje...i muszę się z tym pogodzić chociaż to bardzo trudne... Wg nich przeżyłam, chodziłam do pracy...po prostu cud, miód i malina...tzw twarda babka jestem... Oj dużo by jeszcze pisać...smutne po stokroć, tylko ten co przeżył podobną historie to rozumie jak to BOLI !!! Napiszę jedno Kochana WALCZ, jeżeli czujesz,że chcesz być MAMĄ ,to zawalcz o to, zadbaj o swój komfort i to wszędzie, nie pozwól się zepchnąć na dalszym, mniej ważny plan. Ja tego nie umiałam,ba nie wiedziałam,że MAM DO TEGO PRAWO, że MOJE ŻYCIE i JA są najważniejsze. Szukaj wsparcia, w rodzinie jak dobrze wiemy jest różnie, czasami obcy ludzie mają dużo więcej empatii i życzliwości. A w czasie oczekiwania na kolejny transfer zaopiekuj się sobą, joga, basen spacery, książka po prostu relax, bo dobra forma jest ważna nie tylko aby być zdrowym w ciąży :) Wiem , piszę banały ale sama o tym kiedyś zapomniałam :)