Autor:

arvena

Data publikacji:

21.03.2004

zaloguj się, żeby móc oceniać artykuły

Dzień grozzzzy, czyli Pierwszy Dzień Wiosny!

Po tygodniowej nieobecności na "bocianie" stwierdzam, że wracam do niego jak do domu. W kupie raźniej. Dobrze się tu czuję. Wokół pełno wózków - wychodzą do słońca... Dzieciaki w szkole weszły na etap zadręczenia mnie pytaniami czy mam dzieci. Nie ma dnia bez zagajki o to - może dlatego, że moje odpowiedzi są wymijające?! Dzisiaj dostałam okres - ten mój "kochany" organizm postanowił, że nie da mi nadziei nawet odrobinki i wysłał to bolesne krwawienie dwa dni przed terminem. Ale niestety - nadzieję mialam, piersi powiększyły się o dwa centymetry, spałam na stojąco, zjadłam tony kabanosów (zazwyczaj nie miewam potrzeby jedzenia mięsiw, a tu moja norma roczna została wyczerpana w tydzień). Jestem chyba kopnięta! Niedzielny poranek i pierwszy dzień wiosny zaczęłam od płaczu, łkania i biadolenia. Następnie znalazłam tysiąc argumentów, że pies jest lepszy od dziecka (OBŁĘD!!!!!!) i stwierdziłam, że idę wyciąć przydatki, bo i tak nie ma z nich pożytku, a tylko comiesięczne kłopoty. Podsumowując stwierdzam, że mój mąż jest aniołem wcielonym!!!!! Na badania sam aż się pali. Jedzie, jak tylko kupimy samochód i ruszymy z naszą firemką malutką. Kurcze, tacy fajni jesteśmy (czasami tylko mamy odchyłki, ale kto ich nie ma), a ten Dominik czy też Tesia nie chcą do nas przyjść. Nie wiedzą, co tracą :-)