blaski i cienie macierzyństwa

Archiwum forów "muszę o tym porozmawiać"

Moderatorzy: Moderatorzy, Moderatorzy grupa wdrożeniowa

Zablokowany
Awatar użytkownika
marchewcia
Posty: 123
Rejestracja: 01 lip 2008 00:00

blaski i cienie macierzyństwa

Post autor: marchewcia »

Mamą chciałam być od zawsze. Po długiej walce okazało się, że jestem w ciąży bliźniaczej. Na świat przyszło dwóch chłopców i pierwszy raz poczułam, że po to właśnie żyje człowiek, dla takich chwil, dla tego wzruszenia i dla tej odpowiedzialności. Nie chciałabym tutaj pisać o mojej wielkiej miłości do nich, ale o tym jakie dla mnie jest macierzyństwo. Początki były dla nas łaskawe a może nie było wcale aż tak trudno jak sobie to wyobrażaliśmy. Była wiosna, każdy mój dzień był moim osobistym sukcesem, obiadek, spacerek itd. Czułam się dumna i spełniona. Uśmiechy chłopców rekompensowały wszystkie drobne wyrzeczenia. Po kilku miesiącach przyszedł pierwszy kryzys, poczułam się jak robot, codziennie te same czynności, klasyczna niańka, sprzątaczka i matka zarazem, która z uśmiechem na ustach powinna zmienić pieluszkę, ugotować i jeszcze w pełni szczęśliwa przywitać męża w domu. Tak na pewno się nie czułam, po raz pierwszy wiedziałam, że to praca za którą nikt ci nie podziękuje, nikt nie zapłaci, nikt wieczorem nie doceni twoich wysiłków. Oczywiście chłopcy dodawali mi sił, wiedziałam, że robię to dla nich, spędzając czas tylko z nimi czułam, ze żyję. Kończyło się lato, przestałam w końcu jak to uważały osoby z mojego otoczenia użalać się nad sobą, narzekać na to co przecież każda kobieta posiadająca dzieci przechodzi. Nie miały one racji, moje macierzyństwo stawało się coraz bardziej dojrzałe, świadome wysiłku jaki trzeba włożyć w wychowanie dzieci, pokładów cierpliwości i beztroski w zabawie z nimi. Ktoś może powiedzieć, że przecież każdy o tym wie, że przecież na to właśnie skazujemy się decydując się na dzieci, ale teoria brzmi troszkę inaczej niż wygląda praktyka. Przyszła jesień a za nią zima, koniec macierzyńskiego, urlop i ewentualny powrót do pracy. Wszystko niby ustalone, dziećmi zajmie się babcia, a ja jestem rozdarta, zostawić ich z kimś? Ominąć te wszystkie piękne momenty w ich rozwoju? Uwsteczniać się dalej w domu czy wrócić do życia poza pieluchami? Właśnie teraz w najgorszym chyba z możliwych momentów przyszedł drugi kryzys. Brak zrozumienia ze strony rodziny, że też jestem człowiekiem, któremu czasem należy się odpoczynek, że chciałabym czasem wyjść z domu nie musząc się nikomu tłumaczyć gdzie, po co, czy na pewno muszę i za ile wrócę. Czuję się jak więzień we własnym domu, po raz pierwszy czuję się tak okropnie od kogoś zależna, musze prosić, żeby móc z mężem załatwić kilka ważnych spraw w mieście, nie wolno mi przecież jako matce mieć czasu na kawę poza domem, nie wolno mi wyskoczyć gdzieś z domu, tylko dlatego że mam ochotę wyjść. Słyszę, że przecież mam dzieci, sama tego chciałam. Jestem w punkcie zwrotnym, albo zostanę z dziećmi w domu albo wrócę do pracy? Sama nie wiem co jest lepsze, oczywiście serce mówi, żeby zostać, ale rozum podpowiada powrót. Ta decyzja ciągle przede mną. Macierzyństwo nie zawsze jest jak z okładki kolorowego czasopisma, kochasz swoje dziecko nad życie to czemu narzekasz? Przecież najważniejsze, ze jest zdrowe i ma przed sobą cudowne życie, że już teraz jest całym twoim światem, ale czy na dziecku ma skończyć się twoje życie? Czy już teraz jesteś tylko i wyłącznie matką? Nie masz prawa czuć się zmęczona, znudzona i zrezygnowana? Mam nadzieję, że nikt nie odbierze tego jako moich zażaleń. Wręcz odwrotnie jestem bardzo szczęśliwą mamą i żoną, ale tak jak każda kobieta miałam swoje kryzysy i dylematy którymi po prostu chciałam się podzielić z kimś kto mam nadzieję mnie zrozumie i dodać sił tym które wiedzą, że macierzyństwo nie równa się uśmiech mamy 24 godziny na dobę. Pozdrawiam, Marta
starania od 2006r
luty IUI
marzec usuniecie lewego jajnika
ICSI - transfer 07.07
34dpt - mamy dwa serduszka:D:D
Awatar użytkownika
Hexa
Posty: 585
Rejestracja: 22 cze 2006 00:00

Re: blaski i cienie macierzyństwa

Post autor: Hexa »

doskonale cię rozumiem.wyczekana ciąża i to podwójna-wielka radość i strach czy wszystko będzie dobrze ,potem dzieciaki na świecie,później czy wszystko ok,czy rosną i rozwijają się zdrowo-nasz Kubuś był hipotrofikiem jak się urodził miał 1200 a był to 35tc-ale już goni brata i powoli nie widać różnicy.,no i w tym wszystkim mama,która ma czasami dość .to są co prawda tylko chwile ale są .chwile spędzone m-dzy pralką,zmywarką krzesełkami do karmienia i nocnikami ,z tym że myślę że to normalne.chłopaki w lutym skończa 2 latka ,a my z emkiem nie możemy pojąć jak to zleciało.fakt że mam fajną opiekunkę ,która nie rozlicza mnie ze spóźnień czy wyjść-w odróżnieniu od "przysłowiowej teściowej"jesteśmy tylko ludzmi i nie da rady mieć przypiętego uśmiechu kiedy w nocy trzeba wstać-
pozdrawiam
szczęśliwa mama
punkcja 19 06 09 BOCIAN.dr M. 05 02 2009.-nasze skarby-Mateusz i Kubuś
darumik
Członek Stowarzyszenia
Posty: 1677
Rejestracja: 13 sie 2010 11:15

Re: blaski i cienie macierzyństwa

Post autor: darumik »

Jak ja dobrze Cię rozumiem. Mam 3 letniego synka i roczną córeczkę. Człowiek na prawdę popada w rutynę, wstanie wyprawienie młodego do przedszkola, w międzyczasie śniadanie młodej.. i ciągłe pranie i prasowanie, coś co nie ma końca. Też siedzę w domu, ale pracuje dorywczo bo inaczej bym już zupełnie zwariowała, chociaż pracuje głównie telefonem i laptopem, ale jakiś kontakt z dorosłym człowiekiem :lol: Kocham te moje dzieciaki, ale ja przede wszystkim jestem człowiekiem a nie tylko etatową mamą i żoną i czasami chciałabym mieć czas tylko dla siebie, pocieszam się że już niedługo te moje dzieciaki będą oboje przedszkolakami więc odzyskam chociaż skrawego prywatnego życia. A na razie cieszę się, że mamy wspaniałe dzieci, które potrafią dać popalić, ale przecież są całym moim światem.
Zablokowany

Wróć do „Archiwum - Muszę o tym porozmawiać”