Jak radzą sobie mężowie?
Moderatorzy: Moderatorzy, Moderatorzy grupa wdrożeniowa
- jajko
- Posty: 40
- Rejestracja: 30 lis 2006 01:00
Drogie Grupowiczki,
broń Boże nie czuję sie atakowany jako gatunek Raczej chodzi mi o wzajemne rozumienie się, bo opisujecie problemy z ukochanymi mężami. Opisuję swoje uczucia w nadziei, że pomoże to Wam, waszym związkom. I dobrze sobie zdaję sprawę, że ginekolog to wątpiliwa przyjemność, szczególnie z mężem. Moja małżonka mówi, że już sie takim badaniem nie przejmuje. Widać czas i doswiadczenia nas zmieniają.
Pestka, xdorix, to fajnie, że pomagacie mężom, bo w takiej nietypowej sprawie na początek potrzeba odrobinę akceptacji od najukochańszej kobiety. Takie małe popchnięcie- proszę zrób to, to ważne, kocham cię, nie krępuj się, pomogę ci byś się nie wstydził, pójdę, popieszcze, weź gazetke itd. Nie musi być tak za każdym razem, ale ta aprobata jest potrzebna. W końcu chodzi o ważny cel i zbadanie problemu, bo bez tego kręcimy sie w miejscu , nie ?
Faceci są bardzo dumni, ale i nieraz nadmiernie wstydliwi. Chyba dlatego tak tu nas mało. Szczerość dyskusji tutaj jest niespotykana.
I jeszcze jedno zdradze. Na lekach jestem bardziej drażliwy. Bez tego też potrafie marudzić, ale chyba leczenie potęguje efekt. Być może też tak macie z M, więc moja sugestia: nie przejmować się, uśmiechać, przytulić, zignorować, szkoda nerwów na dyskusje.
broń Boże nie czuję sie atakowany jako gatunek Raczej chodzi mi o wzajemne rozumienie się, bo opisujecie problemy z ukochanymi mężami. Opisuję swoje uczucia w nadziei, że pomoże to Wam, waszym związkom. I dobrze sobie zdaję sprawę, że ginekolog to wątpiliwa przyjemność, szczególnie z mężem. Moja małżonka mówi, że już sie takim badaniem nie przejmuje. Widać czas i doswiadczenia nas zmieniają.
Pestka, xdorix, to fajnie, że pomagacie mężom, bo w takiej nietypowej sprawie na początek potrzeba odrobinę akceptacji od najukochańszej kobiety. Takie małe popchnięcie- proszę zrób to, to ważne, kocham cię, nie krępuj się, pomogę ci byś się nie wstydził, pójdę, popieszcze, weź gazetke itd. Nie musi być tak za każdym razem, ale ta aprobata jest potrzebna. W końcu chodzi o ważny cel i zbadanie problemu, bo bez tego kręcimy sie w miejscu , nie ?
Faceci są bardzo dumni, ale i nieraz nadmiernie wstydliwi. Chyba dlatego tak tu nas mało. Szczerość dyskusji tutaj jest niespotykana.
I jeszcze jedno zdradze. Na lekach jestem bardziej drażliwy. Bez tego też potrafie marudzić, ale chyba leczenie potęguje efekt. Być może też tak macie z M, więc moja sugestia: nie przejmować się, uśmiechać, przytulić, zignorować, szkoda nerwów na dyskusje.
- bordo
- Posty: 1217
- Rejestracja: 07 wrz 2006 00:00
właściwie to nigdy nie zastanawiałam się nad tym jak mój mąż radzi sobie z niepłodnością... nigdy nie odczułam z jego strony migania się przed badaniami, wręcz przeciwnie....
wczoraj miał wizytę u swojego lekarza, musiał przejechać ponad 500 km i po mimo korka na drodze zdążył, choć nie powinien był , jechał b. szybko.... a to wszystko dlatego, że ja zbolałym głosem ubolewałam przez tel. nad niedoszłą (jak mi się wóczas wydawało) do skutku wizytą
ja ciągle narzekam na moje wizyty u gin. na to że ktoś ciągle we mnie grzebie... poddaję się jednak eksperymentom :idea: na mnie bez szemrania... on zatrzymuje swoje przeżycia dla siebie, a ja nie chcę na siłę o tym rozmawiać
on bardziej wierzy w to, że nam się uda... ciągle mi to powtarza... ja wsłuchana we własny cykl raz wierzę, innym razem nieco mniej... chyba muszę mu za to wsparcie dziasiaj podziękować, jeszcze nigdy tego nie robiłam przyjmując to jako oczywistość
wczoraj miał wizytę u swojego lekarza, musiał przejechać ponad 500 km i po mimo korka na drodze zdążył, choć nie powinien był , jechał b. szybko.... a to wszystko dlatego, że ja zbolałym głosem ubolewałam przez tel. nad niedoszłą (jak mi się wóczas wydawało) do skutku wizytą
ja ciągle narzekam na moje wizyty u gin. na to że ktoś ciągle we mnie grzebie... poddaję się jednak eksperymentom :idea: na mnie bez szemrania... on zatrzymuje swoje przeżycia dla siebie, a ja nie chcę na siłę o tym rozmawiać
on bardziej wierzy w to, że nam się uda... ciągle mi to powtarza... ja wsłuchana we własny cykl raz wierzę, innym razem nieco mniej... chyba muszę mu za to wsparcie dziasiaj podziękować, jeszcze nigdy tego nie robiłam przyjmując to jako oczywistość
- WSHIP
- Posty: 109
- Rejestracja: 24 mar 2006 01:00
Witam
Moze bede pierwszy a moze nie:) W kazdym razie jestem facetem ktory musial uporac sie z nieplodnoscia i musial a raczej chial wesprzec swoja zone w walce o dzidziusia. Otoz w wieku dzieciecym mialem operacje wnetrostwa (dla niewtajemniczonych sprowadzenie jader do moszny). Po dwoch operacjach okazalo sie ze jeden z jader bylo niewydolne i zostalo wchloniete przez organizm. Pozostalem z jednym jadrem. lekarze twierdzili ze to nie ma znaczenia, ze bede mogl miec dzieci itd. Prawda okazala sie inna. Z zona jestesmy po slubie niespelnia 5lat, o dziecko staralismy sie od samego poczatku czyli od momentu kiedy zona odstawila pigulki - niestety nic z tego nie wychodzilo. Zona prosila mnie wielokrotnie o badania (wiedziala ze mam jedno jadro) ale ja ignorowalem (coz widocznie my tak mamy) az w koncu poprosila mnie o badanie nasienia w Novum - wynik badania azospermia. Na wizyte u androloga sciagnalem dokumentacje medyczna dot. badan kontrolnych kiedy bylem gowniarzem i okazalo sie ze mialem robione badania DNA ktore niestety wykazaly ze nie bede mial dzieci mam delecje chromosomu Y ktory po pierwsze spowoduje nieplodnosc u chlopca lub cos gorszego u dziewczynki. Od momentu sciagniecia dokumentacji na podstawie opinii z tego forum wybralismy sie do Bialegostoku na wizyte ustalajaca co dalej ( byl to kwiecien 2006) - lekarze zalecili przede wszystkim odchudzenie sie zony conajmniej o 10kg i kolejny przyjazd jak beda efekty. Kolejny raz pojechalismy we wrzesniu 2006 - zrobilismy inseminacje AID ani razu nie probujac invitro - nie robilismy nawet biopsji w poszukiwaniu plemnikow u mnie. I obecnie jestesmy w 19 tc.
To ze ignorujemy wasze prosby to u nas norma(niestety) nie podchodzimy tak bardzo do macierzynstwa. U mnie w zwiazku byl wybor albo samotnosc (bez dziecka) albo proba walki. Ze wzgledu na to ze to nie tylko jest moja sprawa ( bo jestemy malzenstwem ) zgodzilem sie bez wahania na AID bo uznalem ze patrzec mozna na siebie tylko jak sie jej samemu a nie z druga osoba ktora bardzo sie kocha.
Pozdrawiam
Moze bede pierwszy a moze nie:) W kazdym razie jestem facetem ktory musial uporac sie z nieplodnoscia i musial a raczej chial wesprzec swoja zone w walce o dzidziusia. Otoz w wieku dzieciecym mialem operacje wnetrostwa (dla niewtajemniczonych sprowadzenie jader do moszny). Po dwoch operacjach okazalo sie ze jeden z jader bylo niewydolne i zostalo wchloniete przez organizm. Pozostalem z jednym jadrem. lekarze twierdzili ze to nie ma znaczenia, ze bede mogl miec dzieci itd. Prawda okazala sie inna. Z zona jestesmy po slubie niespelnia 5lat, o dziecko staralismy sie od samego poczatku czyli od momentu kiedy zona odstawila pigulki - niestety nic z tego nie wychodzilo. Zona prosila mnie wielokrotnie o badania (wiedziala ze mam jedno jadro) ale ja ignorowalem (coz widocznie my tak mamy) az w koncu poprosila mnie o badanie nasienia w Novum - wynik badania azospermia. Na wizyte u androloga sciagnalem dokumentacje medyczna dot. badan kontrolnych kiedy bylem gowniarzem i okazalo sie ze mialem robione badania DNA ktore niestety wykazaly ze nie bede mial dzieci mam delecje chromosomu Y ktory po pierwsze spowoduje nieplodnosc u chlopca lub cos gorszego u dziewczynki. Od momentu sciagniecia dokumentacji na podstawie opinii z tego forum wybralismy sie do Bialegostoku na wizyte ustalajaca co dalej ( byl to kwiecien 2006) - lekarze zalecili przede wszystkim odchudzenie sie zony conajmniej o 10kg i kolejny przyjazd jak beda efekty. Kolejny raz pojechalismy we wrzesniu 2006 - zrobilismy inseminacje AID ani razu nie probujac invitro - nie robilismy nawet biopsji w poszukiwaniu plemnikow u mnie. I obecnie jestesmy w 19 tc.
To ze ignorujemy wasze prosby to u nas norma(niestety) nie podchodzimy tak bardzo do macierzynstwa. U mnie w zwiazku byl wybor albo samotnosc (bez dziecka) albo proba walki. Ze wzgledu na to ze to nie tylko jest moja sprawa ( bo jestemy malzenstwem ) zgodzilem sie bez wahania na AID bo uznalem ze patrzec mozna na siebie tylko jak sie jej samemu a nie z druga osoba ktora bardzo sie kocha.
Pozdrawiam
Jest już z nami - Bartuś ur. 060607 20:55
-
- Posty: 10882
- Rejestracja: 19 sie 2006 00:00
WSHIP dziekujemy...
Azoospermia, zamrozone plemniki.
immunologia: zesp. antyfosfolipid., MLR, cytokiny
2 ICSI, 5 transferów.
Aniołek 9tc: maj 2009
3 ICSI, Synek jest już z nami :)
immunologia: zesp. antyfosfolipid., MLR, cytokiny
2 ICSI, 5 transferów.
Aniołek 9tc: maj 2009
3 ICSI, Synek jest już z nami :)
- WSHIP
- Posty: 109
- Rejestracja: 24 mar 2006 01:00
Polecem przytulny pokoik w Novum - super warunki, pokój jest wyciszony specjalnymi matami. Można do niego pójść z żoną )xdorix pisze: Jest to naprawdę krępujące. Opowiem Ci o moim przypadku. Mój mąż tak samo jak Ty bał się tych badań. Znalazłam więc laboratorium, które robi takie badania kilka metrów od domu i umówiłam się z Panią (mniej więcej o której będę). Powiedziałam o tym mężowi. On zrobił co trzeba do pojemniczka w domu, wręczył mi i za 2 minuty było na badaniu. Mąż był inkoguto, nie czuł się skrępowany.
Na szczęście okazało się że z nim wszystko w porządku.
Może tak spróbujcie!
Ja nie miałem z tym oporów ale jak miałem okazję zobaczyć innych korzystających to robili z tego super ściemę
Jest już z nami - Bartuś ur. 060607 20:55
- Ratman
- Posty: 13
- Rejestracja: 23 cze 2006 00:00
To wam zazdroszczę takich warunków... ja mam zazwyczaj do dyspozycji gabinet 2 m na 2 metry z niewygodnym krzesłem i tłumem ludzi pod drzwiami
Ale od początku - kolejny męski głos na sali
W naszym małżeństwie to ja cały czas chciałem dzidzi a moje kochanie robiło za głos rozsądku....
jak zaczęliśmy probować no cóż - okazało się że z nia - mimo zupełnie innych przewidywań jest wszystko OK a ze mną odwrotnie
Powiem szczerze że mimo iż baaaaardzo chciałem i nadal chcę mieć dziecko bałem się tego badania panicznie a tak naprawdę to nie badania ale jego wyniku... - niestety moje przeczucia były słuszne - miałem czego się bać
Podejrzewam że gdyby nie moje słoneczko to załamał bym sie całkowicie.
Dobra rada - jeżeli wasi mężowie robią badania nie otwierajcie ich od razu - jeżeli on ma prowadzić auto...
Prawie nas zabiłem tak byłem ogłuszony wynikami..... - nie widziałem gdzie jadę.....
Złe wyniki to stres dla faceta koszmarny - jakoś tak mamy pogmatwaną psyche że facet który nie może mieć dzieci to nie facet - wiem że to porąbane ale tak niestety jest.
I tu z tego co czytam zaczynają się najczęściej schody....
Wy jesteście zestresowane - on też zaczynają się zgrzyty.
Poza tym większość samców to "niedźwiedzie" jak to moja żonka określiła
Jak jest problem to zamykają się w swojej norze i kombinują....
tylko ze w niektórych sytuacjach nie można do tego dopuścić... Powiem tak
Jak to ja - problem czyli cicho sza i dusiłem to w sobie.. - na zewnątrz szura - bura jaki to ja gieroj "Kochanie nic się nie martw będzie dobrze..."
a gryzłem się tym w samotności jak ona nie widziała
ale w końcu coś jednak pęka . U mnie prawie zakończyło się to utratą pracy.
Teraz patrząc z perspektywy czasu - gdyby nie moje słoneczko - pewnie bym skończył nieciekawie. Ale pomogła mi - spokojem opanowaniem i cierpliwością mimo że to ja powinienem ją wspierać (Panowie - nasze badanie to pikuś..... kobiety maja przechlapane!! - max ból i upokorzenie i jakoś to znoszą)
Jakoś (choć nadal nie do końca) udało mi się pogodzić że tylko in vitro (i to w tej trudniejszej wersji - nie pamiętam nazwy) albo nasienie dawcy
na razie zbieramy na in vitro i na wiosnę powinniśmy startować...
Trzymajcie kciuki
Ale od początku - kolejny męski głos na sali
W naszym małżeństwie to ja cały czas chciałem dzidzi a moje kochanie robiło za głos rozsądku....
jak zaczęliśmy probować no cóż - okazało się że z nia - mimo zupełnie innych przewidywań jest wszystko OK a ze mną odwrotnie
Powiem szczerze że mimo iż baaaaardzo chciałem i nadal chcę mieć dziecko bałem się tego badania panicznie a tak naprawdę to nie badania ale jego wyniku... - niestety moje przeczucia były słuszne - miałem czego się bać
Podejrzewam że gdyby nie moje słoneczko to załamał bym sie całkowicie.
Dobra rada - jeżeli wasi mężowie robią badania nie otwierajcie ich od razu - jeżeli on ma prowadzić auto...
Prawie nas zabiłem tak byłem ogłuszony wynikami..... - nie widziałem gdzie jadę.....
Złe wyniki to stres dla faceta koszmarny - jakoś tak mamy pogmatwaną psyche że facet który nie może mieć dzieci to nie facet - wiem że to porąbane ale tak niestety jest.
I tu z tego co czytam zaczynają się najczęściej schody....
Wy jesteście zestresowane - on też zaczynają się zgrzyty.
Poza tym większość samców to "niedźwiedzie" jak to moja żonka określiła
Jak jest problem to zamykają się w swojej norze i kombinują....
tylko ze w niektórych sytuacjach nie można do tego dopuścić... Powiem tak
Jak to ja - problem czyli cicho sza i dusiłem to w sobie.. - na zewnątrz szura - bura jaki to ja gieroj "Kochanie nic się nie martw będzie dobrze..."
a gryzłem się tym w samotności jak ona nie widziała
ale w końcu coś jednak pęka . U mnie prawie zakończyło się to utratą pracy.
Teraz patrząc z perspektywy czasu - gdyby nie moje słoneczko - pewnie bym skończył nieciekawie. Ale pomogła mi - spokojem opanowaniem i cierpliwością mimo że to ja powinienem ją wspierać (Panowie - nasze badanie to pikuś..... kobiety maja przechlapane!! - max ból i upokorzenie i jakoś to znoszą)
Jakoś (choć nadal nie do końca) udało mi się pogodzić że tylko in vitro (i to w tej trudniejszej wersji - nie pamiętam nazwy) albo nasienie dawcy
na razie zbieramy na in vitro i na wiosnę powinniśmy startować...
Trzymajcie kciuki
-
- Posty: 10882
- Rejestracja: 19 sie 2006 00:00
Ratman ciesze sie, ze ten watek robi sie coraz bardziej "meski". Mysle, ze mozecie sobie wzajem i nam pomoc. My tez od razu wiedzielismy, ze w najlepszym wypadku bedzie ICSI (o to Ci chodzilo?) takze mozemy podac sobie rece. Trzymam za Was kciuki!
Panowie! zachecam do rozmawiania, zony Was zrozumieja, to zaden wstyd, naprawde, nasze posty tego dowodza!
Panowie! zachecam do rozmawiania, zony Was zrozumieja, to zaden wstyd, naprawde, nasze posty tego dowodza!
Azoospermia, zamrozone plemniki.
immunologia: zesp. antyfosfolipid., MLR, cytokiny
2 ICSI, 5 transferów.
Aniołek 9tc: maj 2009
3 ICSI, Synek jest już z nami :)
immunologia: zesp. antyfosfolipid., MLR, cytokiny
2 ICSI, 5 transferów.
Aniołek 9tc: maj 2009
3 ICSI, Synek jest już z nami :)
-
- Posty: 3120
- Rejestracja: 01 sty 1970 02:00