JEST BĄBELEK!! c.d
Moderatorzy: Moderatorzy, Moderatorzy grupa wdrożeniowa
- Aska
- Posty: 1853
- Rejestracja: 24 mar 2002 01:00
Mat, dziękuję :cmok:
Madźka, ja największy lęk czułam w tym samym momencie co Adaś. I wierz mi, że sama bym nie wyskoczyła (to był paraliżujący lęk). Ale jesteś przypięta do tandempilota i to on skacze a Ty chcąc nie chcąc lecisz z nim
Nasz tandempilot podobno skakał z człowiekiem ważącym nawet 150kg, więc ten argument odpada
Siwaczka chyba jeszcze nie skakała. Albo się nie przyznaje do tego
A my skaczemy TU
Madźka, ja największy lęk czułam w tym samym momencie co Adaś. I wierz mi, że sama bym nie wyskoczyła (to był paraliżujący lęk). Ale jesteś przypięta do tandempilota i to on skacze a Ty chcąc nie chcąc lecisz z nim
Nasz tandempilot podobno skakał z człowiekiem ważącym nawet 150kg, więc ten argument odpada
Siwaczka chyba jeszcze nie skakała. Albo się nie przyznaje do tego
A my skaczemy TU
- Aska
- Posty: 1853
- Rejestracja: 24 mar 2002 01:00
Dziękuję Wam serdecznie :cmok:
Tak, TYCH urodzin długo nie zapomnę
Na szczęście Adaś postanowił oszczędzić mi stresów w tym roku i kolejny skok wykona dopiero w przyszłym
Parę dni temu postanowiłam pobiegać z Adasiem, bo mu przybyło trochę ciałka od ostatnich rodzinnych imprez. Na drugi dzień wracamy z naszego joggingu i mówię do Bąbla:
-Dzięki ruchowi spalamy tkankę tłuszczową i wiesz, chyba już są efekty naszych biegów, bo brzuszek masz jakby trochę mniejszy.
A na to synuś:
-Mama, to ty umrzesz!
Tak, TYCH urodzin długo nie zapomnę
Na szczęście Adaś postanowił oszczędzić mi stresów w tym roku i kolejny skok wykona dopiero w przyszłym
Parę dni temu postanowiłam pobiegać z Adasiem, bo mu przybyło trochę ciałka od ostatnich rodzinnych imprez. Na drugi dzień wracamy z naszego joggingu i mówię do Bąbla:
-Dzięki ruchowi spalamy tkankę tłuszczową i wiesz, chyba już są efekty naszych biegów, bo brzuszek masz jakby trochę mniejszy.
A na to synuś:
-Mama, to ty umrzesz!
- Aska
- Posty: 1853
- Rejestracja: 24 mar 2002 01:00
Hmmm... no tak ale do czego?siwaczka pisze:Przyznaję się :!:
Wiolu, dziękuję :cmok:
Mat, jest parę zmian a czy na lepsze, to się okaże. Jest nowa pani a więc czeka nas ponownie budowanie relacji i nawiązanie współpracy. Zmniejszyła się też klasa o cztery osoby i teraz liczy zaledwie 9 uczniów.
No i szkoła znowu jest prywatna ale to może i dobrze.
Adaś powoli się przyzwyczaja do rytmu szkolnego I my też
- Aska
- Posty: 1853
- Rejestracja: 24 mar 2002 01:00
- Aska
- Posty: 1853
- Rejestracja: 24 mar 2002 01:00
Przeżyliśmy wspaniały weekend W ukochanym Krakowie (co do miasta, to Adaś podziela mój zachwyt i twierdzi, że kiedyś się tam wyprowadzi - mam nadzieję, że zabierze mnie ze sobą )
Tak naprawdę to nasz wyjazd się ziścił dzięki Markowi, który zaoferował nam nocleg. Bo NAJWAŻNIEJSZE wydarzenie, tzn. pokaz batalistyczny „Venimus, vidimus, Deus vicit" miał się odbyć w późnych godzinach wieczornych.
Zaraz po przyjeździe do Krakowa pognaliśmy na Błonia, gdzie były pokazy sprawności kawaleryjskiej oraz obozowisko nie tylko wojsk króla Sobieskiego ale i groźnych Turków. Adaś nie mógł oczu oderwać od tych pokazów. Bardzo mu się podobała Husaria, piechota z długimi strzelbami oraz armaty, które ogłuszały swym hukiem. A Turków długo zapamięta, bo gdy ci opuszczali plac, nagle rzucili się na nas z groźnymi okrzykami. Sporo czasu upłynęlo zanim Adaś doszedł do siebie
W obozowisku dokonaliśmy zakupu toporu wojennego Poza tym mogliśmy tam podziwiać ćwiczenia wojskowe Turków, tańce dworzan, stare drukarnie oraz narzędzia do ostrzenia, mielenia, rozdrabniania... Jednym slowem przenieśliśmy się trzysta lat wstecz.
Potem spotkaliśmy się z Markiem i jego Cudem, czyli Maciusiem, który już w pierwszych słowach rzeczowo zaznaczył: "Mam już prawie pięć lat!"
W domu wypiliśmy gorącą herbatę a ponieważ Adaś już się niecierpliwił, to znowu wyruszyliśmy w drogę. Najpierw do obiecanego McDonalda a potem z powrotem na Błonia.
Byliśmy dwie godziny przed planowaną godziną pokazu. Było zimno i nogi mieliśmy już bardzo zmęczone ale wytrwaliśmy I warto było, bo dzięki temu mogliśmy potem zająć dobre miejsca.
Widowisko było przepiękne. Byli znani aktorzy jak D. Olbrychski (Jan III Sobieski) czy W. Zborowski (Kara Mustafa). Atak Husarii zrobił na nas ogromne wrażenie (Bąblowi najbardziej się podobało, że Kara Mustafa został wykiwany przez króla Jana III ). Był też kaskader, który płonął na naszych oczach i tego Adaś chyba najbardziej zapamiętał Pokazy sztucznych ogni na koniec spektaklu zapierały dech w piersiach.
Wróciliśmy przemarznięci ale pełni emocji a potem obojgu nam śniła się bitwa pod Wiedniem
Na drugi dzień odwiedziliśmy jarmark krakowsko-turecko-wiedeński gdzie ponownie spotkaliśmy się z Markiem i jego niesamowitym synkiem Maciuś i Adaś mimo różnicy wieku bardzo przypadli sobie do gustu i nawzajem sobie robili psikusy, w których czasami przymusowo uczestniczył bardzo cierpliwy Marek I tak sobie czekaliśmy na triumfalny wjazd Króla na Rynek Krakowski. Niestety znowu się naczekaliśmy (ale co to dla nas ), bo orszak się spóźniał. Ale znowu warto było poczekać, by jeszcze raz podziwiać wszystkich uczestników Victorii Wiedeńskiej
Ponieważ do odjazdu pociągu mieliśmy jeszcze sporo czasu, to skorzystaliśmy z okazji i podreptaliśmy na Wawel, gdzie odwiedziliśmy po raz wtóry Dzwon Zygmunta i Smoczą Jamę
A potem w drodze powrotnej zobaczyliśmy na Rynku niesamowity występ chłopców, którzy tańczyli breakdance'a. Było to właściwie show, bo oprócz tańca chłopcy ci prowadzili zabawne dialogi, w które wciągali publiczność.
I teraz Adaś już nie wie, czy nauczyć się tańczyć hip hopa czy może jednak breakdance'a
Tak naprawdę to nasz wyjazd się ziścił dzięki Markowi, który zaoferował nam nocleg. Bo NAJWAŻNIEJSZE wydarzenie, tzn. pokaz batalistyczny „Venimus, vidimus, Deus vicit" miał się odbyć w późnych godzinach wieczornych.
Zaraz po przyjeździe do Krakowa pognaliśmy na Błonia, gdzie były pokazy sprawności kawaleryjskiej oraz obozowisko nie tylko wojsk króla Sobieskiego ale i groźnych Turków. Adaś nie mógł oczu oderwać od tych pokazów. Bardzo mu się podobała Husaria, piechota z długimi strzelbami oraz armaty, które ogłuszały swym hukiem. A Turków długo zapamięta, bo gdy ci opuszczali plac, nagle rzucili się na nas z groźnymi okrzykami. Sporo czasu upłynęlo zanim Adaś doszedł do siebie
W obozowisku dokonaliśmy zakupu toporu wojennego Poza tym mogliśmy tam podziwiać ćwiczenia wojskowe Turków, tańce dworzan, stare drukarnie oraz narzędzia do ostrzenia, mielenia, rozdrabniania... Jednym slowem przenieśliśmy się trzysta lat wstecz.
Potem spotkaliśmy się z Markiem i jego Cudem, czyli Maciusiem, który już w pierwszych słowach rzeczowo zaznaczył: "Mam już prawie pięć lat!"
W domu wypiliśmy gorącą herbatę a ponieważ Adaś już się niecierpliwił, to znowu wyruszyliśmy w drogę. Najpierw do obiecanego McDonalda a potem z powrotem na Błonia.
Byliśmy dwie godziny przed planowaną godziną pokazu. Było zimno i nogi mieliśmy już bardzo zmęczone ale wytrwaliśmy I warto było, bo dzięki temu mogliśmy potem zająć dobre miejsca.
Widowisko było przepiękne. Byli znani aktorzy jak D. Olbrychski (Jan III Sobieski) czy W. Zborowski (Kara Mustafa). Atak Husarii zrobił na nas ogromne wrażenie (Bąblowi najbardziej się podobało, że Kara Mustafa został wykiwany przez króla Jana III ). Był też kaskader, który płonął na naszych oczach i tego Adaś chyba najbardziej zapamiętał Pokazy sztucznych ogni na koniec spektaklu zapierały dech w piersiach.
Wróciliśmy przemarznięci ale pełni emocji a potem obojgu nam śniła się bitwa pod Wiedniem
Na drugi dzień odwiedziliśmy jarmark krakowsko-turecko-wiedeński gdzie ponownie spotkaliśmy się z Markiem i jego niesamowitym synkiem Maciuś i Adaś mimo różnicy wieku bardzo przypadli sobie do gustu i nawzajem sobie robili psikusy, w których czasami przymusowo uczestniczył bardzo cierpliwy Marek I tak sobie czekaliśmy na triumfalny wjazd Króla na Rynek Krakowski. Niestety znowu się naczekaliśmy (ale co to dla nas ), bo orszak się spóźniał. Ale znowu warto było poczekać, by jeszcze raz podziwiać wszystkich uczestników Victorii Wiedeńskiej
Ponieważ do odjazdu pociągu mieliśmy jeszcze sporo czasu, to skorzystaliśmy z okazji i podreptaliśmy na Wawel, gdzie odwiedziliśmy po raz wtóry Dzwon Zygmunta i Smoczą Jamę
A potem w drodze powrotnej zobaczyliśmy na Rynku niesamowity występ chłopców, którzy tańczyli breakdance'a. Było to właściwie show, bo oprócz tańca chłopcy ci prowadzili zabawne dialogi, w które wciągali publiczność.
I teraz Adaś już nie wie, czy nauczyć się tańczyć hip hopa czy może jednak breakdance'a