Matka biologiczna w percepcji rodzica adopcyjnego?

Archiwum forum "Adopcyjne dylematy"

Moderatorzy: Moderatorzy, Moderatorzy grupa wdrożeniowa

Zablokowany

Jaki jest twój stosunek do matki biologicznej twojego dziecka?

Bardzo negatywny
0
Brak głosów
Raczej negatywny
4
6%
Obojętny
20
31%
Temat dla mnie nie istnieje, nie chcę o tym myśleć
8
12%
Relatywnie pozytywny
22
34%
Zdecydowanie pozytywny
11
17%
 
Liczba głosów: 65

buniek
Posty: 482
Rejestracja: 18 sty 2003 01:00

Matka biologiczna w percepcji rodzica adopcyjnego?

Post autor: buniek »

Kiedy już zostanę rodzicem, kim dla mnie powinni być biologiczni rodzice, a w szczególności matka? Czy powinienem świadomie ukształtować sobie mój stosunek do niej?
Pierwsza myśl jest taka, że powinienem wypracować embiwalentne nastawienie. Ale czy nie będzie to zamknięcie tematu w „głębokiej szufladzie”.
Co myślę i co już wiem? Myślę, że fatalne jest zarówno negatywne nastawienie, które może być w konsekwencji projektowane na dziecko (jesteś takie, bo miałeś taką matkę), jak i na przykład wdzięczność biologicznej matce za to, że dzięki niej mam dziecko (o czym trochę było w wątku „Czekamy na twoje dziecko), które jest w jakimś sensie budowaniem własnego szczęścia na czyjejś tragedii. A wdzięczność. Jestem wdzięczny ośrodkowi, losowi, temu, że pomimo wszystko mogę mieć dziecko, uważam że to wspaniałe że wiele matek które ma odwagę powiedzieć nie aborcji. Ale nie chcę z tego robić - wręcz boję się – osobistej sprawy. Przecież jedną z podstawowych zasad całej instytucji adopcji jest pewna anonimowość pomiędzy rodzicami biologicznymi i adopcyjnymi. A może to powinno być jeszcze inaczej?
Jak wy poukładaliście sobie tą kwestię. Pytanie zarówno kieruję do tych którzy jeszcze czekają, jak i już mają dzieci. Czy zbyt „filozoficznie” podchodzę do tego, i powinienem pozostawić rzeczy samym sobie, a one naturalnie się ułożą?
A, jeszcze jedno, ktoś dawno temu napisał na forum: "boję się obecności matki (biologicznej) pomiędzy mną a dzieckiem"... Jestem przekonany, że nie będzie "obecności pomiędzy" dlatego się nie boję. Ale czy mam rację?
Ostatnio zmieniony 13 paź 2003 08:20 przez buniek, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Licia
Posty: 1094
Rejestracja: 17 wrz 2002 00:00

Post autor: Licia »

Buniek,

przyznam, ze to tej pory wyksztalcilo sie we mnie jedno uczucie do "pani ktora urodzi moje dziecko" - wspolczucie. Nie wiem, czy to dobrze, czy zle, zle to wlasnie czuje. Wyobrazam sobie, jak trudne jest oddanie dziecka do adopcji, jakie dramaty i smutki za tym stoja. Wiem, ze nikt nie marzy o takim scenariuszu jak rodzenie i oddawanie dzieci do adopcji.

Szkoda mi tych ludzi, naprawde. Dlatego ciesze sie, ze jednym z zadan osrodka, w ktorym jestesmy jest opieka nad kobietami w ciazy. Niezaleznie od tego, czy sa chore, zle, biedne czy czasami zbyt niemadre, na pewno potrzebuja pomocy. Ale nie od nas, tylko od specjalistow.

Co do obecnosci "matki biologicznej" - no coz, wychodze z zalozenia, ze dziecko nie nalezy do nas, jest odrebna istota i podejmie wlasne decyzje w kwestii poznawania biologicznych rodzicow. A wplyw (mam nadzieje, ze dobry) na ta decyzje bedzie mialo nasze wychowanie. Mysle, ze ta obecnoscia postaram sie nie martwic, az nadejdzie jej moment.
Lidka, mama Stasia i Basi
Madźka
Posty: 6214
Rejestracja: 25 paź 2002 00:00

Post autor: Madźka »

Myslę, że o obecność fizyczną matki biologicznej, przynajmniej do momentu kiedy dziecko samo o tym nie zdecyduje(jak pisze Licia), nie ma co sie martwić.
Natomiast nie da się "wyciąć" obecnośc psychicznej, zawsze będzie z nami, do końca życia. Bo nawet gdybyśmy chcieli o niej zapomniec, to i tak będziemy myśleć, dziecko będzie o niej przypominało. I chyba dlatego ważne jest jaki sobie stworzymy jej obraz , bo taki będzie nam towarzyszył i taki przekażemy dziecku (świadomie i nieświadomie).


Pozdrawiam
Awatar użytkownika
inezka
Posty: 34
Rejestracja: 05 lut 2003 01:00

Post autor: inezka »

hej, pomyślałam sobie kiedyś, że wolałabym sytuację, aby matce biologicznej mojego przyszłego dziecka odebrane były prawa rodzicielskie niż gdyby byłaby ona zmuszona ( np. z powodów materialnych) oddać dziecko do adopcji. Podobnie jak Licia bardzo współczuję tej kobiecie, chyba że nie spełniałaby ona swoich obowiązków rodzicielskich. Gdybym mogła wybierać, zaopiekowałabym się dzieckiem z rodziny patologicznej. Postanowiliśmy z mężem, że nikt, nawet nasza adopcyjna córcia niczego nie dowie się o swojej biologicznej rodzinie aż do uzyskania pełnoletności. Wychowywać ją będziemy, podobnie jak naszą naturalną 10- letnią córkę w wielkim szacunku dla kobiety, która małą urodziła i nigdy nie powiemy o niej źle.

POZDROWIONKA.

AGA

4 miesiąc adopcyjnej ciąży
Awatar użytkownika
Hasik
Posty: 677
Rejestracja: 23 mar 2002 01:00

Post autor: Hasik »

Witajcie!

Buniek, to bardzo ciekawy temat.

Myślimy o rodzinie w której urodził sie nasz syn. Myślimy o nich ciepło choć odlegle. Są jak daleka, daleka rodzina, z którą nie utrzymuje się w ogóle kontaktu, której się nawet nie zna osobiście, ale która jest gdzieś na obrzeżach świadomości. Może odwiedzi sie ich kiedyś po latach a może nigdy. Czas pokaże. To nasz syn o wszystkim zdecyduje.

Z całą pewnościa w adopcji nie ma budowania swego szczęścia na czyimś nieszczęściu. Ja widzę w tym wszystkim głęboki sens. Jestem przekonana, że Mateuszek miał być naszym dzieckiem tak czy inaczej - jeśli nie odnaleźlibyśmy się teraz to szukalibyśmy się dalej przez całe życie aż do skutku. To że nie urodziłam go w szpitalu niczego nie zmienia. Rodziłam go inaczej, też pięknie, długo i boleśnie. To nie rodzina w której się urodził zdecydowała o tym, że tak się stało. Czuję głęboką wdzięczność, że uszanowali akt stworzenia, który się pośród nich dokonał, że pozwolili aby jego życie rozwinęło się pośród nich.

Przede wszystkim czuję ogromna wdzięczność do Stwórcy, że nas stworzył dla siebie i że pozwolił nam się odnaleźć. On to wszystko zaplanował. Nie zawsze drogi losu są proste i nie warto pytać dlaczego ...

Hasik - z nutką wiary i nadziei
Madźka
Posty: 6214
Rejestracja: 25 paź 2002 00:00

Post autor: Madźka »

O rany, Hasik!
Ale pięknie i poetycko! Bardzo mi się to podoba! :lov2:
Zostaw to w pamięci, albo w komputerze dla Mateuszka(jeśli za 15 lat bedą kompurery??!! :wink:
Awatar użytkownika
Aska
Posty: 1853
Rejestracja: 24 mar 2002 01:00

Post autor: Aska »

Hasik, chyba się Twoich słów nauczę na pamięć.
Awatar użytkownika
igaa
Posty: 636
Rejestracja: 06 cze 2002 00:00

Post autor: igaa »

Ja też się nauczę...
Mama biologiczna jest na razie w mojej głowie.Ale staram się o tym nie myśleć.Chociaż zazdroszczę jej tego,że moja córunia była u niej w brzuchu. :oops:
Ale faktycznie ,wszystko w życiu ma sens.
pozdrowionka igaa
Awatar użytkownika
jedrek
Posty: 442
Rejestracja: 13 maja 2002 00:00

Post autor: jedrek »

Po piętnastu latach od adopcji Kazika nie ma w naszej rodzinie tematu rodziców biologicznych. Wprawdzie co jakiś czas do tego nawiązujemy, ale on nie jest zainteresowy by o tym rozmawiać. Nie mamy tego ani w głowach, ani w emocjach. Może to wynika za takiej jak Hasika postawy-on był nam przeznaczony, a my jemu. To że urodziła go inna kobieta(Kazik tak o niej mówi) niczego nie zmienia i w niczym nie przeszkadza. Gdy zechce, to razem jej poszukamy (z ojcem będzie trudniej), ale nie martwimy się tym co będzie, a czego nie ma, tak jak nie zajmujemy się tym co było-to co jest wystarczająco nas troje absorbuje.
jędrek
buniek
Posty: 482
Rejestracja: 18 sty 2003 01:00

Post autor: buniek »

Dziękuję Wam wszystkim za odpowiedzi. Bardzo mnie uspokoiły, poukładały i pozwoliły na taki głęboki oddech.
Licia, Igaa dzięki.
Mdżka, uświadomiłaś mi, że nie ma rzeczy ważnych i nieważnych, wszystko jest ważne.
Aga, jeszcze kilka dni temu sobie myślałaś co byś wolała, a tu masz Patryczek się pojawił - dylemat z głowy.
Hasik, faktycznie tak to ujęłaś, że sobie sam wydrukowałem.
Jędrek, byłem pewien, że coś odpiszesz, ale co się naczekałem, to się naczekałem - rozumiem trenujesz moją wrodzoną (nie)cierpliwość.


Dzięki jesteście wspaniali :D
Awatar użytkownika
igo
Posty: 73
Rejestracja: 09 gru 2002 01:00

Post autor: igo »

Na naszym kursie pojawiło się dość ciekawe pytanie, co chcę wiedzieć o rodzicach biologicznych, czy jestem w stanie przyjąć wszystkie wiadomości czy tez nie, np. czy wiadomość o mamie prostytutce nie wpłynie później negatywnie na moje postrzeganie dziecka, które w okresie dojrzewania może dłużej stroić sie przed lustrem i zachowywac sie kokieteryjnie?

No właśnie, na razie chyba nie umiem sobie odpowiedzieć na to pytanie, sama nie wiem czy lepiej jest pewne rzeczy wiedzieć czy też nie. może dobrze, że mamy wybór, że możemy o tym zadecydować sami :?:

pozdrawiam Iza
Awatar użytkownika
siwaczka
Posty: 3267
Rejestracja: 14 lis 2002 01:00

Post autor: siwaczka »

Te kursy przygotowawcze dla potencjalnych rodziców, to chyba jakiś eksperyment na żywym człowieku. Nie wiem kto to wymyśla, ale chyba ktoś, kto nie ma co robić z czasem.
Ludzie nie dajcie się zwariować :!: Pomyślcie o sobie i o tym jakimi będziecie rodzicami, a nie o jakiś obrazach na usprawiedliwienie swoich, nie wiem, wątpliwości, porażkek wychowawczych ...
Nie zabiegałam o te informacje, bo nie były mi one niezbędne do życie z moim dzieckiem. A już pomysł z tą matką prostytutką ... Ludzie :!: :!: :!: Oni Wam tam robią wodę z mózgu. Przecież wiadomo, że nie prezydentowa Bushowa pozostawia dziecko, ale osoba z problemami ...
Magda, wybacz, ale nie mogłam się powstrzymać.
Awatar użytkownika
igo
Posty: 73
Rejestracja: 09 gru 2002 01:00

Post autor: igo »

Jak dobrze, że na Bocianie można liczyć na doswiadczonych juz ludzi, ciesze sie Siwaczko, że to napisałaś. Przed adopcją kazde pytanie, a zwłaszcza postawione na kursie wydaje się WAŻNE. To miło, że po adopcji przestaja one mieć taką wagę
siwaczka pisze: Nie zabiegałam o te informacje, bo nie były mi one niezbędne do życie z moim dzieckiem.
To zdanie mocno mnie uspokoiło, bo zamartwianie się problemami rodziców biologicznych chyba donikąd nie prowadzi.
Prawde mówiąc zamierzałam mocno drążyć ten temat, zastanawiać się itd. :roll: , ale twoja odpowiedź, zwłaszcza o usprawiedliwianiu swoich błędów wychowawczych mocno mnie przekonuje. Może rzeczywiscie lepiej zająć się teraźniejszością i przyszłością dziecka niż ciągle trwać przy jego przeszłości i rodzicach biologicznych.

Jeszcze raz dzieki
IZA
Awatar użytkownika
inezka
Posty: 34
Rejestracja: 05 lut 2003 01:00

Post autor: inezka »

Słuchajcie, widziałam matkę biologiczną, nic więcej nie napiszę, bo może ktoś znajomy to czyta, ale to nie jest już takie proste, jak kiedyś napisałam. Wolałabym chyba nic nie wiedzieć. :cry2:
Dorunia
Posty: 9255
Rejestracja: 04 kwie 2002 00:00

Post autor: Dorunia »

My z mężem nie chcieliśmy nic wiedzieć po za sprawami potrzebnymi do np. wizyty u lekarza. Nie chcieliśmy wypytywać o wygląd, zawód i jaka ogólnie jest, by nie tworzyć sobie jakiś fałszywych wyobrażeń, by nasza wyobraźnia nie wypaczyła tego wszystkiego. Wiemy tylko tyle ile chcieliśmy wiedzieć i nic ponad to, za co jesteśmy wdzięczni pracownikowi ośrodka!!
Daniel, Adaś i Lena - pełnia szczęścia!
Zablokowany

Wróć do „Archiwum - Adopcyjne dylematy”