Witam po długim czasie.
Dziś tylko na chwilę bo to info dla mnie by nie zapomnieć.
Wczoraj 27.10.2017 wychodząc ze szkoły dzwoni telefon-nowa pracownica z ośrodka. Dzwoni i od razu mówi że nie dzwoni z propozycją ale po to by nas zaprosić na rozmowę. Pozmieniała się kadra,choć Pani dyrektor ta sama i chcą się zapoznać.Zapoznać po to by w przyszłości mieć jaśniejszy obraz rodziny by przedstawić propozycję. Jakież było moje zdziwienie,gdyż 5,5 roku temu złożyliśmy podanie o drugie dziecko,5,5 roku temu a Pani mówi na dodatek by w przyszłości dobrać dziecko.W przyszłości tzn.kiedy-za koleje 5 lat?Złożyliśmy to podanie jak mały miał 3 lata,teraz jest już starszy,zazdrosny i nie chce słyszeć o obcych w domu.Jak był mały było by łatwiej.A jak w razie za te kilka lat była by ta propozycja to czy nie zrobimy mu tym kolejnej krzywdy. On postrzega wszystko jako czarne i białe -dopiero co udało się mam jakoś wszystko ogarnąć po tylu latach i po kilku terapiach zacząć wprowadzać ho na właściwe tory.A jak się to wszystko zepsuje i od nowa z drugim dzieckiem trzeba będzie też to samo przejść a na dodatek nasz mały będzie nieszcześliwy.On nie cierpi małych dzieci ,chciałby takie jak on albo ze dwa lata młodsze lub starsze a to już jest ogromne wyzwanie i raczej temu nie sprostamy.
Na początku był zamiar 2 dzieci ale czy to przez tą opieszałość nie jest już za późno.
Z drugiej strony super by było gdyby po raz drugi zadzwonili z propozycją. Ale czy to nie jest za późno. Ciągle myślę o małym a nie o nas.Ja bym chciała jedną chwilą ale nie chcę by mały czuł się zagrożony.
Co robić?