kryzys małżeński a ciąża...

Archiwum forów "muszę o tym porozmawiać"

Moderatorzy: Moderatorzy, Moderatorzy grupa wdrożeniowa

Awatar użytkownika
emika30
Posty: 33
Rejestracja: 22 lip 2009 00:00

kryzys małżeński a ciąża...

Post autor: emika30 »

Nie wiem czy jest to dobre miejsce na poruszenie tego tematu zatem liczę że jeśli nie to nasz czujny moderator przerzuci go w bardziej odpowiednią tematykę. Nie wiem sama jak to się stało i czemu jestem teraz w tym miejscu. W zeszłym roku postanowiliśmy z mężem starać się o dziecko i jak zwykle w takich sytaucjach okazało się że jest coś nie tak, tzn. że mam PCO. Przeszłam przez 5 różnych lekarzy, zjadlam garści leków, wkówałam sobie dzielnie igły w różne części ciała i wreszcie w październiku nam się udało. Klusek jest już w brzuszku 3 mc:) Przez okres leczenia mój mąż preferował filozofię: "załatw to", nie chodził na wizyty, nie zrobił sobie zalecanych badań, nie zawsze był miły. Myślałam że jak się uda to dziecko zbliży nas do siebie ale jest odwrotnie. Zawsze byłam osobą aktywną: praca, dom, dokształcanie zawodowe. Mój mąż wyszedł z domu gdzie kobieta zajmowała się wszyskim a męszczyzna "resztą" rzeczy:( Dopóki nie byłam w ciąży jakoś sobie radziłam ale od 3 mc. zwolniłam tempo. Teraz słyszę pretensję że jego koszulę są nieuprasowane, że leże, że nie sprzątam itd. Nie jest to prawda bo robię w domu tyle ile dam rady. sprzątam (ale nie podnoszę rąk do góry), piorę, gotuję itd. Ale mój mąż jeśli nie ma talerza pod nosem to sam sobie obiadu nie odgrzeję. Jest mi ciężko psychicznie, nie mam wsparcia w mężu, a samopoczucie też nie zawsze mi dopisuje. Mam bólę, ataki duszności, mdłości i czasem naprawdę muszę się położyć. Cały czas pracuję więc nie jest tak że jestem w domu i leżę. Liczyłam bardziej na pomoc męża ale to co się teraz dzieję to doprowadza mnie do skraju wytrzymałaści psychicznej. Słyszę że jestem leniwa, że mam zaje... życie, itp. Mój mąż nie powiedział że cieszy się z dziecka (tylko raz mnie pocałował jak test wyszedł pozytywnie), nie przytulił a już naprawde nie pamietam aby zapytał jak się czuję (choć widzi czasem że nie jest dobrze). Potrafi tak krzyczeć że doprowadza mnie do łez. Boję się że jeśli postrzega mnie w takim świetle to znajdzie sobie kobietę bardziej odpowiadającą jego wymaganiom niż "tyjacy leń".Bardzo potrzebuje wsparcia ale widzę że nie mogę polegać na mężu. Coraz częściej chcę aby tylko dał mi spokój. Dziewczyny czy to jest " normalny" kryzys 30 - letniego faceta który nagle znalazł się w nowej roli czy po prostu ....niechęć do naszego małżeństwa?
pozdrawiam,
Awatar użytkownika
Kreciolek
Posty: 993
Rejestracja: 05 maja 2006 00:00

Post autor: Kreciolek »

Boże, to straszne :(
na pewno nie jest to "normalny" kryzys.
współczuję Ci bardzo, może mów mu bardziej wprost czego potrzebujesz od niego, zaznaczaj, że jest Ci potrzebny.
Awatar użytkownika
Pysia1
Posty: 3437
Rejestracja: 01 lip 2002 00:00

Post autor: Pysia1 »

emika30 to nie jest kryzys, bo zarowno ja jak i maz jestesmy po 30 i nigdy nie zachowywal sie w ten sposob.
Musisz porozmawiac ze swoim mezem, bo ciaza to jeszcze nic, gdy pojawi sie dziecko na swiecie obowiazkow bedzie wiecej, uwazam ze wtedy tak naprawde jest to sprawdzian dla zwiazku, bo kobieta przestaje byc tylko zona, ale staje matka, karmiaca matka.
Jesli teraz nie uda sie jakos ulozyc zycia, to dziecko tego nie zmieni.
Postaraj sie spokojnie z nim porozmawiac, namawiaj na wizyty u lekarza, niech chodzi na usg, moze jak bedzie bardziej odczuwal namacalny slad ze maluszek rosnie bardziej wlaczy sie aktywnie w oczekiwanie na niego.
Ale ma Tobie pomagac, mow mu czego potrzebujesz i to co jest ponad Twoje sily.
Ja lezalam 3 miesiace w lozku w ciazy i maz bez zajakniecia robil wszystko - pral, gotowal, sprzatal, robil zakupy. A ja lezalam i nic nie robilam, robilam to co najwazniejsze maksymalnie dbalam o to by donosic ciaze.

Daj znac jak poszlo, bo bez powaznej, spokojnej rozmowy sie nie obejdzie.
Mama Antosia- 24.05.2006 najwspanialszy dzień w życiu oraz:
2002- Aniołka Groszka- 8 tc, cp
2004- Aniołka Biedroneczki- 10 tc
2009- Aniolek Maluszek- 9 tc
Awatar użytkownika
balbina07
Posty: 11510
Rejestracja: 14 paź 2006 00:00

Post autor: balbina07 »

emika30a moze po prostu dostrzegłas wreszcie coś co już od dawna ci przeszkadza.
Napisałaś że maż czeka na wszystko, czyli nalezy do ludzi postrzegajacych małżeństwo w tradycyjny sposób - kobieta do garów, męzczyzna na tapczan.Pytanie czy Tobie to nadal pasuje?
Ostatnio zmieniony 16 gru 2009 16:51 przez balbina07, łącznie zmieniany 1 raz.
Niepłodność boli. Porozmawiajmy.
Awatar użytkownika
Anula85
Posty: 1975
Rejestracja: 25 lis 2009 01:00

Post autor: Anula85 »

emika30 strasznie Ci współczuję :( nie mieści mi się w głowie, że jesteś z tym wszystkim sama, a mąż nie dość że nie pomaga Ci wcale, to jeszcze ma pretensje, że Ty zwolniłaś tempo...
Jedyne słuszne wyjście Kochana to bardzo poważna i pewnie trudna rozmowa - nie wydaje mi się, aby mąż nagle przestraszył się tacierzyństwa, problem chyba tkwi głębiej. Chociaż może jest to jego straszna reakcja (strach) bo dostrzega, że jego rzeczywistość się zmienia? może faktycznie poprzez Twoje delikatne wycofanie się z codziennych obowiązków to dla niego znak, że od tej pory wszystko się zmieniło, nie jest już najważniejszą osobą w Twoim życiu. Będąc niemiły dla Ciebie może za wszelką cenę chce wrócić do dawnego porządku?
Życzę Ci Kochana, żeby tak było! żeby okazało się, że to tylko strach przez zmianami okazywany bardzo niefortunnie
Daj znać co i jak i nie załamuj się - spokój jest teraz najważnijeszy dla Cudu jaki nosisz pod seduszkiem :)
Awatar użytkownika
strongmenka
Posty: 122
Rejestracja: 12 gru 2009 01:00

Post autor: strongmenka »

Dziewczyno....koniecznie musisz zmienic swoje postępowanie a mianowicie koniec podawania paniczowi jedzenia pod nos,sprzątania na zawolanie.Ro tylko tyle na ile Ci samopoczucie pozwala.Powinnas jasno męzowi powiedziec,ze jakby nie zauwazyl jeszcze tego to Ty jestes w ciązy a kobieta w ciaży roznie sie czuje i potrzebuje wsparcia męza.A jezeli maż nadal będzie się zachowywal tak jak sie zachowuje to pomyslalabym o wyprowadzce od panicza,moze to Go otrzezwi.
starania od 2005r
posiadam:
hasimoto
podwyzszone fsh-9
torbiel endo
ogolne podejrzenie endometriozy
inne hormony ok
Awatar użytkownika
emika30
Posty: 33
Rejestracja: 22 lip 2009 00:00

Post autor: emika30 »

Dziewczyny,

dzieki za rady i wsparcie. Może jest tak jak piszecie faktycznie. Do tej pory było miło i wygodnie a teraz wymagam od męża znacznie więcej bo po prostu uważam że też musi wziąść na siebie część odpowiedzialności za dom. Postaram sie porozmawiać z nim w weekend, ma ciężki tydzień w pracy więc lepiej poczekam na bardziej luźny moment. Na razie zlapalam infekcje i leżę w domu. Kurcze a tak o siebie dbalam:( Na szczęście lekarz kazal mi sie nie martwić i powiedzial że antybiotyk nie jest potrzebny. Sciskam Was wszystkie i dam znac jak poszla moja rozmowa z M.
Awatar użytkownika
Anula85
Posty: 1975
Rejestracja: 25 lis 2009 01:00

Post autor: Anula85 »

emika30 bardzo dobrze, że podjęłaś decyzję o spokojnej i poważnej rozmowie z mężem. Jeśli jasno postawisz sparwę i powiesz co Ci leży na sercu, na pewno wszystko się ułoży. Twój mąż może sobie nawet nie zdawać sprawy z tego jaką przykrość Ci wyrządza, że swoim zachowaniem budzi u Ciebie myśli, że już mu na Tobie nie zależy.
Koniecznie powiedz mu to wszystko, powiedz, że jest Ci ciężko i przede wszystkim, że dla Ciebie też jest to zupełnie nowa rzeczywistość i też się boisz, dlatego tak bardzo jego wsparcie jest Ci potrzebne.
Faceci potrzebują jasnych komunikatów - aluzje czu sygestie do nich nie docierają, natomiast szczera rozmowa jak najbardziej!
Trzymam za Ciebie kciuki i czekam na wiadomości! powodzenia
Awatar użytkownika
Gość

Post autor: Gość »

Emika30, wybacz to, co napiszę, ale sama sobie jesteś winna :( Tak jak piszą dziewczyny, to nie żaden kryzys, to normalna sytuacja w Waszym związku.
To nie jest tak, że Twój mąż zmienił się nagle. On zawsze taki był, a Ty o tym doskonale wiedziałaś. Jedynie założyłaś, z jakiegoś niewiadomego powodu, że on się zmieni kiedy pojawi się dziecko.
Jest takie powiedzenie:
Kobiety liczą, że mężczyźni po ślubie się zmienią, zaś mężczyźni liczą, że kobiety po ślubie pozostaną takie same. Jedni i drudzy przeżywają rozczarowanie.
I niestety, jest to 100% prawdy.
Wpadłaś w pułapkę, jaką sama na siebie zastawiłaś. Weszłaś w rolę, jaką narzucił Ci mąż i nie protestowałaś, jedynie starałaś się jakoś funkcjonować. Dlaczego się na to zgodziłaś? Pewnie z miłości. A potem już poleciało. Oddawałaś metr po metrze swoją niezależność i osobowość aż doszło do sytuacji, w której on przyjął za rzecz naturalną, że jest tak, jak jest. Teraz sytuacja się zmieniła, a jemu nie jest z tym wygodnie. I nie będzie.
Zła wiadomość jest taka, że Twój mąż musiałby bardzo CHCIEĆ i mocno PRACOWAĆ nad sobą żebyście OBOJE byli zadowoleni.
Czy on tego chce? Tego musisz się dowiedzieć.
Nie można w żadnym wypadku liczyć na "cudowne otrzeźwienie" w momencie, kiedy dziecko się urodzi. Będzie jeszcze gorzej !!
Ty zmęczona, zaabsorbowana dzieckiem, nie mająca czasu ani cierpliwości na fanaberie mężusia, dziecko płaczące po nocach, przeszkadzające mężowi w odpoczynku, wymagające ciągłej uwagi, nie reagujące na argumenty "bądź cicho, bo jestem zmęczony!", po mieszkaniu pałętające się zabawki, pieluchy, ubranka, meble upaprane czymś lepiącym i w różnych kolorach.... Generalnie APOKALIPSA!
Myślisz, że mąż nagle z totalnego egoisty i gbura stanie się kochającym, odpowiedzialnym ojcem oraz czułym, wspierającym partnerem?
ZERO SZANS.
Pytanie co zrobić?
Masz trzy wyjścia:
1. robić to, co do tej pory i łkać w poduszkę
2. szarpać się z mężem aż do końca małżeństwa
3. starać się pracować nad związkiem w sposób zdecydowany i energiczny
Oczywiście, do wszystkiego potrzebna jest współpraca drugiej strony i, niestety, musisz się liczyć z tym, że tej współpracy nie będzie.
Musisz liczyć się z każdym scenariuszem :(
Dobra wiadomość jest taka, że będziesz mamą :D I dasz sobie radę. Z mężem lub bez męża.
Powodzenia!
Awatar użytkownika
Anula85
Posty: 1975
Rejestracja: 25 lis 2009 01:00

Post autor: Anula85 »

emika30 jak się czujesz? co z Twoją infekcją i samopoczuciem?
Uważaj na siebie i Maleństwo :D
funda jest oczywiście racja w tym wszystkim co napisałaś, tylko jakoś tak strasznie brutalnie to zabrzmiało ... No niestety, prawda bywa brutalna. Mam jednak nadzieję, że facet się jednak zreflektuje po szczerej rozmowie - to prawda, że narodziny dziecka zmieniają wszystko (świat wywraca się do góry nogami i jeszcze trudniej jest się w tym wszystkim połapać), ale bywa, że narodziny dziecka zmieniają także bardzo pozytywnie. Mężczyznom otwierają się oczy i dopiero po zobaczeniu maleństwa na świecie czują się ojcam i wstydzą się za swoje zachowanie w ciąży partnerki.
Niestety tylko kobieta już od poczęcia czuje się matką, mężczyźni czują się ojcami (większość) dopiero po narodzinach.
Absolutnie nie usprawiedliwiam zachowania Emiki męża - takie zachowanie nie powinno mieć miejsca w związku - mam tylko nadzieję, że facet zrozumie swój błąd.
Pozdrawiam
Awatar użytkownika
Gość

Post autor: Gość »

Anula85, zabrzmiało brutalnie, bo nie było standardowego zapewnienia, że "wszystko się jakoś ułoży i mąż na pewno się zmieni"
A zapewnienia nie było, bo go być nie może. Bo jeśli facet nie potrafi zadbać o kobietę w ciąży, jeśli już w tym momencie koncentruje się głównie na swoich potrzebach, to jakoś kiepsko widzę dbanie o żonę i dziecko, niestety.
I wcale nie chodzi o "czucie się ojcem", bo nie trzeba się nim czuć żeby dbać o żonę, która zwyczajnie kiepsko się czuje, nieważne z jakiego powodu. A u Emiki widzę bardzo niepokojącą rzecz - zamiast zastanowić się co zrobić żeby Jej i dziecku było jak najlepiej i najwygodniej, Ona zastanawia się, czy mąż Jej nie porzuci!
Boję się że jeśli postrzega mnie w takim świetle to znajdzie sobie kobietę bardziej odpowiadającą jego wymaganiom niż "tyjacy leń"
I niestety, obawiam się, że zamiast wymagać od męża będzie nadal wymagać od siebie żeby "sprostać jego wymaganiom". I niestety, uważam, że słowa "na pewno mąż się zmieni jak tylko zobaczy maleństwo" będą ją utwierdzać w przekonaniu, że "warto przetrzymać", bo przecież po porodzie będzie git.
Oczywiście, byłoby wspaniale, ale... nie wiadomo przecież, prawda?
Awatar użytkownika
Anula85
Posty: 1975
Rejestracja: 25 lis 2009 01:00

Post autor: Anula85 »

Nie wiadomo, niestety :( i jak pisałam wcześniej wszystko co napisałaś to prawda i nic tego nie usprawiedliwia. Mąż nie może się tak zachowywać wobec żony, nawet jeśli nie jest w ciąży i czuje się dobrze. Szczera rozmowa jest niezbędna !!! mam tylko nadzieję, że ta rozmowa pomoże i że nie trzeba będzie tego małżeństwa rozpatrywać w kwestii: albo dostosuję się do jego zasad i nieszczęśliwa będę trwać przy mężu, albo zostawi mnie samą. Mam nadzieję, że sytuacja nie jest aż tak dramatyczna :(
Strasznie się przejęłam tą historią bo w moim mężu mam największe oparcie i zawsze mogę na niego liczyć, dlatego tak strasznie jest mi przykro, kiedy kobieta nie może polegać na swoim partnerze, szczególnie w tak trudnym dla niej okresie :(
Tak czy inaczej Emika30 pamięta, że możesz na nas polegać przynajmniej na nas - to niewiele, ale zawsze coś!
Awatar użytkownika
emika30
Posty: 33
Rejestracja: 22 lip 2009 00:00

Post autor: emika30 »

Jestem po "poważnej rozmowie" i w standardowej pozycji, tzn. a ja ryczę a on siedzi przed telewizorem. Poszło o to co zawsze najpierw żartobliwie że nic nie robie w tym domu, że jesli zacznie sam sobie gotować i prasować koszuę to do czego ja mu bedę potrzebna, że dzięki niemu ma to wszystko (czyt. 50 m2 i kredyt na 40 lat). moje kochane M. zapomniala że ja też pracuje, uczę się a jak moge to łapię dodatkowe zlecenia. A potem moj mężuś wyciągnął swój koronny argument:PRAWO JAZDY!!! Chodzi o to że 3 lata temu zaczelam robić prawo jazdy ale do tej pory nie podeszlam do egzaminow (zaliczylam kurs i egzamin wewnetrzny). wiem że to moja wina ale jakoś nie czulam presji z jednej strony a z drugiej bardzo się denerwuje jak prowadzę. Jakieś dwa lata temu mieliśmy niewielką stluczke niby nic się nie stało ale ja tak niefortunnie uderzylam w fotel że mialam problem z kregoslupem szyjnym (2 mc. nosilam kolnierz ale nie bez przerwy). Odtego czasu gdy widzę samochod jadacy szybko "na mnie" slysze huk i wydaje mi się że zaraz będzie kolejna kraksa. M. uważa że przesadzam, że nic się nie stało zapomina tylko że to on prowadzil i że byla jego ewidentna wina. ok to tyle usprawiedliwiania się. Teraz jestm w sytuacji gdzie prawko się przyda mi i Kluskowi więc musze wziąść tylną część ciala w garść i zdobyć ten p...... dokument. wiem że z prawkiem zawalilam sprawę ale to nie jest powód aby tak krzyczeć!!!! To po prostu jest przerażajace, krzyk, walenie pięścią w rożne przedmioty, czasem się zastanawiam czy to nie jest objaw jakiejś choroby, może to kwestia stresu nagromadzonego w pracy a może jego wrodzona porywczość. Kłótnię zakończył: tylko nie waż się płakać, nie jesteś w ciąży od 3 lat mialaś czas żeby to zrobić (prawko) i nie mow mi że jestem nerwowy. Dobra, zalożmy że mam prawo jazdy, co bedzie nastepnym powodem do krzyku, brak licencji pilota?! Wlasnie to sobie uświadomilam że ten czlowiek znajdzie zawsze jakiś powód.
Dziewczy, jestem na takim etapie że:
1. już się wyplakalam
2. mam go w bardzo niecenzuralnym miejscu
3. Klusek jest dla mnie najważniejszy

Nie wiem co bedzie z moim malżeństwem, do niektorych decyzji trzeba po prostu dojrzeć i liczę że z czasem do tego ja też dojrzeję. Jest mi tylko przykro że jest to pierwszy mężczyzna w ktorym tak się zakochalam, jak glupia smarkula. Ale podobno to ta druga milość jest bardziej dojrzala, więc wszystko jeszcze przed nami:) Na razie ściskam Was mocno dziękuje za wsparcie, nawet nie wiecie jak jest to ważne kiedy rodzinę ma się daleko. Wznosze toast za bocianowe forumowiczki syropem od kaszlu, Wasze zdrowie:)
Awatar użytkownika
Gość

Post autor: Gość »

Emika30, ehhh, niestety, obawiałam się, że tak właśnie będzie :( Ale cieszę się, że nie masz postawy pt. "przecież to niemożliwe żeby on taki był, na pewno się zmieni jak zobaczy dziecko"
Na razie spokojnie, obserwuj sytuację, ale z pozycji siły, nie na kolanach. Jesteś w ciąży, będziesz mamą!!!!!!!!! Oddałabym wszystko za to...
Nieudany związek można przeżyć, można spotkać kogoś, kto będzie spełnieniem naszych marzeń. Masz na to resztę życia. Na bycie mamą prawdopodobnie masz tylko tę chwilę. I pisze to z całą odpowiedzialnością szczęśliwa rozwódka w nowym, szczęśliwym związku, nieszczęśliwa do granic możliwości z powodu braku możliwości bycia mamą :cry:
Powodzenia.
Awatar użytkownika
Anula85
Posty: 1975
Rejestracja: 25 lis 2009 01:00

Post autor: Anula85 »

No to Emika30 spełniły się nasze najgorsze obawy, ale na szczęście dajesz radę! tak trzymaj! dlaczego nie zapytałaś swojego męża do czego on będzie Ci potrzebny jak już zrobisz prawo jazdy i staniesz się w 100% niezależna? Zarabiasz na siebie, dbasz o dom, spełniasz sią zawodowo, wieć jazda samochodem to jedynbe pole do popisu jakie pozostaje Twojemu mężowi, a skoro spowodował wypadek to nie najlepiej mu to wychodzi - oj poszłoby mu w pięty i w jego przerośniętą ambicję!
Z tego co piszesz to Twój mąż to typowy samiec Pan i władca, któremu wszyscy muszą być podlegli - być może nie wiedziałaś tego wcześniej bo nie chciałaś tego widzieć, tak czy inaczej musisz się zastanowić co dalej. Ale na spokojnie, a nie w nerwach. Musisz odpowiedzieć sobie na pytanie czy jego zachowanie Ci nadal odpowiada, jeśli nie to masz dwa wyjścia:
1. postawić sprawę jasno - tak dalej nie może być i mówisz mu o tym - albo zmienia swoje zachowanie i zaczyna coś z tym robić (może nawet wizyty u terapeuty), wtedy walczycie o Wasz związek
2 albo zostawisz go samego z jego wyolbrzymionym ego i skupisz się na swoim maleństwie.
Trzymaj się i walcz o swoje - powodzenia
Zablokowany

Wróć do „Archiwum - Muszę o tym porozmawiać”