Autor:

Tykrokylek

Data publikacji:

17.02.2012

zaloguj się, żeby móc oceniać artykuły

Dlaczego Madziu jesteś taka niegrzeczna??

2012.02.12. Dlaczego Madziu jesteś taka niegrzeczna?? Ostatnio Tygrysek jest bardzo, bardzo niegrzeczny…. W przedszkolu też muszą dzieci łobuzować, bo Madzia opowiada o samych karach… Skarży się, że znowu pani nie pozwoliła się im bawić, tylko miały dzieci karę, bo były niegrzeczne. Nawet określiła to tak: - Wiesz mamo! Ktoś nam nasypał magicznego proszku do pizzy i zmieniliśmy się w niegrzeczne dzieci! Wszystkie dzieci miały karę, ale mnie pani pozwoliła sobie wybrać karę! I wybrałam! Wybrałam siedzenie w kącie! I siedziałam! A inni mieli inne kary… Nie zdążyłam się zapytać pani, czy tylko Madzia tak łobuzuje i ma karę, czy cała gromada??? Ale Madzia ostatnio jest niegrzeczna nie tylko w przedszkolu! Tak się złożyło, że miałam we czwartek wizytę u lekarza w sprawie dalszej rehabilitacji. Pędem po pracy pojechałam na umówioną wizytę, w poczekalni Tygrysek wiercił się i wymuszał zabawę z nim, natomiast w gabinecie dał popis dziecka nie dość, że głuchego, to jeszcze tak niesfornego, że o mały figiel pani doktor nie wyprosiła Tygryska z gabinetu. Najadłam się wstydu! Sporoo… W drzwiach pani doktor spojrzała na nas z politowaniem i odetchnęła z ulgą, że brojącego Tygrysa ma już z głowy. Ale to nie był brojący Tygrys! To było niesforne i niegrzeczne dziecko! Nawet muszę przyznać bardzo! Zawstydzona wyszłam z gabinetu. Tygrys dalej był nieposłuszny. W końcu posprzątał zabawki, którymi się bawił w poczekalni przed wizytą i zeszłyśmy do przedszkola. Z wielkimi oporami się ubrał, dyskutując i nic sobie nie robiąc z moich próśb: - Madziu ubieraj się. W końcu nie wytrzymałam. Ileż można mówić do ściany??? Włączyłam salę wykładową: - Madziu, nie może tak być, abym ja mówiła do ciebie po kilka razy a ty nic z tego sobie nie robisz! Nie może tak być, abyś była tak niegrzeczna, że nawet tak cierpliwa pani doktor ma ciebie ochotę wypędzić z gabinetu! Nieładnie się zachowujesz! Jesteś dużą dziewczynką, potrafisz ładnie się zachować a ty, co?? Co ty wyprawiasz?? … Tak dalej być nie może! Tygrys szedł w milczeniu. W końcu mnie słuchał a w mojej głowie tliła się iskierka nadziei, że tym razem dotrze, że w końcu nie wypluwam płuc na marne. Po chwili milczenia dziecko stanęło na chodniku, podniosło głowę i zapytało: - I co?? Jak będę dalej taka niegrzeczna to, co?? Wymienisz mnie mamo?? Zamurowało mnie! „Wymienisz mnie mamo” powaliło mnie. Przytuliłam Tygrysa i mu powiedziałam: - Madziu! Nie ma takiej opcji! Nie ma mowy o wymianie! Rozumiesz ?! Jest tylko taka opcja, że musisz się zmienić! Musisz zacząć być grzeczna, bo tak dalej być nie może! Tygrysowi zaszkliły się oczy, przytulił mnie i obiecywał: - Mamo! Mamuniu! Już będę grzeczna! Na pewno! Obiecuję! Pójdę do domu i będę grzeczna! Odetchnęłam z ulgą! Może w końcu dotarło???? Pobiegłyśmy do domu, zrobiłam Madzi jej ulubione naleśniki na drugi obiadek i wyruszyłyśmy na próbę generalną do teatru. Po drodze umówiłyśmy się, że wracając pobawimy się śniegiem w parku. Właśnie dziś spadło kilka centymetrów śniegu… No może ze dwa… Na próbie też Tygrysek niezbyt dobrze się zachowywał. Przez drzwi słyszałam: - Magda! Co ty robisz?? Skup się! To nie twoje miejsce! Znowu to samo – pomyślałam. Gdy panie przekazywały mi Madzię okazało się, że plecaczek Madzi gdzieś się zawieruszył i szukałyśmy go na widowni w tym czasie jedna z pań mnie poinformowała: - Madzia nie miała nic do jedzenia i była głodna i prosiła inne dzieci o ciasteczka i słodycze. Dzieci jej dawały… „Co?!!!!!” – Pomyślałam. - Ona miała wyszykowanego banana na przerwę – przerwałam pani. – Madzia ma dysplazję szkliwa, nie wolno jej jeść słodyczy! Ona może jeść tylko niewielkie ilości, ale to ja muszę wiedzieć… W końcu zrozumiałam, że moja dzisiejsza sala wykładowa spełzła na niczym…. - Madziu, dlaczego nie zjadłaś banana?? - Mamuniu, bo był zimny a ja miałam ochotę na ciepłe ciasteczka… Jak zimny – pomyślałam- Ale Tygrys kuty na cztery łapy jak zwykle wybrnął z potrzasku. Zjadł po zajęciach banana i radośnie wyruszył do domu korzystając z niewielkich ilości śniegu zalegających na ławkach i murkach… Po drodze spotkałyśmy tatę, który wyszedł nam naprzeciw. Zmęczona wybrykami Tygrysa nawet nie miała siły przedyskutować problemu z tatą. Następnego dnia było chyba trochę gorzej… W piątek wróciliśmy wszyscy razem do domu. Szybko naszykowałam obiad dla rodziny. Nie miałam ochoty po wczorajszym dniu na żadne eskapady, ale Madzia pragnęła iść na łyżwy. Prosiła, wręcz ubrała się i czekała dobre piętnaście minut na wyjście. Tym razem tak się złożyło, że skusiłam się, aby i trochę popatrzyć na to jak Madzia jeździ i trochę porobić jej zdjęć i trochę pojeździć. Sprawnie się ubraliśmy i ruszyliśmy na parking do auta. Tato szedł przodem pierwszy, za nim Tygrys, potem ja. Mamy taki fragment drogi, gdzie jest chodnik tylko na jedną osobę… Kończy się on na rogu budynku. Tato jak zwykle pędził, Tygrys jak zwykle mnie nie słuchał i biegł za tatą, tata widział jadący za rogiem rower, nie zatrzymał się, ponoć do nas zawołał… Ja widziałam wjeżdżający do bramy samochód, chciałam ostrzec Madzię, aby była blisko muru… W tym czasie Tygrys wyskoczył zza rogu prosto pod jadący rower… Upadł… Głowa leżała na linii jazdy samochodem. Samochód na szczęście się zatrzymał… Uuuu… Mąż był dosłownie 3 metry przed Tygryskiem, ja trzy metry za nim i na chodniku, obok naszego domu taki zgrzyt… Na szczęście nic się nie stało. Ja wkurzyłam się na tatę, że się nie cofnął, tato na Madzię, że jak zwykle zamiast iść za rękę, to szaleje, Madzia płakała, że ją boli głowa, rowerzysta płakał, że nie chciał… Tylko, dlaczego jeździ po chodniku??? Jakoś przeżyliśmy ten wypadek, Tygrysowi na szczęście nic się nie stało! Upadł, ale ciepła kurtka zamortyzowała upadek, wszyscy się zatrzymali i nic go nie przejechało. Już po kilku minutach strawił nasze „marudzenie” na temat uważania i trzymania się za rękę i radośnie wyskoczył przed halą lodowiska z samochodu. Tafla była czyszczona, lodowisko zamknięte. Ledwo zbliżyliśmy się do wejścia, Madzi znowu wyrwała się i przedarła przez tłum młodzieży i ustawiła pierwsza przy drzwiach. I całe nasze gadanie, że ma się trzymać rodziców to znowu były słowa puszczone na wiatr… Oczywiście na lodowisku była bardzo nieusłuchana… Nie chciała jeździć… Ledwo wyszła na taflę upadła… Widziałam ten upadek… Naprawdę nic groźnego. Ale Tygrys zagrał taką komedię, że zdruzgotany tatuś wyniósł na rękach pacjenta z tafli. Madzia leżała na ławce i jęczała… Nic z tego. Nie zobaczę jak Tygrys jeździ. Ubrałam sobie łyżwy na nogi. Tato ciągnął Tygrysa po tafli, ten nawet nie raczył przebierać nogami… W końcu zaczął nam uciekać poza taflę… Raz, drugi, trzeci… W ogóle nie słuchał, co do niego mówimy. W końcu wyszłam za nim i pytam: - Madziu, albo jeździmy albo wracamy do domu! Na te słowa Tygrys dał dyla obok lodowiska… - Tato! Wracamy do domu! Tato rzucił się pędem za Madzią. Nim dobiegł ta zdążyła otworzyć drugie wejście i już była na tafli i zwiewała… Niemniej kazałam im zjechać i iść do przebieralni. Nie można z takim szaleńcem jeździć! W końcu obok nas jest sporo młodzieży, która się uczy jeździć i nie mamy możliwości takiemu nieusłuchanemu dziecku zagwarantować bezpieczeństwa wśród rosłych chłopaków wywijających orły na tafli… Wsiedliśmy do auta i znowu zaczęliśmy wykład. Wykład trwał nadal, gdy Tygrysek się mył… Oto niektóre z jego wypowiedzi: - A ja widziałam taką mamę, która puszczała dziecku telewizor całymi dniami i spała a w nocy pracowała i nie przejmowała się, że dziecko broi… - I co, chcesz taką mamę?? - Nie! - To wytłumacz, dlaczego jesteś taka niegrzeczna? Dlaczego nie słuchasz jak się do ciebie coś mówi?? - Mamo! Bo w przedszkolu dzieci mnie tak namawiają: Madziu, bądź niegrzeczna…. I mamo jestem! - Co??? To ja porozmawiam z panią… - Ale mamo! Ale my się naradzamy jak krasnoludki, tak po cichutku i pani tego nie słyszy… I na każdy mój argument Tygrys miał gotowe trzy odpowiedzi… Przybici zachowaniem Madzi z tatą kolejny wieczór poświęciliśmy na szukanie rozwiązań dotarcia do naszego dziecka. Nie wiem, czy jeszcze sto razy, czy tysiąc razy będziemy to wałkować??? Nawet wobec Maksia, swojego najlepszego kumpla, z którym potrafi się wspaniale bawić ostatnio była bardzo niegrzeczna. Rówieśnik wciąż przeżywa, że Madzia była wobec niego taka niegrzeczna i pyta: - Madziu, dlaczego jak byłem u ciebie to byłaś taka niegrzeczna??? No właśnie, wszyscy wokoło się pytamy: dlaczego Madziu jesteś taka niegrzeczna??

Komentarze

  • avatar
    iwcia83

    17/02/2012 - 19:02

    To się macie ze swoim Tygryskiem. Wydaje mi się, że może Was testuje, na co może sobie pozwolić, i czy jak sobie pozwalać będzie, to czy Wasz miłość się będzie się zmieniać.Sądzę tak, po jej wypowiedzi o wymianie na nowe dziecko. Tylko pytanie skąd te słowa???hmmmmmmmm przydała by się rada jakiejś doświadczonej mamy. Trzymam kciuki za waszą cierpliwość :)
    będę mamą wcześniej czy później ;)
    5.12.2011 - pierwsza wizyta w OA
    23.08.2012 - kwalifikacje

    18.10.2013 - zadzwownił TEN telefon, mamy córeczkę. Jesteśmy najszczęśliwsi pod słońcem! :)
  • avatar
    Micio

    18/02/2012 - 12:02

    Witam Ja też życzę cierpliwości choć nieraz jak tu ją zachować jak Tygrysek ma kilka argumentów na swoje wybryki.I to dobrych.Mała spryciula nie na darmo nazywa się Tygryskiem.
    Micio
    Nareszcie szczęśliwa mama szczęśliwego skrzatka.
  • avatar
    martencja

    20/02/2012 - 11:02

    buuu ciężko...Trzymam kciuki by był to tylko jakiś przeskok rozwojowy,bo rozumiem,że granice cierpliwości już mocno naciągnięte!życzę wytrwałości i zrozumienia dla obu stron!
    Serduszko-13.06.05r 7/8t Kruszynka- 07.04.06r 7/8t Słoneczko-09.04.099/10t
    moją drogę oświetlają 3 gwiazdy
    Karolinka ur. 22.12.2006 27tc,
    Agatka ur.11.04.2011 39tc
    jak dobrze,że są...moje dwa serduszka
  • netka

    21/02/2012 - 10:02

    Ojjj pozostaje tylko życzyć duużo cierpliwości i znalezienai "sposobu na Tygryska"... Ja mam czasem wrażenie,że w wieku 6 lat nadchodzi jakiś bunt, zanik uszu...ale to na razie przed Wami...
    Dwoje Rozrabiaków :-)
  • avatar
    Agatka

    21/02/2012 - 14:02

    No ja to gratuluję Wam cierpliwości. Dziwne to pytanie, czy mnie wymienisz. Skąd u niej takie myśli? Może warto by było spotkać się ze specjalistą? JA powtórzyłabym za Netką, że to 6-latkom coś dzieje się z uszami, ale Wam jeszcze trochę brakuje... Może by pomyśleć o jakimś zwierzątku dla Madzi? Życzę moc pokładów świętej cnoty cierpliwości.

    http://www.suwaczki.com/tickers/zpdoxqpk5iifc0l8.png
    http://agatkaboj.blogspot.com/
  • avatar
    eee

    21/02/2012 - 20:02

    Oj Madziu, Tygrysie, zlituj się nad mamą i tatą! że jesteś bystrzak i mądruś to nie znaczy, że można wykorzystywać to przeciwko nim! :) Mamo, tato - cierpliwości więcej, niż Tygrys ma psot w główce :)pozdrawiam.
    maj 2005 Aniołek
    luty 2006 Aniołek
    luty2008 Aniołek
    grudzień 2008 Aniołek
    Prof.Malinowski
    sierpień 2009 zielone światło
    lipiec 2010 Aniołek
    29.05.2011 Nasz Cud: HANIA