Interwencyjny Ośrodek Preadopcyjny w Otwocku
Moderator: Moderatorzy rodzicielstwo zastępcze
-
- Posty: 74
- Rejestracja: 04 mar 2014 13:43
Interwencyjny Ośrodek Preadopcyjny w Otwocku
https://pl.aleteia.org/2017/05/18/kto-p ... ne-dzieci/
-
- Posty: 452
- Rejestracja: 29 gru 2015 22:11
Re: Interwencyjny Ośrodek Preadopcyjny w Otwocku
Takich ośrodków jak w Otwocku jest coraz więcej w całej Polsce, jak choćby jeden z najbardziej znanych - „Tuli-luli” w Łodzi.
Placówki te poszukują wolontariuszy, którzy będą zajmować się jednym, maksymalnie dwójką dzieci. Będą je przytulać, kołysać, nosić, śpiewać … po prostu będą z tym dzieckiem. Wszyscy zachwycają się tą ideą … ale nie ja, bo moim zdaniem nie ma się tu czym zachwycać.
Wydaje mi się, że tego rodzaju ośrodki bardziej przypominają dobrze funkcjonujące szpitale, niż miejsca, w których powinno znaleźć się porzucone, bądź odebrane rodzicom biologicznym, dziecko.
W domu dziecka, albo domu pomocy społecznej, dziecko nie ma stałego opiekuna. Pracownicy ośrodka pracują po 8 godzin, miewają urlopy, chorobowe.
Jednak jest ich kilkoro na daną grupę dzieci. I te dzieci ich doskonale znają, potrafią sobie wybrać ulubionego opiekuna, potrafią z niektórymi nawiązać silniejsze więzi.
Jakie więzi można nawiązać z wolontariuszem, który przychodzi 2-3 razy w tygodniu na 2-3 godziny? Jakieś można, mniej więcej takie (raczej mniej) jak z opiekunką do dziecka. Moim zdaniem w takim ośrodku, dziecko ma jeszcze większy mętlik w głowie, niż gdy przebywa w domu dziecka. Kto tu jest najważniejszy? Do kogo mam podbiec się przytulić? … Jeden wielki matrix, ludzie pojawiają się i znikają. Mój wolontariusz przytula mnie przez kilka godzin w tygodniu, ale gdy go potrzebuję, to go nie ma … bo to tylko wolontariusz.
Jedno z naszych dzieci zastępczych miało kiedyś trafić do podobnej placówki. Staraliśmy się przekonać nasz PCPR, że jednak znany nam dom pomocy społecznej jest lepszy. Tutaj również jest mnóstwo wolontariuszy, ale są oni tylko do pomocy – aby się pobawić z dzieckiem, aby wyjść z nim na spacer, być opiekunem podczas zorganizowanej wycieczki, albo pomóc w pracach gospodarczych.
Ośrodki preadopcyjne, to małe przedsiębiorstwa. Przedstawiony w powyższym linku, zatrudnia 6 opiekunów, 9 pielęgniarek, 1 wychowawcę, 1 psychologa, 2 pediatrów, 1 neurologa, 2 rehabilitantów . Wszystko jest finansowane przez samorząd województwa mazowieckiego plus w jakimś zakresie przez Fundację Rodzin Adopcyjnych (która ten ośrodek prowadzi). Koszt utrzymania dziecka w takiej placówce jest prawie dwukrotnie wyższy niż w domu dziecka i ponad czterokrotnie wyższy niż w rodzinie zastępczej zawodowej (nie wspominając o niezawodowej). Gdy na stronie takich ośrodków czytam, że po 5 dniach od wyroku o odebraniu praw rodzicielskich (jeszcze nieprawomocnego), dziecko zostaje umieszczone w rodzinie adopcyjnej, to zastanawiam się, o co tu chodzi? Gdzie w tym wszystkim dziecko, gdzie proces budowania więzi z rodzicami adopcyjnymi? … No i gdzie w tym wszystkim rodzice adopcyjni?
Ale to tylko moje zdanie.
Adres bloga o naszym pogotowiu:
http://pikusincognito.blogspot.com
-
- Posty: 10041
- Rejestracja: 13 kwie 2008 00:00
Re: Interwencyjny Ośrodek Preadopcyjny w Otwocku
skrytykowane? Nie widzę powodu. Powoływanie ośrodków preadopcyjnych jest kpiną z Ustawy, bo - wbrew jej postanowieniom - wspiera pieczę instytucjonalną, tyle że robi to w otoczce tulących wolontariuszy i kolorowych tapet, vide TuliLuli.Pikuś Incognito pisze:Przedstawię swoje zdanie, chociaż zdaję sobie sprawę z tego, że może być ono skrytykowane przez większość zarówno rodzin adopcyjnych, jak też zastępczych.
Komentowałam to już tyle razy - zawsze krytycznie - że nie chcę mi się powtarzać, z kronikarskiego obowiązku dodam, że do tej krytyki dołączyla też Teresa Szumiło.
Co mnie wkurza to to, że większość laików nie klei faktów i rusza radośnie lajkować takie inicjatywy i podpisywać apele na rzecz powoływania nowych osrodków z tulącymi wolontariuszami, ech, szkoda gadać, nie będę sie denerwować w dzień wyjazdu na urlop.
-
- Posty: 755
- Rejestracja: 16 kwie 2012 19:38
Re: Interwencyjny Ośrodek Preadopcyjny w Otwocku
Z jednej strony zgadzam się z Bloo - to jest kolejna forma opieki instytucjonalnej, jedynie zawinięta w kolorowy papierek. Dzieci, zwłaszcza noworodki i niemowlaki, nie powinny trafiać do opieki instytucjonalnej tylko do rodzin - ado lub zastępczych.
Ale z drugiej ... te dzieci, z różnych powodów, nie znajdują miejsca w rodzinach.
Tymczasem potrzeba dotyku jest potrzebą pierwotną, wyprzedzającą nawet potrzebę zaspokojenia głodu. Pod wpływem dotyku, przytulania, w mózgu dziecka tworzą się połączenia neuronowe, od ilości których zależeć będzie przyszłe jego funkcjonowanie.
Do tych ośrodków przyszli RA przychodzą do dziecka, jeśli jest zrzeczenie blankietowe, w czasie tych 6 tygodni, jakie MB ma na zmianę zdania. Co zostało napisane w zalinkowanym tekście i wiem, że jest praktykowane. Owszem, można się zżymać na ryzyko. Tak, RA podejmują ryzyko, ale stawką jest dobrostan dziecka. Warto.Gdy na stronie takich ośrodków czytam, że po 5 dniach od wyroku o odebraniu praw rodzicielskich (jeszcze nieprawomocnego), dziecko zostaje umieszczone w rodzinie adopcyjnej, to zastanawiam się, o co tu chodzi? Gdzie w tym wszystkim dziecko, gdzie proces budowania więzi z rodzicami adopcyjnymi? … No i gdzie w tym wszystkim rodzice adopcyjni?
Więc zupełnie logiczne jest, że więź jest nawiązana i bardziej nawiązana nie będzie w takim systemie, więc przetrzymywanie dziecka w placówce tylko po to żeby odbębnić sztuczną szopkę pt. " a teraz nawiązujemy więź" jest kompletnie pozbawione sensu.
Cuda czasami przybierają formę, jakiej się nie spodziewaliśmy, o jaką nie prosiliśmy, jaka może nas niekiedy przerażać. Ale nadal są cudami, odpowiedzią na nasze modlitwy... A może po prostu wynikiem naszej pracy...
Miniek już Miniulowy :love:
Nela8
-
- Posty: 10041
- Rejestracja: 13 kwie 2008 00:00
Re: Interwencyjny Ośrodek Preadopcyjny w Otwocku
Rozpiszę się potem, bo zaraz mi padnie bateria
-
- Posty: 452
- Rejestracja: 29 gru 2015 22:11
Re: Interwencyjny Ośrodek Preadopcyjny w Otwocku
Jednak pisząc o szybkim przekazywaniu dzieci rodzicom adopcyjnym (jeszcze na etapie nieprawomocnego wyroku o odebraniu praw rodzicielskich) miałem na myśli dzieci starsze – kilku, a nawet kilkunastomiesięczne (bo również takie przebywają w ośrodkach preadopcyjnych). Od momentu odebrania dziecka rodzicom biologicznym, do wyroku o pozbawieniu praw rodzicielskich mija kilka ładnych miesięcy. W tym czasie dziecko przebywa w tym ośrodku, który staje się dla niego domem. Ciocie, które się nim opiekowały są jego rodziną, a rodzice adopcyjni, których widział dopiero 3-4 razy, jeszcze cały czas są dla niego obcy. Paradoksalnie, te trzy tygodnie na uprawomocnienie się wyroku, może być doskonałą okazją na wzajemne zbliżenie się RA i rozluźnienie więzi z opiekunami ośrodka (bo nie wierzę, że nie nawiązują się żadne więzi). Chociaż osobiście uważam, że poznanie rodziców adopcyjnych powinno nastąpić dopiero gdy wyrok jest prawomocny. Wbrew pozorom, jest całkiem sporo odwołań, a terminy w sądach apelacyjnych oscylują około roku (a w większości przypadków – dłużej). I co wtedy?
Tak jak na to patrzę, chociaż zdaję sobie sprawę, że jest to punkt widzenia rodzica zastępczego. Być może gdybym chciał adoptować dziecko, to napisałbym teraz zupełnie inny komentarz.
Adres bloga o naszym pogotowiu:
http://pikusincognito.blogspot.com
-
- Posty: 10041
- Rejestracja: 13 kwie 2008 00:00
Re: Interwencyjny Ośrodek Preadopcyjny w Otwocku
Historia Tuli Luli i ośrodka mazowieckiego pokazuje, że nie tylko bawimy się w fikcję, ale mamy wolę, aby ta fikcja była trwała.
To nie jest tak, że obecnie jest źle, więc lepsza kijowa alternatywa niż bidul. Gdyby na stanowiskach decyzyjnych byli ludzie, którzy rozumieją sens ustawy i własnych obowiazków to w ogóle nie byłoby tej alternatywy. I to jest sedno.
Jeśli w Łodzi zawodowe rodziny zastepcze nie mogą się doprosić o nowe dzieci, a mają miejsca, a w tym samym czasie Tuli Luli do spółki z CitizenGo przygotowuje petycję do prezydentki Łodzi o dofinansowanie tej placówki potężną kasą, bo biedne małe bobusie trafią do domu dziecka, cry me a river, szloch szloch, to sorry, ale coś tu poszło grubo nie tak. Bardzo grubo.
Są powiaty, w których ludzie z papierami rodzin zastępczych odbijają się od ściany, bo powiaty nie chcą podpisywać z nimi umów i dawać dzieci. Są takie, w których powiaty mówią, że u nich dzieci nie ma, ale są wprawdzie 60 km dalej, ale papierologia, sami państwo rozumicie. Nie rozumimy niestety.
Ja się nie zgadzam na pokazywanie tej alternatywy, bo ona jest fikcyjna. I jeśli będziemy w nią wierzyć to ułatwimy jedynie życie urzędnikom, którzy z różnych powodów - w które nie chcę wnikać - wolą dawać pieniądze instytucjom (z kolorowymi tapetami lub bez nich) zamiast ładować się w żmudną pracę powoływania rodzin zastępczych, wyznaczania im koordynatorów, organizowania szkoleń i utrzymywania tej sieci. Bo jasne, że łatwiej komunikować się z panią X zarządzającą placówką Y, czyli zgodzić na system "jeden człowiek, jedna placówka, więcej kasy, ale więcej świętego spokoju" niż wdrożyc system rozproszenia dzieci po rodzinach zastępczych, co formalnie kosztuje mniej pieniędzy, ale za to generuje o wiele więcej pracy biurokratycznej, a wiąze się też z większą odpowiedzialnością po stronie urzędniczej.
Tak że niestety, ale nie - dla mnie wszelkie osrodki preadopcyjne są jedynie widzialnymi świadectwami nieudolności systemu, a nabory kochających i tulących wolontariuszy mają przykryć fakt, że słoń jest nagi i takąż ma d..ę.
-
- Posty: 2897
- Rejestracja: 06 wrz 2012 15:13
Re: Interwencyjny Ośrodek Preadopcyjny w Otwocku
-
- Posty: 755
- Rejestracja: 16 kwie 2012 19:38
Re: Interwencyjny Ośrodek Preadopcyjny w Otwocku
Bloo, problem w tym, że ludzie o tym nie wiedzą! Wiedzą ci, którzy siedzą w systemie, czyli np. rodziny zastępcze. Ale oficjalny przekaz, płynący zresztą od pracowników MOPSów i PCPRów! jest taki, że RZ chętnych do przyjęcia dzieci nie ma.To nie jest tak, że obecnie jest źle, więc lepsza kijowa alternatywa niż bidul. Gdyby na stanowiskach decyzyjnych byli ludzie, którzy rozumieją sens ustawy i własnych obowiazków to w ogóle nie byłoby tej alternatywy. I to jest sedno.
Jeśli w Łodzi zawodowe rodziny zastepcze nie mogą się doprosić o nowe dzieci, a mają miejsca, a w tym samym czasie Tuli Luli do spółki z CitizenGo przygotowuje petycję do prezydentki Łodzi o dofinansowanie tej placówki potężną kasą, bo biedne małe bobusie trafią do domu dziecka, cry me a river, szloch szloch, to sorry, ale coś tu poszło grubo nie tak. Bardzo grubo.
Są powiaty, w których ludzie z papierami rodzin zastępczych odbijają się od ściany, bo powiaty nie chcą podpisywać z nimi umów i dawać dzieci. Są takie, w których powiaty mówią, że u nich dzieci nie ma, ale są wprawdzie 60 km dalej, ale papierologia, sami państwo rozumicie. Nie rozumimy niestety.
I to, imho, jest clou problemu. Wola urzędnicza. A raczej jej brak.Bo jasne, że łatwiej komunikować się z panią X zarządzającą placówką Y, czyli zgodzić na system "jeden człowiek, jedna placówka, więcej kasy, ale więcej świętego spokoju" niż wdrożyc system rozproszenia dzieci po rodzinach zastępczych, co formalnie kosztuje mniej pieniędzy, ale za to generuje o wiele więcej pracy biurokratycznej, a wiąze się też z większą odpowiedzialnością po stronie urzędniczej.
Cuda czasami przybierają formę, jakiej się nie spodziewaliśmy, o jaką nie prosiliśmy, jaka może nas niekiedy przerażać. Ale nadal są cudami, odpowiedzią na nasze modlitwy... A może po prostu wynikiem naszej pracy...
Miniek już Miniulowy :love:
Nela8
-
- Posty: 74
- Rejestracja: 04 mar 2014 13:43
Re: Interwencyjny Ośrodek Preadopcyjny w Otwocku
-
- Posty: 4144
- Rejestracja: 21 sie 2009 00:00
Re: Interwencyjny Ośrodek Preadopcyjny w Otwocku
09.2013 serduszkowa córeczka
01.2017 zaczynamy po raz drugi
-
- Posty: 755
- Rejestracja: 16 kwie 2012 19:38
Re: Interwencyjny Ośrodek Preadopcyjny w Otwocku
Dokładnie. Te ośrodki nie są przedstawiane jako Domy Małego Dziecka (czym de facto są), ale jako milusie organizacje, pełne kolorowych, przytulnych pokoików oraz wspaniałych, cioć (i wujków), które troszczą się, by maluszek w tym pierwszym etapie był wytulany, wychuchany, wypieszczony do granic możliwości.Go30 pisze:Bebinia wszystko jest kwestią przekazu medialnego. Ludziom mydli się oczy, trafiająca informacja jest mocno emocjonalna, włączamy emocje, wylaczamy rozum i logiczne myslenie.
A przy tym wszechobecny przekaz o braki chętnych na RZ oraz patologii szerzącej się w już istniejących RZ.
No i mamy
Cuda czasami przybierają formę, jakiej się nie spodziewaliśmy, o jaką nie prosiliśmy, jaka może nas niekiedy przerażać. Ale nadal są cudami, odpowiedzią na nasze modlitwy... A może po prostu wynikiem naszej pracy...
Miniek już Miniulowy :love:
Nela8