dorothea1 pisze:Wszyscy tu na forum którzy zaadoptowali małe dzieci pisza ze dziecku pomoga w poszukiwaniach, a zobaczcie jest kilka wypowiedzi tych którzy sa juz dorosli i szukaja, nie moga uzyskac informacji od r.a.
Pozdrawiam.Dorota
Doroto...faktem jest, że byłaś adoptowana w innych czasach...niestety nie były to czasy łatwe dla adopcji
...w ostatnich latach podejście i nastawienie do adopcji uległo gruntownym zmianom i musisz brac to pod uwagę!
Zauważ, że na formum przeważa liczba ludzi młodych i szczerze wątpie aby był tu ktos w wieku Twojej mamy.....mamy więc inne czasy, innych ludzi, inne poglądy i inne podejście do adopcji!
Dlatego tez porównywianie opinii i poglądów młodych rodziców adopcyjnych i porownywanie się z dziecmi adoptowanymi w ostatnich latach nie jest miarodajne.
Czas w którym adoptowała Cię Twoja matka były zdecydowanie trudniejsze.
adopcja była tematem tabu i ludzie musieli dusić w sobie pewne informacje, bo zwyczajnie presja otoczenia była zbyt duża aby zdobyć sie na szczerość. Z reguły robili to włąsnie po to aby chronić swoje dzieci.......a wierz mi, że napewno nie było to łatwe ;-(
Teraz są zupełnie inne czasy i inne tendencje. Teraz jadną z wielu rzeczy korzystnie wpływających na powodzenia adopcji jest własnie tendencja do dążenia, aby jak najwcześniej informaowac dzieci, że są adoptowane!
Ma to na celu uniknięcie własnie takich rozczarowan i traumy i aby minimalizować szok, jakim niewątpliwie jest taka informacja podana zbyt pózno.
Myślę, że biorąc pod uwagę te własnie sprawy, mogła byś jeszcze raz spokojnie przeanalizować postepowanie swojej mamy i strach który jej teraz towarzyszy. Zapewne nie jest to juz osoba bardzo młoda i raczej jest wychowana w innym systemie więc na to też spróbuj wziąc poprawkę!
Myslę że jako osoba dorosła, i matka powinnaś zdobyć sie na szczerą , spokojną i ciepła mimo wszystko rozmowę z mamą.
Nie wiem jaka to jest osoba ale mam nadziejej że mozna z nią spokojnie i delikatnie chociaz spróbowac nawiązać nić porozumienia w tej kwesti.
Myślę, że gdybym była na miejscu Twojej matki mi samej miło by było (mimo wszystko) w tej sytuacji usłyszeć, że moja córka liczy się z moim zdaniem, z moimi uczuciami i nie chce niczego robić przeciwko mnie, ani w tajemnicy przede mną, bo było by jej (córce) źle z tym, że robi to za moimi plecami.
Czasami własnie kilka tych słow wystarcza, szczególnie starszym osobą...
Myślę że o wiele łatwiej będzie róznież Tobie, bo z "czystym sumieniem" będziesz mogła rozpocząc poszukiwania rodziny, a byc może rodzeństwa
Myslę, że twoje dylematy wtedy znikną, bo tak naprawde potrzebujesz takiego wewnętrznego przyzwolenia i spokoju aby to zrobić.
Myslę, że bez wzglądu jak zakonczą sie podjęte próby rozmów powinnaś sie na nie zdecydować.
jesli mama tego nie zrozumie, to trudno, zrobisz to co podpowie Ci serce i rozum, bo każdy człowiek ma wolna wolę i masz prawo do poznania swoich korzeni.
Faktem jest, że po tylu wspólnych latach mama nie powinna czuć się zagrożona, ale biorę cały czas pod uwagę jej wiek i inne czasy i to, że ze starszymi osobami róznie bywa.
Dorotko życzę Ci abyś zdecydowała się na szczerę rozmowę z mamą i aby przyniosła zamierzony efekt.
natomiast jeszcze co do poniższego cytatu:
agaslonko pisze:Wiec nie ma lekko z takimi mamami no coz, nam jedynie pozostaje chyba przywyknac i robic swoje tak by nie wiedzialy.I odnosze wrazenie ze tylko My dzieci adoptowane bez wzgledu na to jakie by te mamy nie byly potrafimy byc im wdzieczne i obdarzac szacunkiem nawet kosztem naszego cierpienia.
Agaslonko zapewniem Cię, że zarówno dzieci biologiczna jak i dzieci adoptowane "trafiają" czasem na mamy mniej wyrozumiałe, czy tez takie które niezbyt chętnie zajmują sie wnukami.
Tak tez jak nie tylkjo dzieci adopcyjne doprowadzają rodziców do takich nerwów że czasem człowiek ma wrażenie że dostanie zawału.
Sama jako nastolatka w wieku dorastanie toczyłam *wojny* hihihih ze swoim tatą (jestem dzieckiem biologicznym) i potrafiłam mu niezle zależ za skórę i napyskować.
Ale niegdy nie można generalizować.
Nie wybielam tu bron Boże rodziców adopcyjnych tylko dlatego, że sa adopcyjni, ani tez nie oczerniem biologicznych, bo nimi nie są i odwrotnie. Poprostu wiele zależy od tego jakim jesteśmy człowiekiem, i tez nie mozna generalizować, że wiadomo, że wszyscy adopcyjni są niewyrozumiali w kwestji poszukiwań biologiczncyh!
Mam bliską ciocię, która była adoptowana w wieku niemowlęcym, doskonale wiedziała, że jest adoptowana rodzice adopcyjni powiedzili jej że ma liczne rodzeństwo, rodzine etc, ale ona np nigdy nie chciała szukac swojej rodziny. Teraz ma 47 lat, trzy dorosłe córki, rodzice adopcyjni już niestety nie zyją, ale ona jest poprostu w nich totalnie zakochana. Więc jak widzcie rodzice są naprawde różni. Ja pamiętam czasy w których nawet nie myslałam że bede mogła byc matka adopcyjną (bo przeciez wszyscy mogą mieć dzieci, to takie naturalna , że sie je rodzi, jak to że 2+2 jest 4)...i jak mi mama powiedziała że moja ciocia jest adoptowana to zapytałam czemu ona nie szuka rodziny??
byłam zdziwiona......
mama powiedziała mi wtedy, że ciocia widocznie nie czuje takiej potrzeby i nie szukała ich nigdy.
Byłam zdziwiona bo stwierdziłam że ja zapewne bym ich odszukała.
Dlatego dzis jest mi z tym łatwiej. To jest naturalne, no bo ja tez bym chciała....poznac swoje korzenie..nawiązac kontakt z rodzeństwem...
ale dzis to jest dziś.....wszystko jest inne.....
pozdrawiam WAS ciepło dziewczyny i życzę szczęscia i spokoju w dalszych poszukiwaniach i życiu!