Pełna rodzina, czy lepsza niż rodzicielstwo singla...

Archiwum forum "Adopcyjne dylematy"

Moderatorzy: Moderatorzy, Moderatorzy grupa wdrożeniowa

Awatar użytkownika
mamuchna
Posty: 182
Rejestracja: 16 lip 2006 00:00

Post autor: mamuchna »

Zgadzam się z Tobą w jednej kwestii: nasi faceci nie nadązyli nad zmianami, boją się silnych kobiet, mają ciągłe poczucie zagrożenia i myslę, że jeszcze wiele lat upłynie, zanim nasi zakompleksieni panowie staną z nami ramię w ramię.

Chodziło mi o skutki "trendu" czy tez po prostu takiej sytuacji (jak zwał tak zwał), która gdzies tam zaszła wskutek przemian ustrojowych. Ja myśle o skutkach psychologicznych dla dziecka. W tym sensie się nie sprawdziło. Dzieci singli - chocby najbardziej niezależnych, przedsiębiorczych, otoczonych przyjaciółmi i zrównoważonych - zawsze ponoszą jakąs stratę w dorosłym zyciu. Trudniej im się dogadac z rówieśnikami, trudniej wchodzic w związki. I to właśnie te nadmiernie dobrze funkcjonujące w relacji z mamą powinny budzic niepokój. Nie musi zatem istniec przemoc, alkohol itd.
Pewnie, gdybym była w Twojej sytuacji i bardzo chciała miec dziecko w pojedynkę bo potrzeba macierzyńska byłaby tak wielka, to tez szukałabym argumentów, by znaleźc potwierdzenie dla mjego pomysłu. Ale jak na razie nikt nie wymyslił lepszego układu tj. MAMA +TATA. I ten układ będzie zawsze najlepszy (mówię tu o zdrowych małżeństwach), bez wzgledu na czasy, jakie przyjdą. itd.

Może warto trochę poczekac, poczytac, zorientowac się, nie gonic za tym tak bardzo... moze są jakieś emocje, które warto poukładac, niech okrzepną i potem wrócic do tematu?
usunięty
Posty: 683
Rejestracja: 01 sty 1970 02:00

Post autor: usunięty »

treść postu usunięta na
prośbę użytkownika
Ostatnio zmieniony 26 gru 2006 16:34 przez usunięty, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
mamuchna
Posty: 182
Rejestracja: 16 lip 2006 00:00

Post autor: mamuchna »

to nie tak, ze jest czarne albo białe. Bo osoby pochodzace z pełnych rodzin tez mogą i miec i miewają podobne problemy. Niemniej związek występowania tych problemów z singielstwem jest częstszy niz gdy mamy pełną rodzinę.

Przytoczyłam Wam jedynie badania amerykańskie (wierzac na słowo znajomej, ktora tam mieszka i pracuje jako pracownik socjalny), co wyraza się najczęsciej w większej ilości słabszych jakościowo zawieranych związków przez dzieci singli i liczbę ich rozwodow oraz badania szwedzkie, ktore przedstawiono nam podczs studiów. W Polsce bardzo mało jest opracowań dotyczących tych problemów, bo jak na razie jest to całkiem nowe zjawisko dlatego pozostaje - mi przynajmniej - zawierzyc autorytetom. Badania przeprowadza się na jakiejś grupie i nigdy nie jest tak, ze cała grupa przedstawia konkretne cechy. I dlatego mamy tez szczęsliwe związki dorosłych wychowywanych przez np. wyłacznie mamę. I sama znam takie osoby.
Awatar użytkownika
Anneli
Posty: 48
Rejestracja: 18 lis 2006 01:00

Post autor: Anneli »

Mamuchna ja nie gonię:) Myśl o adopcji pojawiła się u mnie... Hmmm... chyba jakieś 30 lat temu;) Nie, nie jestem aż tak stara;) Po prostu moja mama była pedagogiem w domu dziecka, moja chrzestna była wiele, wiele lat dyrektorką domu dziecka i ja często tam właśnie spędzałam wakacje z dzieciakami. No i wtedy, jako mała dziewczynka tak naprawdę po raz pierwszy zaczęłam mysleć o tym że kiedyś chciałabym móc adoptować dziecko. Obie z siostrą męczyłyśmy nawet naszą mamę o to jakiś czas, gdy jeszcze byłyśmy małe:)

Jasne, byłam wtedy dzieckiem. Minęło wiele lat...

Myśl ta powróciła do mnie jakiś rok temu gdy mój partner oświadczył, że on nie chce jeszcze mieć dziecka. Związek się rozpadł (i proszę mi wierzyć nie dlatego że nie było "zgody" na dziecko, ani tym bardziej nie dlatego że mój partner rozrzucał skarpetki po domu;)) i wtedy zaczęłam myśleć o adopcji poważnie.

I czytam, czekam, myślę, rozmawiam z przyjaciółmi, z wami... Mammuchna, zapewniam cię, że jeśli decyzję tę podejmę to zrobię to absolutnie świadomie a nie z potrzeby chwili (co zresztą trudne bo wiadomo, że procedura - i dobrze - trwa na tyle długo, że wyeliminuje ludzi chcących adoptować "z potrzeby chwili"). Jestem dorosłą, dojrzałą kobietą. Singlem - tak. Z wyboru (często czytane jako: wygodnictwa) - nie.
Pozdrawiam serdecznie:)
Awatar użytkownika
kasiavirag
Posty: 4121
Rejestracja: 24 lip 2002 00:00

Post autor: kasiavirag »

Marakuja pisze:Twoje teorie są podparte jakimiś poważnymi badaniami? Bo takie tylko pisanie na poparcie swoich przekonań nie świadczy zbyt dobrze o jakości dowodu.
Moje są. Pisałam wcześniej, że wystąpiłam do redakcji Charakterów o umożliwienie przytoczenia na forum tego artukułu. Badania prowadzone na 51 rodzinach samotnych osób + dziecko w wieku 5-7 lat. Niestety wnioski b. podobne z zastrzeżeniem, że za parę lat będzie można ocenić pełniej dzieci -jako dorosłych. Badania wskazywały na minusy dla dziecka własnie w wieku przedskzolnym, gdy mama często jest jeszcze w stanie dosyć skutecznie zastąpić tatę. Później jest tylko trudniej. - przepraszam za skałdnię, ale próbowałam przytoczyć wypowiedz p. dr Czapigi bez narażania się na łamanie praw autorskich.

Artukuł mam zeskanowany...
Kasia, mama (z)mieszana, ale się porobiło...
Awatar użytkownika
mamuchna
Posty: 182
Rejestracja: 16 lip 2006 00:00

Post autor: mamuchna »

Czytam Anneli uwaznie wszystkie Twoje posty i wnioskuję, ze jestes osoba świadomą i i wiesz, czego chcesz. Twoja wieloletnia potrzeba adopcji (konsekwencja) też na pewno wiele mowi o Tobie (w sensie pozytywnym, oczywiscie). i mysle, że na pewno byłabys fajną mama dla swojego przyszłego dzieciatka.

Ale staram się jedynie wykazac, przewagę rodziny pełnej nad niepełną, która (nie)stety jest.

I myslę sobie, ze gdybys podejmowała decyzje o adopcji np. za rok (czytaj: upłynąlby większy okres czasu od twojego rozstania z męzczyzną), to moze okazałoby się, ze spojrzałabys trochę inaczej na to marzenie (niekoniecznie z niego rezygnujac). Tylko wydaje mi się, że jak ktos rozstaje się i doznaje bólu, to potem nie chce się wiazac z nikim nawet przez długi czas. Tak jakby serce miało się "zregenerowac". I myslę sobie, że ta pełna "regeneracja" moze wiele zmienic w podejściu do całej kwestii, motywacji. Ot, tyle.
Awatar użytkownika
Anneli
Posty: 48
Rejestracja: 18 lis 2006 01:00

Post autor: Anneli »

Artykuł przesłany przez Kasię na adres e-mail przeczytałam. Dziękuję jeszcze raz Kasiu.

Zawsze, jakąkolwiek publikajcę czytam, staram się jednak pamiętać, że publikuja ludzie. Tacy jak ja i wy. To po pierwsze.

Po drugie sprawy poruszone w artykule mogłyby również dotyczyć (i na pewno dotyczą) dzieci z pełnych rodzin.

No i po trzecie:) Pani Czapiga napisała - jeśli ona miałaby być autorytetem - że w większości z badanych przez nią rodzin niepełnych były poprawne relacje matka - dziecko.

Podsumowując - ten artykuł jest dla mnie - kobiety, która chciałaby mieć dziecko mimo braku partnera - dużym wsparciem:) Po raz kolejny utwierdziłam się w przekonaniu, że jeśli się robi coś świadomie to można to zrobić naprawdę dobrze.
Pozdrawiam serdecznie:)
Awatar użytkownika
kasiavirag
Posty: 4121
Rejestracja: 24 lip 2002 00:00

Post autor: kasiavirag »

Anneli, nie wiem czy p[. Czapiga jest autorytetem, ale ona TYLKO i AŻ przeprowadziła badania, czyli skupiła i skwantyfikowała te procesy, któe się wokół nas dzieją.
Myślę, że ten artykuł jest b. dobrze napisany, bo nie staje po żadnej ze stron. Ty wywnioskowałaś z niego,ze wszystko ok. Ja wręcz przeciwnie. I nie ma znaczenia, że problemy dotyczą również rodzin biologicznych. Nalezy pamiętać, że w rodzinach adopcyjnych oprócz tych samych problemów, któe są w RB, dojdą na pewno jeszcze inne.

Dla mnie wniosek z badań (nie artykułu) był taki, że dziecio w rodzinach 1+1 jest trudniej.
A że to trudniej można załągodzić poprzez świadome rodzicielstwo, tym lepiej :). O to chyba chodzi, by zdawać sobie sprawę z potencjalnych zagrożeń i im przeciwdziałać, nieprawdaż?
pozdrawiam ciepło i "mgliście" :hihi:
Kasia, mama (z)mieszana, ale się porobiło...
Awatar użytkownika
Anneli
Posty: 48
Rejestracja: 18 lis 2006 01:00

Post autor: Anneli »

U nas też mgliście... I też ciepło jak na listopad ;)

Kasiu, cokolwiek przyswajamy przelewamy to przez własne sito. Artykuł przelany przez moje ma pewnie inny wydźwięk niż wtedy gdy przelany przez twoje;)

Jesteśmy inni, inaczej psotrzegamy świat. Jednak "inaczej" nie znaczy "gorzej" czy "lepiej" tylko po prostu INACZEJ...
Pozdrawiam serdecznie:)
Awatar użytkownika
mamuchna
Posty: 182
Rejestracja: 16 lip 2006 00:00

Post autor: mamuchna »

Witajcie dziewczyny!
Mam takie swoje prywatne zdanie, że nie wszystkie nowinki (także w sposobach na życie), które funkcjonują na zachodzie, są dobre bo - jak już pisałam - nie przyniosły one akurat w poruszanej przez nas kwestii (przynajmniej w USA i Szwecji bo tylko o tych krajach wiem) dobrych skutków. I nie wierzę, że w Polsce będzie inaczej gdy w końcu badane pokolenie dr Czapigi stanie się dorosłym pokoleniem - ot, taki ze mnie niedowiarek.
I myślę, że chyba wszystko na temat zostało już powiedziane i chyba już nic więcej żadna z nas nic nie "wymyśli".
Ale o tym, jaka jest Twoja motywacja Annieli, powinien zadecydować konkretny ośrodek OAO, który wybierzesz. Wydaje mi się, że źle byłoby popadać we wszelkie skrajności i poruszać się wyłącznie po badaniach, artykułach i Bóg wie czym jeszcze. Bo ludzie są ludźmi, różne są sytuacje życiowe i na pewno są dzieci, dla których choćby sama mama jest lepszym rozwiązaniem niż placówka. Ja nie zmieniam swojego zasadniczego podejścia do kwestii ale o tym, jak to właściwie będzie w Twoim przypadku, zadecydują pracownicy ośrodka. To oni wiedzą, co należy zrobić i oni będą ponosić odpowiedzialność. Ja ze swojej strony życzę Ci by wszystko ułożyło Ci się jak najlepiej, żebyś spełniła swoje marzenia o dobrej rodzinie - jakkolwiek miałaby ona wyglądać.

Pozdrawiam Cię serdecznie! :D
usunięty
Posty: 683
Rejestracja: 01 sty 1970 02:00

Post autor: usunięty »

treść postu usunięta na
prośbę użytkownika
Ostatnio zmieniony 26 gru 2006 16:22 przez usunięty, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
aniabgd
Posty: 12
Rejestracja: 21 lis 2006 01:00

Post autor: aniabgd »

Ja w tej chwili rozważam powtórne macieżyńśtwo w pojedynkę. MOje pierwsze , niepozbawione trudności - i świadomości, że w dobrym związku napewno byłoby łatwiej. Mamuchna, nie uważam, że sytuacja materialna wszystko załatwia. Ale daje możliwość np. zatrudnienia dobrej, oddanej opiekunki, posyłania na zajęcia i do przedszkola, gdzie występują "wzorce męskie", czasu, by z dzieckiem odwiedzać często fajnych, dających swój czas i wsparcie mężczyzn z rodziny, przyjaciół, któzy także bywają mężczyznami. NIe wiem też, która z Was to napisała, ale naprawdę nie zawsze człowiek zostaje w pojedynkę , "bo mu się nie chciało" być w związku, albo "bo tak wygodniej". Można , np. owdowieć.
NIe dyskutuję także ze stwierdzeniem, że lepsi dobrzy oboje rodzice, niż dobra sama mama. Jest to dla mnie oczywiste. Twierdzę natomiast, że można i trzeba dziecku ten brak mężczyzny pod jednym dachem rekompensować częstymi, bliskimi kontaktami ze znanymi mężczyznami - z rodziny i spośród przyjacioł.
Wreszcie, mam ogromną świadomośc tego, że dzieci nie wychowuje się dla siebie. Myślę, żę równie wielką, albo i większą, jak niejedna mamowo-tatowa rodzina. Nie mam także potrzeby, by moja córka podawała mi przysłowiową szklankę wody na starość. O to, kto mi ją poda, zatroszczę się w odpowiednim czasie. Po prostu cieszy mnie bardzo jej obecność w moim życiu, jej jako małego, potrzebującego mamy dziecka, a potem dziecka starszego, idącego coraz bardziej swoją drogą.
A od spełniania moich potrzeb jestem ja sama i moi przyjaciele - zdecydowanie nie ona - byłoby to zupełne odwrócenie ról. Myślę, że jest to po prostu sprawa dojrzałości, również do macierzyńśtwa.
Anelli, bardzo chętnie będę utrzymywać kontakt. Odezwij się, proszę, jakCi idzie z adopcją w pojedynkę
Wszystkich - i tych pro, i tych kontra - serdecznie pozdrawiam
Awatar użytkownika
mamuchna
Posty: 182
Rejestracja: 16 lip 2006 00:00

Post autor: mamuchna »

aniabgd - napisałas piękne słowa. I podpisuje się pod nimi obiema dłońmi! :D :D :D :D :D
Awatar użytkownika
mirka1
Posty: 179
Rejestracja: 18 mar 2005 01:00

Post autor: mirka1 »

Cześć,
Chciałabym się włączyć do dyskusji. Podpisuję się przy okazji czteroma rękoma pod słowami aniabgd.
Swego czasu sporo myślałam czy zdecydować się na powtórne samodzielne macierzyństwo. Swego czasu spisywałam na kartce plusy i minusy:
- czy to co mogę dać i daję jeśli zostanie podziolone na dwa (w dużej przenośni naturalnie) wystarczy dla dwojga dzieci? Rozwiązanie 1+1 jest trudniejsze niż dwoje rodziców + jeden, ale na pewno łatwiesze niż 1+2.
- co w przyszłości kiedy mnie już nie będzie? wtedy dwójce będzie łatwiej i może warto podjąć takie wyzwanie ( pewnie dlatego tak myślę, że jestem jedynaczką).
- Moje pierwsze macierzyństwo z załozenia miało dać dziecku pełną rodzinę, ale nie dało. Czy mam prawo wiedząc już, że nie dam dziecku pełnej rodziny dokonywać niejako za nie wyboru i skazywać na rozwiązania gorsze ( pojedyńcza mama) skoro chcę dla mojego dziecka/dzieci jaknajlepiej?

Ja podjęłam decyzję na tak, ale do tej pory nie udało mi się powiększyć rodziny.
Awatar użytkownika
aniabgd
Posty: 12
Rejestracja: 21 lis 2006 01:00

Post autor: aniabgd »

Dziekuję za to, co napisałaś, Mirka. Myśląc o powtórnym macierzyństwie, chciałabym po prostu dać mojemu dziecku okazję przeżycia bycia siostrą dla swojej siostry, czy brata, tak, jak mnie to zostało dane. Zdaję sobie sprawę, że byłoby to trudniejsze, niż obecna sytuacja i dlatego jeszcze pewnie trochę pomyślę :). A Twoje dzieci to chłopcy, czy dziewczynki?
Zablokowany

Wróć do „Archiwum - Adopcyjne dylematy”