Madzia była dziś niegrzeczna…
W piątek po pracy pobiegłam po Tygryska do przedszkola. Ledwo przekroczyłam próg, zewsząd dobiegły mnie głosy:
- Proszę pani, a Madzia była dziś niegrzeczna!...
Wszystkie dzieciaczki wypełzły do przedsionka, aby mi zakomunikować tą nowinę. Otoczył mnie szpaler krzyczących główek rządnych krwi…
Po chwili ukazał się skazaniec. Pięknie wyglądał. Któraś pani w przedszkolu musi uwielbiać te włosy, bo na głowie miał pienie upięte loki. Ze spuszczoną głową, w sukienusi dreptał do mnie Tygrysek. Pokonał szpaler i stanął przy mnie. Uklękłam przy Tygrysku:
- Madziu, co tym razem zbroiłaś???
- Pobiłam chłopaka… (Cichutko przyznał się Tygrysek.)
- Maksia! Maksia! (Krzyczały dzieci.)
- Uuuuuu… (Wstałam.) – Pani Patrycjo, co to było???
- Madzia pobiła Maksia i to dosyć mocno! Tak po głowie…
- Uuuuu…
Siadam koło mojego kochanego Tygryska. Kocham go nad życie, ale nie mogę mieć, co chwila takich przykrych niespodzianek w przedszkolu.
- Madziuniu, nie można tak robić!...
Zaczynam wykład, przerywam go jednak, bo „tłum” chciałby się pokarmić pogromem Tygryska, nie zrobię tego! W milczeniu ubieram cichutką Madzię i wychodzimy z przedszkola. Na dowidzenia, rzucam pani Patrycji, że pogadam z Tygryskiem…
Gdy emocje opadły pytam się Tygryska:
- Madziu, czy mama ciebie bije???
- Nie!
- A może tato ciebie bije??
- Nie!
- A może ktoś inny???
- Nie mamo, tylko ta rączka! (Madzia podnosi prawą rączką do góry i bije siebie po głowie.) O tak mamo, popatrz…
Ach i tu nastąpił cały wykład, kara – Tygrys nie będzie chodził do przedszkola w sukienkach dopóki nie nastąpi poprawa zachowania. Po rozmowie odnoszę wrażenie, że do dziecka coś dotarło!
Wieczorem rozmawiam z mężem o nowej przygodzie w przedszkolu. Dzieci musiały się mocno bić, bo Madzia ma podrapane czoło. Zastanawiamy się, co z tym zrobić??? W domu nie ma żadnej agresji, Madzia nie jest bita a jednak zaczęła się bić z chłopakami… Gdzie w tym czasie były panie opiekunki???
W nocy zachowanie Madzi nie daje mi spokoju. Nie padło najważniejsze pytanie – „DLACZEGO”. Rano pytam Tygryska:
- Madziu, dlaczego pobiłaś, Maksia???
- Mamo, bo on chciał spać!
- Co??? (Żeby, chociaż był jakiś powód walki o swoje, jakieś zabranie ulubionej zabawki, jakieś inne przewinienie, a tu dziecko chciało spać i mu się oberwało! Brzydko! Bardzo brzydko!)
Po chwali milczenia Madzia dodała:
- I mamo, ja go nawet nie przeprosiłam…
- To Madziu w poniedziałek pójdziesz i przeprosisz Maksa?
- Tak mamo i już będę grzeczna…
- Oby!
…
Rano w sklepie spotykam Wiesię. Opowiadam jej o całym zdarzeniu…
- No, co ty! Nie martw się! Obyś miała tylko takie problemy z córcią!...
W piątek po pracy pobiegłam po Tygryska do przedszkola. Ledwo przekroczyłam próg, zewsząd dobiegły mnie głosy:
- Proszę pani, a Madzia była dziś niegrzeczna!...
Wszystkie dzieciaczki wypełzły do przedsionka, aby mi zakomunikować tą nowinę. Otoczył mnie szpaler krzyczących główek rządnych krwi…
Po chwili ukazał się skazaniec. Pięknie wyglądał. Któraś pani w przedszkolu musi uwielbiać te włosy, bo na głowie miał pienie upięte loki. Ze spuszczoną głową, w sukienusi dreptał do mnie Tygrysek. Pokonał szpaler i stanął przy mnie. Uklękłam przy Tygrysku:
- Madziu, co tym razem zbroiłaś???
- Pobiłam chłopaka… (Cichutko przyznał się Tygrysek.)
- Maksia! Maksia! (Krzyczały dzieci.)
- Uuuuuu… (Wstałam.) – Pani Patrycjo, co to było???
- Madzia pobiła Maksia i to dosyć mocno! Tak po głowie…
- Uuuuu…
Siadam koło mojego kochanego Tygryska. Kocham go nad życie, ale nie mogę mieć, co chwila takich przykrych niespodzianek w przedszkolu.
- Madziuniu, nie można tak robić!...
Zaczynam wykład, przerywam go jednak, bo „tłum” chciałby się pokarmić pogromem Tygryska, nie zrobię tego! W milczeniu ubieram cichutką Madzię i wychodzimy z przedszkola. Na dowidzenia, rzucam pani Patrycji, że pogadam z Tygryskiem…
Gdy emocje opadły pytam się Tygryska:
- Madziu, czy mama ciebie bije???
- Nie!
- A może tato ciebie bije??
- Nie!
- A może ktoś inny???
- Nie mamo, tylko ta rączka! (Madzia podnosi prawą rączką do góry i bije siebie po głowie.) O tak mamo, popatrz…
Ach i tu nastąpił cały wykład, kara – Tygrys nie będzie chodził do przedszkola w sukienkach dopóki nie nastąpi poprawa zachowania. Po rozmowie odnoszę wrażenie, że do dziecka coś dotarło!
Wieczorem rozmawiam z mężem o nowej przygodzie w przedszkolu. Dzieci musiały się mocno bić, bo Madzia ma podrapane czoło. Zastanawiamy się, co z tym zrobić??? W domu nie ma żadnej agresji, Madzia nie jest bita a jednak zaczęła się bić z chłopakami… Gdzie w tym czasie były panie opiekunki???
W nocy zachowanie Madzi nie daje mi spokoju. Nie padło najważniejsze pytanie – „DLACZEGO”. Rano pytam Tygryska:
- Madziu, dlaczego pobiłaś, Maksia???
- Mamo, bo on chciał spać!
- Co??? (Żeby, chociaż był jakiś powód walki o swoje, jakieś zabranie ulubionej zabawki, jakieś inne przewinienie, a tu dziecko chciało spać i mu się oberwało! Brzydko! Bardzo brzydko!)
Po chwali milczenia Madzia dodała:
- I mamo, ja go nawet nie przeprosiłam…
- To Madziu w poniedziałek pójdziesz i przeprosisz Maksa?
- Tak mamo i już będę grzeczna…
- Oby!
…
Rano w sklepie spotykam Wiesię. Opowiadam jej o całym zdarzeniu…
- No, co ty! Nie martw się! Obyś miała tylko takie problemy z córcią!...
Więc oprócz Madzi (która ma dopiero 3 latka) ja poromawiałabym też z Paniami...