Czy mówić rodzinie, bliskim, znajomym o in vitro?

Pamiętaj że nie jesteś sam w walce z niepłodnoscią! Na tym podforum piszemy o targajacych nami uczuciach. O naszych największych radościach i ogromnych smutkach. Staramy się sobie wzajemnie pomóc, a przez to pomagamy także samemu sobie.

Moderator: Moderatorzy Muszę o tym porozmawić

Awatar użytkownika
kostraczek
Posty: 1134
Rejestracja: 27 lip 2014 14:53

Re: Czy mówić rodzinie, bliskim, znajomym o in vitro?

Post autor: kostraczek »

U mnie z kolei wiedza moje przyjaciółki i moja mama, oraz kierownictwo w pracy, a tak nie. U mnie z kolei rodzina meza za bardzo katolicka zeby mowic o invitro, czy inseminacji. My z mezem tez katolicy i moja mama, ale mamy "zdrowe podejscie" do leczenia. Jak ktos nie popiera invitro itd jego sprawa, ale leczenie leczeniem a wiara wiara.
9 cykli stym.(c), (l)
Problemy hormonalne
D :love:
oluska_m
Moderator Dokarmiam bociana ;)
Posty: 9348
Rejestracja: 14 wrz 2012 21:42

Re: Czy mówić rodzinie, bliskim, znajomym o in vitro?

Post autor: oluska_m »

Kochani forumowiczeW ramach trwającego Tygodnia Świadomości Niepłodności zapraszamy do udziału w akcji Pocztówek Nadziei Tegoroczna odsłona ma wyjątkowy wymiar: nie tylko dzielimy się nadzieją, ale tym razem ślemy pocztówkę również do polityków i mediów.Pełną informację znajdziesz :arrow: tutaj jest też utworzone wydarzenie na facebook

2 IFV, 7 transferów

Aniołki [*] [*] [*] :cry2:

25.07.2016  :love: 
Piotruś


17.06.2019 :love: Michaś


Asonka1979
Posty: 8
Rejestracja: 01 kwie 2016 15:58

Re: Czy mówić rodzinie, bliskim, znajomym o in vitro?

Post autor: Asonka1979 »

Z calej rodziny wie tylko siostra- mama nie umie byc taktowna ani dyskretna wiec gdybym powiedziala jej to jakbym dala dosc proste ogloszenie na plocie. Jako ze mieszkamy za granica to wiedzialo dosc sporo znajomych, I gdybym miala wybrac I umiala siedziec cicho to bym bardziej ograniczyla ich ilosc. Wiedzialo moze ok 10 osob (+partnerzy etc) I oznaczalo to w pewnym momencie zbyt wiele pytan powodowanych ciekawoscia/troska. Ale pare osob nie moglo zrozumiec ze na poczatku zastrzykow nie umiem im odpowiedziec na najwazniejsze dla nich pytanie 'kiedy'! skonczylo sie tak ze gdy juz poczulam ze zbyt wiele razy wytlumaczylam procedure (ktore wytlumaczenia pozniej wylatywaly im z glowy-np mojej siostrze..), zaleznosci rekacji na hormony, jak rosna jajeczka, I ze nawet gdy juz je pobiora to nadal in vitro nie jest na 100% bo 35% konczy sie zywa ciaza.. lub moga sie nie zaplodnic...
to wtedy wyslalam zbiorczego smsa mowiac ze dziekujemy bardzo za wszelkie pytania I troske, jednak gdy ja odpowiadam na jedno pytanie 10 osobom to jednak doklada sie to do mojego stresu. A stress redukuje szanse na sukces..

I poprosilam o cieple mysli, jesli chca modlitwy, wysylanie dobrej energii. Ale pozwolenie nam na spokoj I zapewnienie ze dowiedza sie pozniej jaki jest wynik I co sie dzialo.

I pomoglo choc czesciowo. Bo po transferze, podczas czekania na test beta zdarzylo sie dostac email (od kogos z wakacji) kto wyslal mi entuzjastyczne zapewnienie ze snilo (?!) im sie ze sie udalo. Dobrze ze przez pomylke dostalam ten email po wyniku testu beta bo mi dolozyloby senne zapewnienie ze 'co jak sie nie uda??'

zatem troche zaluje ze wiedzialo az tyle osob, ale wiem ze nie umialam utrzymac tego w tajemnicy przed znajomymi, jednak z tego powodu musialam pozniej radzic sobie z ich 'dobrymi checiami'.
2016 pierwsze in vitro
transfer 5d blastocyty 28/09, 07/10 beta potwierdza ciaze
Denatka
Posty: 317
Rejestracja: 11 maja 2003 00:00

Re: Czy mówić rodzinie, bliskim, znajomym o in vitro?

Post autor: Denatka »

U mnie poza mną i mężem ;-) (plus pewnie paru lekarzy) nie wie nikt. Nie mówimy nie z jakichś ideologicznych czy religijnych powodów, ot po prostu, nasze życie - nasza sprawa. Co więcej, nigdy nie ustalaliśmy czy będziemy mówić, czy nie. Wierzcie mi - żadne z nas nawet nie poruszyło tego tematu... Nie mam problemu z utrzymaniem tego faktu w tajemnicy już... 13 lat :lol:.
Denatka
3 dzieci: naturalsik 1996, ISCI 2004 i 2011. Ostatnie już po 40-tce:-)
szypułka_29
Posty: 9
Rejestracja: 21 lis 2016 12:27

Re: Czy mówić rodzinie, bliskim, znajomym o in vitro?

Post autor: szypułka_29 »

Denatka, uważam, że Wasze rozwiązanie jest jak najbardziej na miejscu.
Bardzo mi się spodobało to co powiedziałaś / napisałaś: nasz życie - nasza sprawa :D
Sysia
Awatar użytkownika
Gość

Re: Czy mówić rodzinie, bliskim, znajomym o in vitro?

Post autor: Gość »

Ja akurat jestem zdania, ze jesli nie my nieplodni nie bedziemy mowic o naszej trudnej drodze do tego, co ludzie maja po przyjemnym stosunku we wlasnej sypialni na dodatek bez takich kosztow to nic sie nie zmieni. Ja nie mam nic do ukrycia i jestem z tego dumna.
annna252
Posty: 94
Rejestracja: 26 cze 2010 14:21

Re: Czy mówić rodzinie, bliskim, znajomym o in vitro?

Post autor: annna252 »

Denatka pisze:U mnie poza mną i mężem ;-) (plus pewnie paru lekarzy) nie wie nikt. Nie mówimy nie z jakichś ideologicznych czy religijnych powodów, ot po prostu, nasze życie - nasza sprawa. Co więcej, nigdy nie ustalaliśmy czy będziemy mówić, czy nie. Wierzcie mi - żadne z nas nawet nie poruszyło tego tematu... Nie mam problemu z utrzymaniem tego faktu w tajemnicy już... 13 lat :lol:.
Denatka
Debatka u nas też nigdy nikomu nie mówikiśmy, ale to mi bardzo ba tym zależało bo bałam się, że jakieś przykrości mogą spotkać dzieci. Poza tym czułam, i lekarze to potwierdzali, że powinno się udać baturalnie(niepłodność idiopatyczna 10 lat trwała), zaraz po porodzie już po. Pierwszej miesiączce zaszłam naturalnie w ciążę z synkiem.
Mąż nigdy nie poruszał tego tematu, ja czułam, ifv to pomyłka, zdecydowałam się nie desperacji bo mąż olewał temat starań, już wszystko zrobiłam co było do zrobienia a czekać nie mogłam dłużej bo bym zwariowała.

Dzieci mają już 5 lat, nikt oorócz nas i ivf nie wie, a mąż w kłutni mi wykrzykuje że powie swoim rodzicom bo oni muszą wiedzieć!!!. Nie rozmawia ze mną, nie podaje argunentów tylko stosuje jakiś szantaż. Jak by chciał mi wykrzyczeć " przez ciebie nikt nie wie, a powinni wiedzieć wszyscy!"
On burzy mój spokój, wszystko to co sobie poukładałam. Myślę że wyżądzi wsztstkim krzywdę gdy nagle tak walnie prosto z mostu.

Co o tym myślisz?
Czy to źle oni nie wiedzą?

Mąż wżuca ivf do jednego worka z adoocją i myśli, że dzieci reż trzeba uświadamuać, że są z ivf od mmniemowlęctwa bo potem będą miały żal, a poza tym że są inne niż dzieci poczęte naturalnie więc pewnie bajchętniej informiwał by o tym fskcie. Wsztstiich kekarzy bo poczęcie ma zbaczenie w diagnistyce chorób.

Brak słów.
bloo
Członek Stowarzyszenia
Posty: 10041
Rejestracja: 13 kwie 2008 00:00

Re: Czy mówić rodzinie, bliskim, znajomym o in vitro?

Post autor: bloo »

wiesz, mam trudność ze zrozumieniem, w jaki sposób IVF po 10 latach prób zajścia w ciążę było pomyłką w Twoim przypadku, skoro w jego wyniku urodziło się Twoje dziecko (bądź bliźniaki, bo nie wynika to jasno), a ciąża utorowała drogę kolejnej ciąży, spontanicznej?
Bez in vitro prawdopodobnie bylabyś nadal kobietą bezdzietną, a nie matką, bo nie doszłoby do ciąży spontanicznej gdyby nie fakt pierwszego porodu.
Nie wiem, czy Twój mąż może wyrządzić teraz komukolwiek krzywdę, bo wydaje mi się, ze ona już zaszła - zdecydowaliście się na in vitro bez poukładania sobie tego w głowie i oswojenia demonów, a one teraz właśnie wychodzą.
Awatar użytkownika
Gość

Re: Czy mówić rodzinie, bliskim, znajomym o in vitro?

Post autor: Gość »

Ja myślę podobnie jak bloo.
Jak można mówić o pomyłce, skoro dzięki ivf masz upragnione dziecko?!
To trochę tak, jakby to dziecko z ivf było gorsze od tego młodszego, poczętego naturalnie.
Gdyby nie ivf, nie było by prawdopodobnie ani jednego ani drugiego.

Wysłane z mojego ALE-L21 przy użyciu Tapatalka
annna252
Posty: 94
Rejestracja: 26 cze 2010 14:21

Re: Czy mówić rodzinie, bliskim, znajomym o in vitro?

Post autor: annna252 »

bloo pisze:wiesz, mam trudność ze zrozumieniem, w jaki sposób IVF po 10 latach prób zajścia w ciążę było pomyłką w Twoim przypadku, skoro w jego wyniku urodziło się Twoje dziecko (bądź bliźniaki, bo nie wynika to jasno), a ciąża utorowała drogę kolejnej ciąży, spontanicznej?
Bez in vitro prawdopodobnie bylabyś nadal kobietą bezdzietną, a nie matką, bo nie doszłoby do ciąży spontanicznej gdyby nie fakt pierwszego porodu.
Nie wiem, czy Twój mąż może wyrządzić teraz komukolwiek krzywdę, bo wydaje mi się, ze ona już zaszła - zdecydowaliście się na in vitro bez poukładania sobie tego w głowie i oswojenia demonów, a one teraz właśnie wychodzą.

Zarówno ja jak i mąż wierzymy, że udało by się naturalnie, tylko wówczas z jego strony nie było chęci walki a ja miałam wręcz obsesję na tym punkcie. 10 kat to takie szczeniackie spotkania raz ba tydzieñ lub dwa, takie chodzenie ze sobą, tylko nie było antykincepcji. Sraraliśmy się po ślubie 2 lata. Dr Domitrz załamywał ręce bo wisział, że jestem zdrowa jak ryba, mąż też miał nie najgirsze wyniki. Ja miałam wszystko doskonale poukładane, on się tylko poddał temu co ja chciłam.
bloo
Członek Stowarzyszenia
Posty: 10041
Rejestracja: 13 kwie 2008 00:00

Re: Czy mówić rodzinie, bliskim, znajomym o in vitro?

Post autor: bloo »

no to macie niewątpliwie problem.
Ja patrzę na sprawę nieco szerzej widząc w 10 letnim, niezabezpieczonym i mimo to bezowocnym seksie (nieważne jak częstym) znaczacy powód do niepokoju, szczególnie dokładając wiedzę, że przedłużająca się bezdzietność - gdy przynajmniej jedno z partnerów już rozpoznało pragnienie bycia rodzicem, a ciąży nadal nie ma - stanowi najczęstszą przyczynę rozpadu związku, bo ludzie nie dają psychicznie rady.
Tak więc w równoległym świecie, w którym nie podeszlibyście do ivf wierząc, że przecież uda się naturalnie, dziś mogłabyś nie tylko nie być matką, ale też być rozwódką.
Akurat temat bycia zdrową jak ryba mam dość nieźle opanowany, bo kiedy ja podchodziłam do ivf (po 4 latach starań) wyniki mojego męża kwalifikowały nas do IVF, ale rok później zmieniły się normy nasienia i zgodnie z nimi mój mąż dziś zostałby uznany za płodnego. No ale ok, podeszliśmy do in vitro, urodził się syn. Od tamtego czasu minęło 7 lat i ani razu nie zaszłam w ciążę, co nakazuje mi z pewną taką nieufnością słuchać przekonań, że "gdybyśmy dali sobie więcej czasu to by się udało naturalnie".
Nam by sie na pewno, jak widac, nie udało, a co do Was to nigdy się nie dowiecie, jakie znaczenie miała ta pierwsza ciąża dla Twojej płodności. Bo drugiej ciązy nigdy mogłoby nie być, gdyby nie ta pierwsza.
I również Was mogłoby nie być po 15 latach zaliczania porażek reprodukcyjnych, a Ty dziś - zamiast dylematu "mówić dzieciom czy nie?"- mierzyłabyś sie z dylematem, które tabletki przeciwdepresyjne zażywać.

to kwestia tego, jak podchodzisz do tematu i na ile pogodziłaś się z własnymi wyborami. Jesli pieć lat po narodzinach Twój mąż nadal uważa, że poczęcie ma znaczenie dla diagnostyki chorób to znaczy, że ktoś tu jednak nie odrobił lekcji.
O in vitro warto mówić dzieciom, tak uważam, ale jedynie wtedy, jeśli mamy do tego pozytywny stosunek i potrafimy dzieciom przekazać, jakim cudem są dla nas i jak bardzo jesteśmy za ten cud wdzięczni światu.
Jeśli posagiem dla nich ma być wygadywanie głupot o "chorobach związanych ze sposobem poczęcia" i teorie o tym, że ich poczęcie było w zasadzie zbędne, bo gdybyście poczekali dłużej to udałoby wam się począć naturalnie inne dziecko (bo to byłoby inne dziecko, a nie to, które się poczęło dzięki połączeniu tego konkretnego plemnika i tej konkretnej komórki jajowej) to faktycznie lepiej milczeć.
annna252
Posty: 94
Rejestracja: 26 cze 2010 14:21

Re: Czy mówić rodzinie, bliskim, znajomym o in vitro?

Post autor: annna252 »

megan81 pisze:Ja myślę podobnie jak bloo.
Jak można mówić o pomyłce, skoro dzięki ivf masz upragnione dziecko?!
To trochę tak, jakby to dziecko z ivf było gorsze od tego młodszego, poczętego naturalnie.
Gdyby nie ivf, nie było by prawdopodobnie ani jednego ani drugiego.

Wysłane z mojego ALE-L21 przy użyciu Tapatalka
Kocham swoje dzieci jak nikogo na świecie i uważam, że absolutnie niczym się nie różnią. Nawet mówienie typu "dziecko z ivf " mnie wkurza bo przecież nie mówi się " dziecko z seksu" czy coś podobbego.

Moja teściowa jest zagorzałą katolixzkā i wierzy tylko w księdza. Jej córka nie ma dzieci. Kiedyś, jescze przed moim ślubem zaoytałam ją dla czego nie spróbują in vitro? Jej odpowiedź: Jak to przecierz ona chodzi do kościoła i in vtro?

-- 04 gru 2016 23:43 --
bloo pisze:no to macie niewątpliwie problem.
Ja patrzę na sprawę nieco szerzej widząc w 10 letnim, niezabezpieczonym i mimo to bezowocnym seksie (nieważne jak częstym) znaczacy powód do niepokoju, szczególnie dokładając wiedzę, że przedłużająca się bezdzietność - gdy przynajmniej jedno z partnerów już rozpoznało pragnienie bycia rodzicem, a ciąży nadal nie ma - stanowi najczęstszą przyczynę rozpadu związku, bo ludzie nie dają psychicznie rady.
Tak więc w równoległym świecie, w którym nie podeszlibyście do ivf wierząc, że przecież uda się naturalnie, dziś mogłabyś nie tylko nie być matką, ale też być rozwódką.
Akurat temat bycia zdrową jak ryba mam dość nieźle opanowany, bo kiedy ja podchodziłam do ivf (po 4 latach starań) wyniki mojego męża kwalifikowały nas do IVF, ale rok później zmieniły się normy nasienia i zgodnie z nimi mój mąż dziś zostałby uznany za płodnego. No ale ok, podeszliśmy do in vitro, urodził się syn. Od tamtego czasu minęło 7 lat i ani razu nie zaszłam w ciążę, co nakazuje mi z pewną taką nieufnością słuchać przekonań, że "gdybyśmy dali sobie więcej czasu to by się udało naturalnie".
Nam by sie na pewno, jak widac, nie udało, a co do Was to nigdy się nie dowiecie, jakie znaczenie miała ta pierwsza ciąża dla Twojej płodności. Bo drugiej ciązy nigdy mogłoby nie być, gdyby nie ta pierwsza.
I również Was mogłoby nie być po 15 latach zaliczania porażek reprodukcyjnych, a Ty dziś - zamiast dylematu "mówić dzieciom czy nie?"- mierzyłabyś sie z dylematem, które tabletki przeciwdepresyjne zażywać.

to kwestia tego, jak podchodzisz do tematu i na ile pogodziłaś się z własnymi wyborami. Jesli pieć lat po narodzinach Twój mąż nadal uważa, że poczęcie ma znaczenie dla diagnostyki chorób to znaczy, że ktoś tu jednak nie odrobił lekcji.
O in vitro warto mówić dzieciom, tak uważam, ale jedynie wtedy, jeśli mamy do tego pozytywny stosunek i potrafimy dzieciom przekazać, jakim cudem są dla nas i jak bardzo jesteśmy za ten cud wdzięczni światu.
Jeśli posagiem dla nich ma być wygadywanie głupot o "chorobach związanych ze sposobem poczęcia" i teorie o tym, że ich poczęcie było w zasadzie zbędne, bo gdybyście poczekali dłużej to udałoby wam się począć naturalnie inne dziecko (bo to byłoby inne dziecko, a nie to, które się poczęło dzięki połączeniu tego konkretnego plemnika i tej konkretnej komórki jajowej) to faktycznie lepiej milczeć.
Twoje ostatnie zdania są trafne w ocenie tego co wygaduje mój mąż. Ja mu tłunaczę, czasem mówi, że już rozumie, ale chyba z czasem zapomina. Nawet tak mu powiedziałam, że nie było by dziewczynek i ja tego nie żałuję, samą procedurę wspiminam jako najpiękniejsze dni mojego życia, pomimo że nocowałam ssma w hotelu robotniczym w Bialym Stoku przez skąpstwo męża. Wtedy to nie miało znaczenia, mam motyle w brzuchu jak to wspominam. Po mieście chodziłam z głową zadartą do góry, dunną jak paw, że za chwilę będę w ciąży. Chciałam aby te dzieci i to poczęcie było trsktowane jak każde inne, bez zbędnego współczucia, stygmatyzowania, bo dzieci na to nie zasługują. Chciałam by każdy myšlał, że popristu zaciążyłam i tyle. Nie widzę powodu by komuś się tłumaczyć. Mi nijt nie opowiada jak sibie dzieci robił. Ja również nie czuję takiej potrzeby.
pat-ryc-ja
Posty: 3
Rejestracja: 19 gru 2016 15:14

Re: Czy mówić rodzinie, bliskim, znajomym o in vitro?

Post autor: pat-ryc-ja »

Wszystko zależy od podejścia nas samych i rodziny. Ja nie miałabym nic przeciwko, żeby powiedzieć o takiej decyzji najbliższym. Podobnie jak nie przeklinałabym tych, którzy by mi powiedzieli, że zdecydowali się na leczenie. Mam pewność, że nikt nie miałby nic przeciwko i dostałabym dużo wsparcia od tych osób. Ale też nie miałabym potrzeby opowiadać o tym wszystkim przypadkowo spotkanym osobom, bo jest to sytuacja bardzo intymna, którą wolałabym zachować dla wąskiego grona.
oluska_m
Moderator Dokarmiam bociana ;)
Posty: 9348
Rejestracja: 14 wrz 2012 21:42

Re: Czy mówić rodzinie, bliskim, znajomym o in vitro?

Post autor: oluska_m »

Dziewczyny! =ooo* Zostały już ostatnie dni na rozliczenie PIT-ów. Pamiętajcie o Naszym Bocianie przy przekazywaniu 1% =ooo*
Dla ułatwienia mamy dla Was program do rozliczania :arrow: 1% DLA BOCIANA

2 IFV, 7 transferów

Aniołki [*] [*] [*] :cry2:

25.07.2016  :love: 
Piotruś


17.06.2019 :love: Michaś


Awatar użytkownika
Gość

Re: Czy mówić rodzinie, bliskim, znajomym o in vitro?

Post autor: Gość »

oluska_m ja juz przekazalam


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
ODPOWIEDZ

Wróć do „Muszę o tym porozmawiać”