Adoptus 7 lat, rozwod i gasnaca milosc
: 28 wrz 2011 13:34
Witajcie
Blagam, pomozcie mi, bo nie daje rady.
Adoptowalismy synka (teraz ma 7 lat). Byl z nami od niemowlaczka. Po 2 latach od pojawienia sie synka rozpadlo sie nasze malzenstwo. Maz po rozwodzie bardzo upokarzal mnie przy dziecku, wykrecal rece etc. wyprowadzilam sie do innej miejscowosci. Ex b rzadko przyjezdza do dziecka. Jesli sie pojawia, to nagle, niezapowiedziany i zjawia sie w przedszkolu a teraz w szkole. Nigdy nie zabranialam synkowi kontaktu z tata. Wie, ze moge go zawiezc do taty w kazdej chwili. Jednak on nie chce, choc nie unika kontaktu, gdy tato pojawia sie. Dziecko pamieta bardzo trudne sytuacje, gdy musielismy uciekac z przedszkola, bo tato naublizal mamie w holu. "Mamo, tylko dobrze zamknij drzwi od auta". Ex zostawil kiedys dziecko u siebie na tydzien bez uzgodnienia, potem na duzo dłuzszy okres. Odzyskalam dziecko przez sad. Oczywiscie alimentow nie placi.
Wyprowadzilismy sie, wszystko zaczelam od nowa, jest mi b ciezko, ale nie to jest najwiekszym zmartwieniem. Po rozwodzie chodzilam z dzieckiem do psychologa, współpracowalam z paniami z przedszkola, aby utzrymac dziecko w rownowadze.Teraz synek poszedl do szkoly i oczywiscie sa problemy z koncentracja. Największynm jednak dramatem dla mnie jest to, iż od nadmiaru problemow jestem ciagle smutna, zgnusniala, nie mam ochoty zyc. Czuję, jakbym coraz mniej kochała synka, a przeciez tak bardzo chce. Coraz mniej sie z nim bawie, widze jak bardzo tego potrzebuje, jak potrzebuje uwagi i ciepła. A ja tylko placze i nie umiem mu tego dac. Niestety, nie mam tu tak dobrych psychologow jak w poprzednim miejscu, tym bardziej mi cieBede wdzieczna za kazde slowo
pozdrawiam
Blagam, pomozcie mi, bo nie daje rady.
Adoptowalismy synka (teraz ma 7 lat). Byl z nami od niemowlaczka. Po 2 latach od pojawienia sie synka rozpadlo sie nasze malzenstwo. Maz po rozwodzie bardzo upokarzal mnie przy dziecku, wykrecal rece etc. wyprowadzilam sie do innej miejscowosci. Ex b rzadko przyjezdza do dziecka. Jesli sie pojawia, to nagle, niezapowiedziany i zjawia sie w przedszkolu a teraz w szkole. Nigdy nie zabranialam synkowi kontaktu z tata. Wie, ze moge go zawiezc do taty w kazdej chwili. Jednak on nie chce, choc nie unika kontaktu, gdy tato pojawia sie. Dziecko pamieta bardzo trudne sytuacje, gdy musielismy uciekac z przedszkola, bo tato naublizal mamie w holu. "Mamo, tylko dobrze zamknij drzwi od auta". Ex zostawil kiedys dziecko u siebie na tydzien bez uzgodnienia, potem na duzo dłuzszy okres. Odzyskalam dziecko przez sad. Oczywiscie alimentow nie placi.
Wyprowadzilismy sie, wszystko zaczelam od nowa, jest mi b ciezko, ale nie to jest najwiekszym zmartwieniem. Po rozwodzie chodzilam z dzieckiem do psychologa, współpracowalam z paniami z przedszkola, aby utzrymac dziecko w rownowadze.Teraz synek poszedl do szkoly i oczywiscie sa problemy z koncentracja. Największynm jednak dramatem dla mnie jest to, iż od nadmiaru problemow jestem ciagle smutna, zgnusniala, nie mam ochoty zyc. Czuję, jakbym coraz mniej kochała synka, a przeciez tak bardzo chce. Coraz mniej sie z nim bawie, widze jak bardzo tego potrzebuje, jak potrzebuje uwagi i ciepła. A ja tylko placze i nie umiem mu tego dac. Niestety, nie mam tu tak dobrych psychologow jak w poprzednim miejscu, tym bardziej mi cieBede wdzieczna za kazde slowo
pozdrawiam