jego nie pogryzły... cokolwiek to znaczy...

Nadal mi tęskno, ale już jestem spokojna, wiem, że Lolek dobrze się bawi. Widział już morze, zdążyło nawet się zrobić nudno . Woda słona... piasek super. Noc spędził z ciocią B i wujkiem T w ich łóżku, z nimi, więc nie budził się, spał dobrze, obudził się jako jeden z pierwszych, więc załapał się na poranną bajkę. Potem mają jechać na rowery, bo ponoć pogoda dziś nie plażowa.
- widziałem dzikie konie, nie dzikie świnie, strusie - w oddali słyszę głos wujka, który go poprawia - nie to były łabędzie i muchy...tylko mnie nie pogryzły, bo jestem za mały...będziemy szli do fokarium... byłem grzeczny...nie miałem wiaderka, jadłem naleśniki, robię pocztówki, kupiłem loda... Michał ma robota... będę spał z ciocią... mamy poszukać muszelek dla ciebie, taty i Sandry i kamienie - znowu śmiechy w tle i podpowiedzi - bursztyny... nie mam rowera, ale pojadę na foteliku z wujkiem jutro... byliśmy długo nad morzem i w piasku.

To była moja z Lolkiem wczorajsza wieczorna rozmowa (no nie udało mi się jej chyba tak dokładnie przedstawić, domyślcie się same ), dziś nie mógł podejść do telefonu, bo oglądał bajkę, przecież...