Autor:

arvena

Data publikacji:

23.04.2007

zaloguj się, żeby móc oceniać artykuły

23 kwietnia 2007 r.

No dobrze, nie można się nakręcać, ale...

Beata pełni funkcję pedagoga w naszej szkole. Bardzo zbliżyłyśmy się do sibie, a właściwie zbliżyły nas do sibie moje patologiczne dzieciaki z klasy, których mam mnóstwo. Jej mama pełni funkcję diecezjalnego doradcy rodzinnego - jest na samym szczycie diecezjalnej piramidki itd.

Ok. 19:00 Beata do mnie zadzwoniła z wiadomością, że w czerwcu urodzi się w Świdwinie dzidziuś, którego rodzice są porządną, ułożoną rodziną, ale bardzo ubogą, a tu czwarte dziecko... Zrozpaczeni udali się do parafialnej doradczyni rodzinnej z prośbą o pomoc w przekazaniu dziecka do adopcji. Ta z kolei zadzwoniła do swojej przełożonej - mamy Beaty.

Nie chodzi tutaj o adopcję ze wskazaniem. Rodzice biol. chcą tylko miec pewność, że dziecko trafi do dobrej rodziny.
Mama Beaty przypomniała sobie naszą historię i od razu zadzwoniła do Beaty dowiedzieć się, czy nadal czekamy.

Daliśmy szczegółowe namiary na nasz OAO. Jeśli kobieta postanowi oddać dziecko, to bardzo prawdopodobne, że mama Beaty zrobi wszystko, żeby dziecko poprzez ośrodek trafiło właśnie do nas. No, chyba że OAO ma już dla nas w zanadrzu malucha, wtedy sprawa jest jasna.
W każdym razie za dwa dni ma zadzwonić do OAO i dowiedzieć się, jak to wszystko wygląda od strony formalnej. Oczywiście otoczą opieką matkę dziecka, jednak jest iskierka nadziei.

Wiem, że to wszystko brzmi nieprawdopodobnie i prawdopodobnie się nioe uda. Ale nie to jest najważniejsze, pierwszy raz od bardzo długiego czasu moje serce zaczęło mocniej bić. Odzyskałam nadzieję, że TO się kiedyś wydarzy.

A kiedy się wydarzy i jakie dziecko jest nam pisane - czas pokaże.



P.S. Haniu, o malutkie kciuki proszę! Takie bez nakręcania i ekscytacji, ale przydadzą się.

Komentarze

  • avatar
    arvena

    23/04/2007 - 22:04

    Syleczko, robi się. Tylko tak się zastanawiam, czy to dobrze, że dzieciątko trafiłoby do Was w ten sposób. Chodzi mi konkretnie o to, że mama koleżanki wiedziałaby, kim są rodzice biologiczni, może znałaby ich dane... W pierwszej chwili się o tym nie myśli, ale potem to może być dla Was ważne. Oczywiście może, nie musi. Przepraszam, że wyjeżdżam Ci z taką smętną gadką. :/ Tak czy siak czuję, że tego lata będzie się działo. Jak zawsze całym sercem (i kciukami) z Tobą!
  • avatar
    arvena

    24/04/2007 - 14:04

    Haniu, cieszę się, że napisałaś. Z tego co wiem, mama koleżanki ma za sobą kilka udanych adopcji, tzn. znalazła dzieci juz kilku parom. Nasza diecezja nie posiada KOAO, więc ewentualne takie przypadki właśnie przez nią zgłaszane są do państwowych OAO, kilka razy z takim właśnie \\\"wskazaniem\\\". Myślę, że można ją traktować nie jak mamę koleżanki, tylko jak jedną z Pań, które wiedzą
    Tak naprawdę nie pokładam w tym wielkich nadziei, ot - wreszcie jakiś ruch w interesie
    Buziaki dla Ciebie i dziewczynek