Przegapiłam pierwszy rok życia Tygryska i jest mi przykro! Bardzo przykro. Co miesiąc przychodził do nas lekarz, jeden z najlepszych w mieście i mnie uspokajał, że należy poczekać, że wszystko może się cofnie… Lekarz w przychodni nic nie widział… Nawet ortopeda zbadał Tygryska po łepkach! Bliscy, znajomi i przyjaciele nic nie widzieli… Traktowali mnie jak matkę, która się czepia dziecka, a przecież ono jest ładne, mądre…
Że jeszcze wszystko się wyrówna, że każdy jest trochę asymetryczny! A dziś się dowiedziałam, że tego pierwszego roku już nie odpracuję! Wady postawy koryguje się w pierwszych miesiącach życia…
A ja dziś dopiero dotarłam do poradni wad postawy…
Popatrzyłam na mamy tulące swoje dzieciaczki, swoje mocno chore dzieciaczki, które przywiozły na rehabilitację. Niektóre bardzo ładne, ale… Bardzo smutny i przykry widok! Tygrysek na ich tle wyglądał wspaniale, bawił się, biegał, śmiał, pilnował windy…
Jeszcze nie raz czekając na rehabilitanta popatrzę na smutne mamy walczące o lepsze jutro swoich dzieci…
Już sam początek wizyty był smutny… W wywiadzie lekarskim same znaki zapytania… I okazało się, że poród, który trwa 15 minut to za mało!
Na szczęście nie zrobiłam żadnych błędów w pierwszym roku oprócz słabej walki o dotarcie do tej poradni! Krzywej główki, buzi i żeber nie da się już naprawić! Może gdybym ćwiczyła od 1 miesiąca inaczej niż mi mówiono, to dziś Tygrysek byłby prościutki!!! Mam szansę uratować nóżki i kręgosłup, ale musze od razu zacząć ćwiczyć…
Pani pokazała mi asymetrię pracy mięsni Tygryska. Pod moimi dłoniami mięśnie pracowały z wielkim wysiłkiem, aby głowa odwróciła się w lewą stronę. Pani na siłę kręciła główką a ja czułam różnicę pracy mięśni!
Tygrysek ma również zachwianie równowagi. Tego nie wyczaiłam… Coś jest nie tak i będę musiała to wybadać…
Ma koślawe kolanka i nóżki. To widać już z daleka. Ale to najmniejszy problem!
Mam skierowanie na rehabilitację już jutro zaczynamy ćwiczenia, od jutra będę w należyty sposób prostować Tygryska…
Co kwartał kontrola i ćwiczenia… Zobaczymy, co da się naprawić!
Lekarka na koniec pocieszała mnie, że mam nie \\"czuć się winna, że jestem skazana na takie dziecko\\"... Ale się poczułam...
A ja jestem załamana dziś. Czuję się jakbym coś zaniedbała! Mam żal do męża, lekarzy i bliskich, że mnie uspokajali, nie pozwalali mi drążyć dalej tematu…
Przykro mi, że nie uda się już poprawić asymetrycznej buzi mojej kochanej Pyzy! Dostałam pod opiekę dziecko i przegapiłam tą sprawę!
Co jeszcze w wychowaniu Tygrysa przegapię???
Natomiast co do twoich wyrzutów, to zaniedbałam coś innego, coś co może dużo poważniej zaważyć nie tylko na jej zdrowiu i mam żal... do siebie? Tak. Tylko czy ja jestem lekarzem, który wie na jakie badania skierować dziecko po adopcji? Oboje dzieci wyszło z dd ze stwierdzeniem \\\"zdrowe\\\". Reszta to droga prób i błędów, szkoda, że za te błędy muszą płacić nasze dzieci. Tak naprawdę, to pierwsze wizyty z dziećmi u lekarzy i tak prywatnie... Szkoda gadać...
Tykrokylku tyle w Tobie siły, że dacie rady z rehabilitacją
http://www.suwaczki.com/tickers/zpdoxqpk5iifc0l8.png
http://agatkaboj.blogspot.com/