Tyle lez wyplakalam ze ich najnormalniej w swiecie juz zaczelo brakowac. Wygladam brzydko, zapuchniete oczy....Dzisiaj przyszla @- z jednej stroby do dobrze bo bede mogla szybko poodejsc do histeroskopii, juz w tym cyklu...a z drugiej strony wiadomo....Jutro ide po miesiecznej prawie przerwie do pracy i jakos tak nie bardzo chce mi sie isc...boje sie napadow placzu...juz kiedys uciekalam ze lzami w oczach do lazienki...Trzeba to przezyc, przetwac i zbierac sily, ktorych narazie brak. Moze mrozaczki z nami zostana?! Wczoraj zadzwonilam do pani psycholog, w poniedzialek umowie sie na wizyte. Doszlam do wniosku, ze nie musze tak wariowac, ze moge sobie pomoc wyciszyc i uwierzyc, ze nie jestem pechowa, beznadzieja i reszta.....