Autor:

sina

Data publikacji:

05.05.2011

zaloguj się, żeby móc oceniać artykuły

Bunt Dziedzica

Bunt piętnastomiesięcznego Dziedzica. Jego pierwszy bunt w życiu. Nasza pierwsza wojna między pokoleniami. Wojna o miejsce na naszym podwórku, zwanym dalej mieszkaniem. Dziedzic od początku przejawiał tzw. mocny charakter. No ale teraz – szacunek - ile uporu może mieć mały człowiek. Dziedzic, który jeszcze dobrze nie chodzi (w zasadzie w ogóle nie chodzi jeśli nie ma rąk lub ławy do pomocy lub swojego samochodu), praktycznie nie mówi (dalej komunikujemy się poprzez palec wskazujący i YYYYYYY) ale przez ostatnie dni ostro wyraża swoje zdanie. Zdanie, które zawsze jest inne od naszego zdania – zdania rodziców. Co w zasadzie robi? W zasadzie nic. Po prostu wszystko neguje. Chodź na spacer: NIE. Chodź coś zjemy: NIE. Napijemy się: NIE. W wózku: NIE, na nogach :NIE. NIE, NIE, NIE i jeszcze raz NIE. Ręce opadają. Zwłaszcza, że to NIE to wypowiedziane jest poprzez buczenie albo robienie mostka albo tupanie nogami na leżąco albo wrzeszczenie. Jednym słowem nie sposób tego wziąć za TAK. Próbuje nas. A my? My? Nas trzeba zasadniczo rozdzielić. Na dwie oddzielne jednostki: Mamę i Tatę. Mamę – Szeryfa podwórka i Tatę – „miękką rurę”. Na szczęście „miękka rura” słucha szeryfa bo inaczej Dziedzic wszedłby nam już dawno na głowę i oglądał z niej świat. Otóż mimo, że Dziedzic jest moim wyczekanym dzieckiem, wymodlonym traktowanym wręcz w charakterze cudu, to jestem naprawdę twardym Szeryfem. Jak bunt naszego syna zaczyna się uaktywniać, to po prostu nie zwracam na niego uwagi. Jeśli rusza coś czego nie może ruszać, to odkładam go w inne miejsce. Z wielkim rykiem ale konsekwentnie. Kiedyś odkładałam go od barku. Chyba ze sto pięćdziesiąt razy. Buczał i wracał. Jak maniak. Za sto pięćdziesiątym pierwszym razem złapał klocka i zapomniał o barku swoich rodziców. Trzeba być konsekwentnym. Nie krzyczę ale jak ochrzaniam Dziedzica to zmieniam intonację głosu. Twarz też pewnie mam wredną wówczas. Po prostu nie dyskutuję z małym terrorystą bo o czym tu dyskutować z kimś kto nawet nie mówi? Natomiast Tata – „miękka rura”... Hmmm. Przyuczam Tatę do stanowiska zastępcy Szeryfa ale daleka droga przed nim. Ciężko się awansuje z „miękkiej rury” na zastępcę szefa. Tata w ogóle nigdy nie zmienia intonacji głosu. Czy się z Dziedzicem bawi czy próbuje go słownie skarcić – brzmi to dokładnie tak samo. „Oj gigu gagu syneczku nie wolno” – ratunku!!!!!!! Mój mąż pozamieniał się z kimś na rozumy. Może z Dziedzicem (to by tłumaczyło cwaną Bestię). W chwilach buntu, Dziedzica wynoszę do jego pokoju a w salonie prawie na siłę trzymam Tatę „miękką rurę”. „Bo on tak płacze” – mówi tata „miękka rura” i prawie sam łka (stary chłop - wstyd). „Poczekaj” – odpowiada mama Szeryf. Wcześniej czy później Dziedzic przestaje. Czasem przypełza z płaczem do salonu policzalną liczbę razy ale go odnoszę. I tak za którymś razem młody chłopiec poddaje się Szeryfowi. W końcu Szef jest jeden? Także wkroczyliśmy w pierwszą fazę buntu naszego syna. Pewnie nie ostatnią ale cóż powiedzieć. Wiadomo było, że Dziedzic będzie rosnąć, dojrzewać. Że opieka nad nim nie będzie się zawsze sprowadzać tylko do zabiegów kosmetycznych i machaniem grzechotką. Wiadomo było, że posiadanie dziecka polega głównie na jego wychowaniu. I nikt, absolutnie nikt, nie mówił, że to rzecz łatwa. Zatem jedyne co mi pozostaje, to napisać: trzymajcie kciuki za Szeryfa, bo czasem bliżej mu do „miękkiej rury” niż samej "miękkiej rurze”…. Ale o tym sza! Szeryf jest tylko jeden!

Komentarze

  • ASKAB_1979

    05/05/2011 - 08:05

    Miło Cię widzieć sina. Choć temat poważny - sama mam go teraz na tapecie - to uśmiałam się przednio ;). Najbardziej rozwaliła mnie "miękka rura". Ja też momentami mam wrażenie, że muszę dwóch chłopów wychować ;). W sumie wszędzie musi być dobry i zły glina ;). Kobity mają charaktery i właśnie dlatego natura nas wybrała do rodzenia dzieci - albo odwrotnie ;). Bądź dzielna. Ja w zasadzie jestem na tym samym etapie ;) Pozdrawiam wraz z piszczącym/terroryzującym mnie całymi dniami synciem ;).
  • avatar
    Tykrokylek

    05/05/2011 - 09:05

    Hi, hi , hi... Przerabialiśmy to... Przetrwać bunt, nie złamać charakteru i nie załamać się różnymi scenami to dopiero sztuka! Ale potem następuje taki cudowny okres, naprawdę zapomina się o tym "nie". A gdy zapomnisz o prostym "nie" w wieku około 4 lat jest kolejna fala. Tym razem większy "cwaniak" da Wam popalić! Ale uszy do góry! Będzie dobrze!

    Tygrysek i ...
    http://picasaweb.google.com/KwiatkowyTygrysek/Magda?authkey=Gv1sRgCOnSppWiprioHA#
    http://tykrokylek.blogspot.com/

  • kasik83

    05/05/2011 - 09:05

    Na swoim przykładzie wiem jak trudno o konsekwencje w podejmowanych decyzjach. U nas ja tez jestem Szeryfem i to ja najczęściej mówię NIE. Ale staram się być konsekwentna i wierz mi to działa. Synek ma trzy lata i często widzę efekty mojego NIE i jestem z niego dumna :-) Wciąż mnie jednak testuje i muszę mieć w sobie morze cierpliwości, a do cierpliwych nie należę... Mimo to konsekwencja, konsekwencj i tysiąc razy konsekwencja :-) Pozdrawiam.
  • avatar
    Agatka

    05/05/2011 - 10:05

    Bardzo ciekawie to opisałaś, uśmiałam się. Na pocieszenie tak jest co drugi rok i byle do studiów hehehe

    http://www.suwaczki.com/tickers/zpdoxqpk5iifc0l8.png
    http://agatkaboj.blogspot.com/
  • avatar
    anula70

    05/05/2011 - 11:05

    tata miekka rura-oj jakbys o moim M pisala :) mam teraz to samo.tez moj cud czesto pokazuje rogi.duuuuzzze rogi.ryczy non stop. jest tylko ,,da,, lub pokazuje palcem i ,e e e,, a jak nie dam lub powiem nie to jest ryk-tak jakby go katowali.odnosilam go do pokoju kladlam na dywanie z poduszka pod glowa i dawalam misia do tulenia.pare razy ladnie sie uspokoil po paru sekundach gdy zobaczyl ze ide do kuchni.ale raz ryczal i ryczal. ja czekalam. probowalam go podejsc mowiac do M,,o jaka piekna kopara jedzie zobaczy,,lub jaki piekny piesio biegnie.-nic ryczal. po paru min jak sie okazalo ze juz sie nie uspokoi musial isc cyc na ratunek. dziecko popilo a jak skonczyl przylozyl do cyca piesia co trzymal w raczce. jak piesia odstawilam to przyczymal cyca reka i piesio pojadl :) smiech mnie taki ogarnal. moj M ostatnio stwierdzil ze mu sie cos dzieje ze on tak beczy.bo w sumei teraz znow noce zarwane bo budzi sie zplaczem. i wczoraj dzwonilam do doktora.on przypuszcz ze zeby-zobaczymy.i pyta jaki jest w dnien. i mu mowie o obawach M.a ten mi kazal przekazac ze to bedzie jeszcze gorzej-o tym to ja juz wiem.przechodzilam to z corka znajomych jak sie niz zajmowalam.ona ziemia z kwiatkow.niezliczona ilosc razy ja bralam z tamtad.i wracala jak bumerang. nie raz w polowie drogo siadala i beczala.a jej mala raczka sobie szla pomalutku do doniczki. tu lzy takie i patrzyla na mnie,a nieposluszna raczka szla grzebac w ziemi:)taki juz los rodzicow i malych odkrywcow-ale granice latwo jest zatrzec a potem to ,,ryk w sklepie ,na miesice-bo chce to czy tamto,,poskramianie zlosnikow rzecz bardzo ciezka-rzycze nam powodzenia i by my jako szryfki nigdy nie zamienily sie w miekka rure :) buziaki wielkie dla was
  • avatar
    martencja

    05/05/2011 - 12:05

    :)))) świetny wpis Sinko,choć wiem,że to nie żarty to uśmiechałam się czytając go,bo znam to z doświadczenia i podpiszę się pod wszystkim co Tykrotylek napisała.Przetrwacie!Bedzie dobrze!!!
    Serduszko-13.06.05r 7/8t Kruszynka- 07.04.06r 7/8t Słoneczko-09.04.099/10t
    moją drogę oświetlają 3 gwiazdy
    Karolinka ur. 22.12.2006 27tc,
    Agatka ur.11.04.2011 39tc
    jak dobrze,że są...moje dwa serduszka
  • avatar
    rybulenka

    05/05/2011 - 12:05

    super!!! i u nas młody zaczyna wszystko wymuszać :D
    długie staranka
    2008-2009 wizyty w Novum
    PCOS
    nasienie m ok
    listopad 2009 II kreski :)lipec 2010 Bartuś
    kolejne starania od listopada 2011
    marzec 2012 II krechy:)
    7.11.2012 Adaś
  • avatar
    Bobetka

    05/05/2011 - 17:05

    chociaż mnie w zasadzie Expresik nie pozwala na złapanie oddechu. Gdy miał te 1,5-2 lata prowadzałam go w szelkach, aby w razie potrzeby podnieść do góry - a on wtedy majtał w powietrzu nóżkami. Gdy chciałam iść w prawo nie mógł o tym wiedzieć, udawałam że mam zamiar w lewo - wtedy nasze kierunki ruchu się zgadzały. Zawsze chciał dokładnie czegoś przeciwnego niż ja:) powodzenia życzę i bądź dzielna :)

    Synku, nie mógłbyś być bardziej mój

    01.2005

    W każdym z nas tkwi talent. Ważne by go dostrzec i w niego uwierzyć

  • netka

    06/05/2011 - 13:05

    Trzymamy kciuki bo to dopiero początek ;-) U nas etap buntu podsyca jeszcze obecność pewnej Bardzo Ważnej Siostry (też co chwila buntującej się o cos) :-) POZDRAWIAMY!!!
    Dwoje Rozrabiaków :-)