Aby umyć Tygryskowi głowę muszę wymyślać jakieś patenty… Ostatnio wymyśliłam wspólną kąpiel, w płynie z pianą, z atrakcjami… Często podczas takich kąpieli ja myję Tygrysowi głowę a Tygrys mi… Kiedyś mocno mnie podtopił… Ale wczoraj zrobiłyśmy sobie istny Aquapark w łazience. Tygrys tak się rozbrykał, że na lewo i prawo chlupała woda z wanny! Radości i śmiechu było co niemiara. Ja między jedną a drugą akrobacją Tygrysa starałam mu się wypłukać głowę. Zawsze jest tak, że jak się wyszalejemy, to wołamy tatę i tato wyciera Madzię i suszy jej włosy.
Tym razem wszedł do łazienki i się przeraził…Szczęka mu opadła… Chyba trochę przesadziłyśmy… Co więcej, Tygrysowi udało się rączką zamknąć kran… Strugi wody dotarły nawet do taty! Zakręciłam wodę, Tato rozrzucił szmaty po podłodze i zaczął zbierać wodę!
Oooo… Pomyślałam – chyba do sąsiadów nie dotrze ta woda…
Po uratowaniu sąsiadów przed zalaniem wierzgającego nogami Tygrysa tato wyciągnął z kąpieli…
Ja szybko się umyłam, okręciłam w ręczniki i wyszłam. W tym czasie tato zagapił się i suszarka wciągnęła włosy Madzi! Tygrys od razu włączył syrenę i zaczął krzyczeć:
- Źle! No źle mi robisz tato! Przestań!
Przytuliłam Tygryska do siebie, a tato próbował wyjąć z suszarki włosy Madzi… Ale się śmiesznie zaplątały! Niemniej udało się nam je wyciągnąć.
Gdy sytuacja została opanowana, Tygrys radośnie się do mnie przytulił…
- Mamo, to te cycunie, z których piłam mleczko jak byłam małym dzidziolkiem??? Te cycunie?? Tak mamo???
Chciałam to pytanie pominąć milczeniem, ale Madzia wtuliła się we mnie i zaczęła szlochać:
- Mamo, to moje cycunie z których piłam mleczko??? Moje??? Tak??
- Nie Madziu. W tych cycuniach nie było nigdy mleczka…
- Ale ja piłam mleczko z cycuni!! Jak byłam taka maleńka, to piłam mleczko z cycunia! Dzidziolki tak jedzą!
- Nie Madziu, Ty piłaś mleczko z buteleczki…
Tu Tygrys zaczął rozpaczać…
- Mama nie miała mleczka w cycuniach dlatego dostawałaś mleczko z buteleczki!
- Nie mamo! Małe dzidziolki piją mleczko z cycuni…
- Z tobą było inaczej… (Zaczęłam, ale przerwałam…)
Tygrys nie chciał słuchać innej opowieści! Jak był mały to pił mleczko z cycunia. Tego cycunia! Tak było! Koniec! Basta!
Komentarze
- netka
08/02/2010 - 11:02
- Agatka
08/02/2010 - 13:02
- funda
08/02/2010 - 15:02
Ja też nigdy nie byłam karmiona piersią. Mama po zastrzykach na wywołanie porodu nie miała pokarmu. Młodzi M też byli na butelce.
- mina24
08/02/2010 - 17:02
może by pokazac Tygryskowi jakies butelkowe mamy?
albo lalę karmić z buteleczki...
myslę że kiedy przyjdzie pora na zrozumienie sytuacji,sprawę karmienia Tygrysek zrozumie automatycznie...
nie okłamujesz jej,bardzo Cię za to szanuję
zawsze sledze historie o Tygrysku...jest niesamowita:)pięć lat starań
cudowny naturalsik
Lilianka ur 31.08.2009:))
niespodzianka w brzuszku-termin na listopad 2011:D - izold
09/02/2010 - 21:02
Cieszę się, że powiedziałaś Tygryskowi prawdę...Pozdrowienia dla córeczki i mądrej mamy
Z tym karmieniem piersią jak już kiedyś tu pisałam bywa różnie- jak urodziłam Franka to leżałam w sali z 2 mamai które odpoczątku nie karmiły piersią- jedna nie mogła bo brała jakies leki, druga świadomie powiedziała,że rezygnuje, bo ona poprzedniej swojej dwójki też nie karmiła i teraz też prosi o butelkę...
Więc nie tylko z Tygryskiem było inaczej...po prostu jedne dzieci piją z cycuni inne z buteleczki (czasem kolorowej z obrazkami) i ważne jest to kto karmi i czy robi to z miłością, a nie to w jaki sposób...