Napisałaś kilka miesięcy temu, mam nadzieję, że dobrze Wam się układa
Paulina198282 pisze:Dziewczyna na warsztatach mówiła że jeden z jej synów miał nawet taką trzydniową fazę noszenia na rękach non stop.
Moja córka (zabrałam ją do domu, gdy miała 5 mcy, a wcześniej przebywała w rz) miała taką fazę przez kilka miesięcy, dopóki nie zaczęła raczkować. Zawsze na rękach (ale tylko w pionie, bo za nic nie mogła na rękach leżeć), zawsze blisko, obiady gotowane jedną ręką, spacery z dzieckiem na ręku (wózek pchany drugą ręką), SZYBKI prysznic, a dziecko w łazience. Spała między nami, a przez sen sprawdzała rączkami czy jesteśmy nadal obok niej. Gdy schodziłam z dywanu (nie wychodziłam z pokoju!!!) wrzask. Wrzask zresztą towarzyszył nam często, gdy była głoda, śpiąca itp. Zupełnie nie umieliśmy czytać jej potrzeb, mieliśmy listę rzeczy, które trzeba zrobić, by po którymś punkcie dziecko się uspokoiło. Gdy mała miała 8 miesięcy, a musiałam wyjść np. na 15-minutowe zakupy, to po powrocie biła mnie i odpychała. Przestałam wtedy gdziekolwiek wychodzić. To było szaleństwo, zaczęłam mieć problemy z kolanami od ciągłego noszenia, byłam ogromnie zmęczona fizycznie i psychicznie. Ale wiem, że było warto, że musiałam przez to przejść, żeby moja córka uwierzyła, że jestem i będę.
Twój synek na pewno będzie miał jakieś trudności w przywiązaniu się, będzie się bał bliskości, której nie zna, ale jest jeszcze maleńki, jeszcze może się nauczyć Wam ufać. Tylko musicie mu to pokazać. Brać na ręce, kiedy chce, przytulać, jeśli się da, polecam zdecydowanie wspólne spanie, u nas działało cuda.