ustawowe 43 dni - czy konieczne?

Archiwum forum "Ośrodki i procedury adopcyjne"

Moderatorzy: Moderatorzy, Moderatorzy grupa wdrożeniowa

MMcia
Posty: 245
Rejestracja: 30 sty 2003 01:00

ustawowe 43 dni - czy konieczne?

Post autor: MMcia »

O tych 43 dniach myśle od pierwszego dnia kiedy to przekroczyłam próg Ośrodka Adopcyjnego i jedna z Pań wyjasniła mi pokrótce cała procedure. Przez ostatnich kilkanascie miesięcy narastał we mnie wewnętrzny bunt. Dlaczego? Po co? O czyje dobro się wtedy dba? O dziecka? O matki biologicznej? Moze nie jestem do końca świadoma prawnej motywacji tych 43 dni. Dobro dziecka jest sprawa nadrzedną. Te niechciane i niekochane, urodze nie w tym czasie, począte pod wpływem uroku chwili, na które my czekamy z utęsknieniem musza odleżeć na oddziałach preadopcyjnych ustawowe 43 dni, bez miłości i dobrej opieki. 2 pielegniarki zostajace na dyżurze na oddziale noworodków to stanowczo za mało, żeby dojrzeć młode matki wraz ze swoimi pociechami i te dzieci w pokoju na koncu korytarza. Czy ustawodawca pomyślał wtedy o dobru tychże dzieci? Ciąża trwa 40 tygodni. To sporo czasu aby podjąć właściwą decyzje. Pewnie wiele matek, które oddają swoje dzieci również wolałaby aby znalazły one od razu nowych kochajacych rodziców. Sa pewnie matki, które chciałyby "sprawę" załatwić jak najszybciej i jak najszybciej zapomnieć. Pewnie sa tez takie przypadki kiedy to nastolatka ukrywa ciąże, rodzi dziecko w tajemnicy, zostawia w szpitalu, wraca do domu, pod wpływem stresu opowiada co zaszło, rodzice pytaja a gdzie dziecko?, córka pokornie odpowiada - zostawiłam, rodzice każą po nie wrócić bo przecież to ich krew. To tak w skrócie, ale czy na to potrzeba az 43 długich dni? A dlaczego nie 5? a może 50? Tak, tak - ktos próbowałby wytłumaczyć te 43 dni szokiem poporodowym? ale czy to nie jest doskonała wymówka? A może to ja jestem skończona egoistką chcąca jak najszybciej zostac matką?
Awatar użytkownika
Gosiek
Posty: 699
Rejestracja: 11 maja 2002 00:00

Post autor: Gosiek »

MMcia.. też o tym myślałam ... tez słyszałam o szoku poporodowym właśnie tyle trwającym... Podobnie jak Ty myślę,że należy kierować się dobrem dziecka. A dla dziecka najlepszą sytuacją będzie pozostawanie przy mamie i byc może stąd sa takie "rozwiązania" aby dać szanse i mamie i dziecku.. Jednakże życie pisze różne scenariusze ... i nie zawsze tak może być. Wprowadziłabym "pewne" zmiany . Otóż, gdy mama zrzeka się (zaraz po urodzeniu, po tygodniu ) dziecko od razu trafia do rodziny, bez odczekania tych 6 tygodni. Natomiast w przypadku porzucenia (czyli bez zrzeczenia się) po 6 tygodniach maleństwo trafia do rodziny adopcyjnej. Wiem , ktos zarzuci mi nie uwzględnianie roli ojca ,ale 9 miesięcy to wystarczająco dużo czasu na porozumienie sie biologicznych rodziców, co do dalszych losów ich dziecka. Oczywiście, gdy mama czy tato chcą zajmowac się dzieckiem ,ale mają jakies "przejściowe" problemy - mozna umieścić dziecko w pogotowiu czy rodzinie zastepczej i tak maleństwo ma umozliwiony kontakt z rodzicami.
Awatar użytkownika
kala
Posty: 2262
Rejestracja: 15 kwie 2003 00:00

Re: ustawowe 43 dni - czy konieczne?

Post autor: kala »

MMcia pisze: musza odleżeć na oddziałach preadopcyjnych ustawowe 43 dni, bez miłości i dobrej opieki. 2 pielegniarki zostajace na dyżurze na oddziale noworodków to stanowczo za mało, żeby dojrzeć młode matki wraz ze swoimi pociechami i te dzieci w pokoju na koncu korytarza.
Dlatego jestem właśnie zwolenniczką rodzin zastepczych a nie oddziałów preadopcyjnych. Mój syn był właśnie w rodzinie zastępczej gdzie wszyscy go rozpieszczali, chodził na spacery i miał dużo miłości.
Rodzina która się nim opiekowała jest fantastyczna i jestem im bardzo wdzięczna, bo zadbali o wszystko o uczucia i zdrowie. Dostaliśmy jego zdjęcia, ulibiomą zabawkę itp.
A co do tych 43 dni myślę, że są one jednak potrzebne to nie może być pochopna decyzja. Pamiętacie opisywaną przez Madźkę histoię bliźniąt? Ta rodzina potrzebowała czasu i jak dobrze się to skończyło. Ja wiem my chcemy mieć nasze maleństwo zaraz, ale co z matkami biologicznymi ? Wyobrażam sobie, że nie jedna jak zobaczy swoje dziecko ma ochotę zmienić zdanie i do tego jest ten czas. Nie byłam w ciąży więc teoretycznie powiem że co innego myśleć o dziecku i widzieć na USG a co innego zaobaczyć i przytulić.
Ja tylko jestem przeciwna prawu które mówi, że nie można adoptować dziecka porzuconego np. na klatce czy w śmietniku. To mnie oburza :twisted:
Marzenia się spełniają: Wojtek (2002) i Inga (2004)
chica4
Posty: 2258
Rejestracja: 16 lis 2002 01:00

Post autor: chica4 »

Dlatego wlasnie nasz oao dziala w taki sposób, aby dziecko prawie od pierwszych chwil swego zycia moglo być z rodzina. Dzieki temu nie zaburza się jego rozwoj emocjonalny, ma przy sobie stale te same osoby, które maja czas na zaspokajanie potrzeb dziecka. I za to jestem bardzo wdzieczna naszemu osrodkowi.
Dziecko od pierwszych chwil oswaja się z tym miejscem i ludzmi, którzy już cale zycie będą przy nim. Jest to robione z mysla o dobru dziecka. Bo najważniejszym celem w calej sprawie jest wlasnie dobro dziecka. Rodzice przez okres okolo 6 tygodni maja swoje leki i obawy, bo matka biologiczna ma prawo wycofac się, ale przeciez i oni biora pod uwage dobro dziecka, wiec to wszystko robia z mysla o nim. Sa w stanie zrozumiec taki tryb procedury. Dziecko tego nie rozumie, ale na pewno czuje, ze jest mu lepiej, gdy od pierwszych dni zycia może być ze swoja rodzina (choc na zasadach zastępczej, ale to dla niego nie ma znaczenia, wieksze na pewno ma dla nas) niż gdy przez 6-8 tygodni jest przerzucane z jednego środowiska do drugiego, gdzie pojawiaja się nowi, obcy ludzie-szpital, pogotowie opiekuncze czy DD. 6 tygodni , a nawet wiecej, bo troche czasu jeszcze mija do do terminu rozprawy, kiedy to matka biologiczna zrzeka sie praw do dziecka, w tym czasie jest ono jeszcze "w zawieszeniu". A dlaczego nie 50? Gdzies czytalam, ze czas 6 tygodni jest takim wystarczajacym czasem, kiedy to matka biolgoczna wyjdzie z szoku poporodowego i ewentualnie moze zmienic swoja decyzje. Nie wiem kto zrobil te obliczenia, ale gdzies o tym czytalam, nie wiem czy to prawda.

Chica i Chic- szczęśliwi rodzice Oleńki:-) (ur. 16.10.03r, z nami od 24.10.03r.):-) http://foto.onet.pl/0,18279706,710070,user.html

MMcia
Posty: 245
Rejestracja: 30 sty 2003 01:00

Post autor: MMcia »

Kala Chica teoretycznie racja jest po kazdej ze stron. Wszystko zależy od tego jakim kto jest człowiekiem i jakimi pobudkami sie kieruje. Nie znam statystyk porzucania dzieci przez matki bedace w szoku poporodowym, ale nie wydaje mi sie zeby to był jakis znaczący odsetek. Poza tym malo ktora kobieta jest całkiem osamotniona w swoich decyzjach i ewentualnych powiklaniach psychicznych po porodzie - ma partnera, rodziców, dalszą rodzinę. Wiem, że losy ludzkie potrafią byc bardzo pogmatwane ale wciąż uważam, że te 43 dni to stanowczo zbyt długo.
Co do "zawodowej rodziny zastepczej" jestem jak najbardziej za, natomiast gdybym ja miała zostać na te 6 tygodni to obawiam się, że miałabym nielada problemy emocjonalne gdyby matka biologiczna po 42 dniach przyszła z żadaniem oddania jej dziecka. Bo czyż można przez te 6 tygodni na tyle się zdystansować, na tyle trzymac uczucia na wodzy, żeby później móc tak spokojnie oddać?
Michal
Członek Stowarzyszenia Zarząd Stowarzyszenia Administrator
Posty: 1565
Rejestracja: 13 maja 2002 00:00

Post autor: Michal »

Bycie rodziną zastępczą (tak jak chica4) i dzięki temu bycie prawie od pierwszych dni z dzieckiem jest na pewno wspaniałe i ma prawie same plusy. Z pewnością jest dobre dla dziecka, ale może już nie być tak dobre dla rodziny zastępczej, a w przyszłości adopcyjnych rodziców. Oczywiście jesteśmy ludźmi dorosłymi, znamy (mam nadzieję) ryzyko, wiemy że np. jako rodzina zastępcza mamy obowiązek umożliwiać kontakty z rodzicami biologicznymi. Ośrodek oprócz pracy z przyszłymi rodzicami adopcyjnymi, również pracuje z matka (rodzicami) biologicznymi. Czy w przypadku skontaktowania tak wcześniej rodziców adopcyjnych z dzieckiem, nie mamy do czynienia z lekkim rozdwojeniem jaźni? Czy ośrodek będzie pracował z matką widząc cień szansy że zatrzyma dziecko, wiedząc jednocześnie że krzywdzi w ten sposób ewentualnych przyszłych rodziców adopcyjnych, który już są z dzieckiem? Czy umożliwi jej kontakt z dzieckiem jeśli o to poprosi? A jeśli tak to co z ochroną danych przyszłej rodziny adopcyjnej?

Ale radzimy sobie z naszym stresem i lękami dla dobra dziecka. I dobrze! A co jeśli dziecko nie zostanie z nami? Zostaniemy z łóżeczkiem, ubrankami, zdjęciami, wózkiem, ze wszystkim tym co przypomina nam o dziecku. To prawie jak śmierć, tyle że żałoba nam nie przysługuje. Czy i jeśli tak, to w jaki sposób będziemy potrafili przyjąć kolejne dziecko? Przecież wtedy dalej czekamy na dziecko w OAO i może ono przyjść w każdej chwili. Czy gdy się już pojawi, nasze zaangażowanie uczuciowe i emocjonalne będzie równie wielkie?

Takich pytań kłębi mi się w głowie więcej, ale może ja się po prostu boję. Na szczęście (a może nie?) my poznaliśmy Karolinę, gdy jej sytuacja prawna była już całkiem jasna, choć na pewno jesteśmy ubożsi o dwa miesiące wspólnego życia.

Żeby zakończyć snucie czarnych scenariuszy (groszek podpowiada że na pewno bardzo straszę chice4), napiszę że w jakimś programie o adopcji wypowiadała się lekarka pracująca na oddziale preadopcyjnym. Powiedziała że w jej 20 letniej praktyce zawodowej przypadki zabrania dziecka przez matkę biologiczną zdarzyły się 2 razy.

-- Pozdrawiam Michał



MMcia
Posty: 245
Rejestracja: 30 sty 2003 01:00

Post autor: MMcia »

Michale poprostu wyrwałeś mi te wszystkie obawy prosto z ust :-) dziekuję Ci za przejrzyste wyartykułowanie rozterek rodziny zastepczej która ma stać się adopcyjną ...
chica4
Posty: 2258
Rejestracja: 16 lis 2002 01:00

Post autor: chica4 »

Podpisujac w osrodku papiery na rodzine zastepcza zwrocilam uwage na punkt, w ktorym bylo napisane, ze zobowiazujemy sie do utrzymywania kontaktow z rodzina biologiczna. Na moje pytanie poinformowano mnie, ze nas jako przyszla rodzine adopcyjna, ten punkt nie obowiazuje. Nie wiem czy rzeczywistosc jest rzeczywiscie taka rozowa, ale skoro tak nam powiedziano nie chce w to watpic, zeby dodatkowo sie nie denerwowac, choc obawy zawsze sa. nasi znajomi, ktorzy odebrali synka kilka tygodni wczesniej juz wiedza, ze papiery zostaly podpisane. Wierze, ze i w naszym przypadku wszystko potoczy sie pomyslnie. Nie chce myslec inaczej, bo to by mnie w pewnym sensie zabilo. Michal, nie mysle o tych rozterkach, ktore przedstawiles, bo sa zbyt ciezkie, by dalo sie z nimi wytrzymac w takim czasie jak nasz teraz. Pomysle o tym pozniej-jak mawiala Scarlett O'hara...

Chica i Chic- szczęśliwi rodzice Oleńki:-) (ur. 16.10.03r, z nami od 24.10.03r.):-) http://foto.onet.pl/0,18279706,710070,user.html

Awatar użytkownika
kala
Posty: 2262
Rejestracja: 15 kwie 2003 00:00

Post autor: kala »

Mój OA bardzo rzadko daje dziecko zaraz po urodzeniu przyszłej rodzinie adopcyjnej. Panie mówią że są to przypadki pewne, ale mówią, że bardzo się boją bo miały sytuację kiedy dziecko było już u rodziny a mama zaczęła zmieniać zdanie :? . Rodzina zastępcza- adopcyjna nie została o tym powiadomoana, ale Panie z OA bardz to przeżywały i niespały po nocach. Teraz są ostrożne i są to sporadyczne przypadki gdy dziecko jest odrazu w rodzinie.
U mnie to dobrze, że nie miałam Wojtka bo jego rodzice się rozmyślili tuż przed sprawą, ale potem przemysleli wszystko jeszcze raz.

Michał myślę, że w takich sytuacjach jest pomijane prawo matki do odwiedzin i mówię to teoretycznie( nie mam żadnych doświadczeń) nie jestem pewna jak wygląda taka praca z matką -chyba jej nie ma. Nie wiem mam mieszane uczucia w związku z tym :roll:
Marzenia się spełniają: Wojtek (2002) i Inga (2004)
natabocian
Posty: 10956
Rejestracja: 08 gru 2002 01:00

Post autor: natabocian »

Chica4 wiesz, że bardzo Ci wszyscy zazdroszczą tego, że możesz mieć małą przy sobie od pierwszych dni :!: Ja też :!: :!: :!:
Ale uważam, że Michał ma rację. Ośrodek jest zobowiązany do pracy z matką biologiczną. Przepraszam, ale gdzie tu jest interes, żeby zachęcać matkę biologiczną do kontaktu ze swoim dzieckiem :?: :?: :?: Myślę, choć to tylko moje przypuszczenia, ale spróbuję się dowiedzieć jak to jest w prawie, że Chica4 to co Wam powiedzieli o kontaktach z matką biol. to zwykły blef. Nie ma takiego rozgraniczenia jak rodzina zastępcza zwykła i rodzina zastępcza - przszyła adopcyjna.
A tak swoją drogą to nie mam pojęcia jak te panie mogą spać spokojnie wiedząc, że w każdej chwili przez ich - ja to nazwę nieodpowiedzialność - choć to pewnie złe słowo - może zburzyć życie tylu osób :?
Awatar użytkownika
Gosiek
Posty: 699
Rejestracja: 11 maja 2002 00:00

Post autor: Gosiek »

Nata ... zapewne chodzi Tobie o "preadopcyjną rodzinę zastępczą" . Gdzieś czytałam,że w przypadku takowej dla dobra (??) dziecka mozna wydać zakaz widywania się z dzieckiem. Ale czy mozna to odnieść do sytuacji, gdy maleństwo ma kilka dni ,a mama waha się ??? Chyba nie.. nie jestem prawnikiem, jedynie mogę zastanawiać się nad strona moralną.
natabocian
Posty: 10956
Rejestracja: 08 gru 2002 01:00

Post autor: natabocian »

Gosiek pisze:Nata ... zapewne chodzi Tobie o "preadopcyjną rodzinę zastępczą" . Gdzieś czytałam,że w przypadku takowej dla dobra (??) dziecka mozna wydać zakaz widywania się z dzieckiem. Ale czy mozna to odnieść do sytuacji, gdy maleństwo ma kilka dni ,a mama waha się ??? Chyba nie.. nie jestem prawnikiem, jedynie mogę zastanawiać się nad strona moralną.
Niestety jestem totalną ignoratka jeśli chodzi o prawo :oops: Ja sobie tylko tak gdybam, że moim zdaniem.....
Byż może. Nawet nie wiedziałam, że istenieje coś takiego jak "preadopcyjna rodzina zstępcza". :oops: Przepraszam, za zamieszanie.
Madźka
Posty: 6214
Rejestracja: 25 paź 2002 00:00

Post autor: Madźka »

natabocian pisze: Nawet nie wiedziałam, że istenieje coś takiego jak "preadopcyjna rodzina zstępcza". :oops: Przepraszam, za zamieszanie.
Nata, bo nie istnieje. Może być rodzina zastępcza krótkoterminowa. Tak naprawdę ( z tego co mi wiadomo) to nie ma nawet takiego pojęcia w prawie jak rodzina preadopcyjna. Stworzono to na użytek okresu sprawowania pieczy nad dzieckiem przez kandydatów na rodziców adopcyjnych - bo tak krócej.
We Wrocławiu, taka rodzina jak ma Chica, nie jest ustalana przez Sąd, ale powstaje na mocy umowy między rodziną a starostą. Wiele rzeczy teoretycznie jest bezpiecznych, ale praktycznie może być różnie. Jak to w życiu...
Awatar użytkownika
Gosiek
Posty: 699
Rejestracja: 11 maja 2002 00:00

Post autor: Gosiek »

Magda ... kilka miesięcy temu, gdy przedstawiono nam informację o siostrzycce Piotrusia - jakoby porzuconej przez matkę rozpatrywalismy rózne warianty ,aby mała znalazła sie jak najszybciej u nas ... Własnie wtedy "natknęłam sie" na to pojęcie. Nie pamietam adresu w necie ...
tam tez była podana informacja o mozliwości "zakazu" kontaktu z matką
Dzis wrzuciłam hasło w wyszukiwarkę:
3. Preadopcyjna rodzina zastępcza przyjmuje dziecko z zamiarem jego adopcji w przyszłości. Niekiedy okres pobytu małego w takiej rodzinie jest ściśle określony, czas ten może być wykorzystany na dokonanie ustaleń niezbędnych dla dziecka i orzeczenia adopcji ( zebranie informacji o przysposabiających, ustalenie prognozy rozwojowej dziecka). Takie postępowanie ma szczególne znaczenie w przypadku dzieci starszych lub chorych, kiedy wskazany jest pewien okres przystosowawczy, poprzedzający adopcję właściwą. Z formalnego punktu widzenia umieszczenie dziecka w preadopcyjnej rodzinie zastępczej jest traktowane jako umieszczenie w zwykłej rodzinie zastępczej. Nie ma normatywnie uregulowanego czasu trwania okresu preadopcyjnego.

Stąd takie moje informacje. Jesli namieszałam ... przepraszam. Pozdrawiam cieplutko ze Szczecina :-)
Madźka
Posty: 6214
Rejestracja: 25 paź 2002 00:00

Post autor: Madźka »

Gosiek pisze: (...) Z formalnego punktu widzenia umieszczenie dziecka w preadopcyjnej rodzinie zastępczej jest traktowane jako umieszczenie w zwykłej rodzinie zastępczej. Nie ma normatywnie uregulowanego czasu trwania okresu preadopcyjnego.

Jesli namieszałam ... przepraszam. Pozdrawiam cieplutko ze Szczecina :-)
Gosik, nie namieszałaś. :) To pojęcie fukcjonuje, ale właśnie w takim znaczeniu jak napisałaś. Czasmi preadopcyjną rodziną zastepczą nazywa się ten okres, jak u Chicki, kiedy jest przed uregulowaniem sytuacji prawnej dziecka, ale jest perspektywa adopcji, a czasami tak nazywa się ten okres od powierzenia dziecka do orzeczenia pełnego przysposobienia. Niektórzy sędziowie używają nawet takiego pojęcia w postanowieniach, a niektórzy zżymają się na to.
Pozdrawiam z Łodzi.
Pamiętajcie jeszcze, że prawo jest jedno, ale co Sąd to obyczaj. :)
Zablokowany

Wróć do „Archiwum - Ośrodki i procedury adopcyjne”