Strona 3 z 6

Re: Tracimy kochanego synka - pomocy

: 13 lut 2015 15:08
autor: matula
Jestem ciekawa, dlaczego matka biologiczna zgotowała dziecku taki los. Czy to złośliwość wobec ojca dziecka, czy może przeświadczenie, że ten ojciec nie zajmie się dzieckiem odpowiednio?

Re: Tracimy kochanego synka - pomocy

: 13 lut 2015 15:19
autor: Miniula
Apu to naprawdę super. Spróbuj w Sądzie może uzyskać informacje na ten temat albo przez kuratora sądowego, który nadzoruje sprawę. Możesz np. w zespole kuratorskim zostawić informację dla Taty dziecka z Twoim numerem telefonu. Jeśli się skontaktuje to bardzo dobrze, jeśli nie, też będzie to jakaś informacja w toku postępowania.

Matula a może po prostu miała dziecko w odwłoku i nie chciała go w swoim życiu? Teraz, przy założeniu, że dziecko ma nowych rodziców, ona ma "święty spokój" przynajmniej przez kolejne 18 lat.
Gdyby zostawiła dziecko z ojcem miałaby młyn.
Bo byłoby postępowanie sądowe, w którym zostałyby jej ograniczone/odebrane prawa rodzicielskie, wyznaczone kontakty i alimenty. Bo dziecko miałoby jej namiary i w każdej chwili mogło ją spotkać lub wystosować do niej żądania/pretensje.
Po co takie komplikacje? A tak, wzięła, zadecydowała, pozamiatane.
Nie każda rodzicielka jest mamą, nie każda troszczy się o swoje dziecko. Nie zawsze za taką decyzją stoi dobro dziecka, czasem jest to po prostu własna wygoda.

Re: Tracimy kochanego synka - pomocy

: 13 lut 2015 15:20
autor: darumik
Ja uważam, że nie ma sensu wychodzić przed szereg i szukać kontaktu z OB na własną rękę,bo w sumie nie wiadomo jak potoczy się sprawa w sądzie i na ile rewelacje przekazywane przez OA są takie same jak wywiad kuratorski.

Re: Tracimy kochanego synka - pomocy

: 13 lut 2015 15:30
autor: Miniula
Darumik dlatego może warto zostawić takie informacje w zespole kuratorskim, kurator, który bada sprawę na pewno nie przekaże namiarów Apu osobie, co do której będzie miał wątpliwości.
Ale zostawić taką furtkę warto ze względu na dziecko. Bo w przypadku decyzji sądu o powrocie do Taty, będzie miało zwyczajnie łatwiej, jeśli będzie tego Tatę znało.

Re: Tracimy kochanego synka - pomocy

: 13 lut 2015 16:18
autor: darumik
Miniula a co w odwrotnym przypadku, kiedy jednak okaże się dziecko zostaje u Apu, a tata nie jest takim tatusiem na jakiego jest kreowany, co wtedy gdy okaże się sąsiadem z klatki obok, czy znanym ze sklepiku osiedlowego panem? Na tym etapie jednak wolałabym się wstrzymać. Czas na reakcję i poznanie, o ile zajdzie taka potrzeba, będzie.

Re: Tracimy kochanego synka - pomocy

: 13 lut 2015 16:31
autor: Miniula
Darumik wiesz dokładnie tak samo jak i ja, że każdy tydzień, który dziecko spędzi z Apu i jego żoną bez kontaktu z Tatą będzie działał jako argument przeciwko powrotowi dziecka do Taty, choćby był najlepszy pod słońcem. Dla dziecka w tym wieku każdy tydzień to ogrom czasu.
I nie rozumiem dlaczego np. kurator oceniający Tatę nie miałby mieć możliwości oceny także tego czy warto by nawiązany został kontakt telefoniczny. Tutaj powinno wszystko toczyć się szybko ze względu na dziecko.
Ale jak widać nikt nie jest zainteresowany tym, by sprawę szybko rozwiązać. Tylko o czyje dobro w tym chodzi?

Re: Tracimy kochanego synka - pomocy

: 14 lut 2015 17:29
autor: Klimka
Miniula pisze:Darumik wiesz dokładnie tak samo jak i ja, że każdy tydzień, który dziecko spędzi z Apu i jego żoną bez kontaktu z Tatą będzie działał jako argument przeciwko powrotowi dziecka do Taty, choćby był najlepszy pod słońcem. Dla dziecka w tym wieku każdy tydzień to ogrom czasu.
Zgadzam się z tym, że dla takiego dziecka każdy tydzień to ogrom czasu. Nie wydaje mi się natomiast, żeby był to w sądzie argument przeciwko powrotowi dziecka do taty - przecież wiele dzieci w takim wieku spędza kilka miesięcy w pogotowiu rodzinnym (gdzie też nawiązują bliską relację z opiekunami), a potem idą do rodzin adopcyjnych, więc tym bardziej dla sądu nie będzie problemem, by kilkumiesięczne dziecko przyznać BIOLOGICZNEMU OJCU, pomimo silnej więzi z potencjalnymi rodzicami adopcyjnymi.

Apu - ogromnie Wam współczuję, mogę sobie wyobrazić, co przeżywacie. Ja też próbowałam adoptować dziecko i z zupełnie innych powodów nie udało mi się to, wiem, jaki to wielki ból. Jednocześnie - przykro mi to pisać, ale wydaje mi się, że nie macie żadnych szans bez względu na to, jak długo sprawa potrwa. A im dłużej będzie się to ciągnąć, tym gorzej dla wszystkich - dla dziecka, dla Was, dla ojca. Najbliższe tygodnie czy miesiące będziecie żyć w nieustającym cierpieniu - radość z dziecka będzie pomieszana z ciągłym bólem, niepewnością, stresem. Dlatego w Waszym interesie jest, żeby nie czekać na rozwój wypadków, tylko domagać się jak najszybszego załatwienia sprawy. Jeżeli ojciec chce ustalić ojcostwo, to dla mnie jest sprawą oczywistą, że będzie chciał dziecko odzyskać - bo po cóż by inaczej występował o to, co niby miałoby nim kierować?! Nie wiecie, czy jego sytuacja osobista i materialna jest na tyle dobra, żeby sąd powierzył mu dziecko, ale myślę, że w najgorszej dla niego sytuacji (jeśli sąd uzna, iż z jakichś powodów człowiek ten nie jest w stanie sprawować należytej opieki) dziecko zostanie skierowane do rodziny zastępczej, a ojciec będzie miał ograniczone prawa i możliwość kontaktu z synem. Oczywiście z uwagi na całą sytuację sąd mógłby pewnie Wam powierzyć funkcję rodziny zastępczej, ale czy chcielibyście tego? Skoro ten człowiek jest zdeterminowany (a widać, że jest), to przecież za rok, dwa lub trzy mógłby jakoś swoją sytuację poprawić i dziecko odzyskać...
Ja na Waszym miejscu nie czekałabym biernie na rozwój wypadków w sądzie, bo sądy mają swoje terminy a Wy będziecie czekać i cierpieć. Ktoś (sąd lub OAO) popełnił tu karygodny błąd, przez który teraz Wy cierpicie. Dlatego na Waszym miejscu bardzo zdecydowanie domagałabym się od OAO szybkich i konkretnych działań - albo przyspieszenia sprawy w sądzie (OAO ma tu większe możliwości niż Wy), albo zorganizowania spotkania z tatą dziecka i dowiedzenia się, jakie są jego zamiary i możliwości. Ten człowiek nie jest Waszym wrogiem, tak jak Wy nie jesteście jego wrogami. Został skrzywdzony przez matkę dziecka, zaś Wy zostaliście skrzywdzeni przez jakiegoś urzędnika, który czegoś nie dopatrzył. Teraz cierpicie Wy i cierpi on. Lepiej się spotkać, dowiedzieć wszystkiego i jak najszybciej zmierzyć z tym, co Was czeka, niż trwać jeszcze tygodnie w niepewności. Jednocześnie - ja jakoś wolałabym nie organizować spotkania z nim na własną rękę. Nie myślę, żeby był to jakiś degenerat, którego należy się bać, ale jednak sprawa jest tak delikatna, że wydaje mi się, iż jakieś ramy urzędowe powinny być tu zachowane.

Re: Tracimy kochanego synka - pomocy

: 16 lut 2015 15:23
autor: petronela_kot
Może warto nawiązać kontakt z ojcem i dziadkami, poznać go , jego zamiary ( czy to nie słomiany zapał) ?

Deklaracje ustne to jedno, a czyny to drugie - zatem przetestujcie tatusia na tyle na ile się da.

Re: Tracimy kochanego synka - pomocy

: 16 lut 2015 20:45
autor: Bobetka
petronela_kot zupełnie nie rozumiem dlaczego Apu miałby testować biologicznego ojca dziecka 8O

Re: Tracimy kochanego synka - pomocy

: 16 lut 2015 21:06
autor: apu
Nadal czekam na odzew od radcy....

Re: Tracimy kochanego synka - pomocy

: 17 lut 2015 09:21
autor: Miniula
Bobetka pisze:petronela_kot zupełnie nie rozumiem dlaczego Apu miałby testować biologicznego ojca dziecka 8O
Też nie rozumiem...

Apu kurczę... współczuję tego czekania. To powinno dziać się natychmiast. Czy możecie złożyć do sądu wniosek o działanie w przyspieszonym trybie, ze względu na dziecko? W sumie Wasz pełnomocnik powinien był to zrobić na samym początku :roll:

Re: Tracimy kochanego synka - pomocy

: 18 lut 2015 20:43
autor: petronela_kot
Ojciec dziecka może mieć słomiany zapał i jednak z czasem "rozmyślić" się z opcji wychowywania dziecka z tysiąca różnych powodów.

Może też okazać się dobrym ojcem.

Jeżeli chodzi o całą trudną sytuację - gdy dziecko jednak dorośnie w RA to chyba trudno będzie mu później zrozumieć/funkcjonować/darzyć szacunkiem RA, wiedząc, że jego RA zrobili wszystko by dziecko zostało z nimi a nie z ojcem, który o to zabiegał.

Re: Tracimy kochanego synka - pomocy

: 18 lut 2015 21:09
autor: apu
Moi kochani. Na chwilę obecną sprawa jeszcze bardziej się skomplikowała,
jednak ze względu na obawy o przyszłość muszę zawiesić pisanie do czasu wyjaśnienia okoliczności. Wiem, że to brzmi tajemniczo, ale napiszę jak tylko będzie to możliwe.
Trzymajcie za nas wszystkich kciuki.
Mam nadzieję, że zrozumiecie...

Re: Tracimy kochanego synka - pomocy

: 18 lut 2015 21:16
autor: LordVader
Apu
Jak ktoś to ładnie powiedział " nadzieja umiera ostatnia"
Trzymam :bigok: mocno, jak będziesz mógł daj znać co i jak.

Pozdrawiam

Re: Tracimy kochanego synka - pomocy

: 27 lut 2015 22:25
autor: apu
No i umarła...
Zgodnie z dzisiejszym postanowieniem Sądu mamy 7 dni na oddanie synka do OB.
Nasze pierwsze spotkanie z OB w OA odbędzie się w poniedziałek.
To wstrząsające, ale OA, to po prostu jasnowidze.
Gdy przestałem pisać byliśmy świeżo po otrzymaniu pisma z Sądu. Ten wzywa nas na przesłuchanie w sprawie zmiany zabezpieczenia (miejsca pobytu małoletniego) z wniosku OA?! Termin naszego przesłuchania wyznaczony zostaje dzień po sprawie OB o ustalenie ojcostwa. W poniedziałek mieliśmy spotkanie w OA, gdzie zostaliśmy poinformowani o naszych dalszych losach. Wystosowano również sugestię, abyśmy sami zrezygnowali z adopcji. OA stwierdził ponadto, że pismo o zmianie zabezpieczenia wystosował Sąd obligatoryjnie... Usłyszeliśmy mnóstwo ciepłych słów na nasz temat oraz magiczne "dla dobra dziecka". Ponadto przedstawiono nam scenariusz na nadchodzące dwie sprawy... Nasz radca przeglądał dokumenty naszej sprawy w Sądzie - brakowało tam wniosku OA o zmianie zabezpieczenia - nie poznaliśmy uzasadnienia wniosku, motywacji, którą kierował się wnioskodawca - dokument został wyjęty z akt przez sędziego?! No i stało się... Zgodnie z tym co usłyszeliśmy w OA Sąd uznał OB za OB i....przyznał mu władzę rodzicielską.
Dziś zgodnie z przepowiednią OA Sąd przekonywał nas, że nie ma sensu walczyć i trzeba wycofać się z adopcji... ustąpiliśmy "dla dobra dziecka". Sprawa była precedensem i "nie powinna mieć miejsca" - zapewniał Sąd i całą winą "między wierszami" obarczył MB, która "świadczyła nieprawdę" - sąd zastanawia się nad złożeniem wniosku do prokuratury.
Nasz prawnik podsumowując całą sytuację nazwał ją farsą. Nie opiszę tu nieprawidłowości, jakie wytknął - nie zmieni to niczego...ale gdybyśmy się odwołali do wyższej instancji mogło by się to wszystko bardzo skomplikować...
Wiem, że jestem bardzo chaotyczny w pisaniu, ale trudno mi opanować emocje.
To "dla dobra małego Skrzacika" - mówi żona przez łzy...."dla jego dobra"...a nasze serca to dymiące zgliszcza.
Nie piszę z zemsty o całej sytuacji, lecz z troski i ku przestrodze dla dobrych ludzi.