Ku pokrzepieniu!

Dawno tu nic nie pisałam bo mam swojego bloga, ale pomyślałam,że może komuś ten wpis pomoże;) W środę miałam punkcję.Pobrano 8 komórek.Jedna była pusta, druga zdegradowała.Powstało 6 zarodków.Wynik całkiem niezły;)W piątek dostałam telefon z kliniki,że mamy pięć bardzo ładnych zarodków.Skakałam pod sufit!Weekend minął dzięki temu w miarę spokojnie, chociaż do poniedziałku mogło się wszystko wydarzyć.Transfer miałam na 14.00.Okazało się,że moje maluchy zdążyły osiągnąć jedynie stadium moruli.Byłam załamana.W piątej dobie powinny być już pięknymi, wymarzonymi blastocystami o najlepszej morfologii;)Musieliśmy podjąć decyzję podajemy czy czekamy do jutra.Loteria.Albo się rozwiną, albo żaden nie przeżyje i nie będzie co transferować.Podjęliśmy decyzję,że podajemy.Dwa małe bąbelki 8A zostały podane.Nie było magii.Byłam zdruzgotana wynikiem.Cały dzień chodziłam jak zombie. Na drugi dzień pojechałam na akupunkturę.Czekając na zabieg odebrałam telefon z kliniki.Ręce mi się trzęsły.Pani embriolog powiedziała,że nasze kruszynki wystartowały i są średniej klasy blastocystami!Myślałam,że śnię!Wczoraj była rozpacz, a teraz taka wiadomość! Wiem teraz,że nawet jak te maluszki w brzuchu nie dadzą rady (chociaż nie biorę tego pod uwagę) bo u mamy najlepiej;)to czekają na mnie moje siłaczki, które walczyły do końca!:) Trzeba wierzyć do końca, choć czasem chce się wyć! http://niedoczekanienanie.blogspot.com/