Brak plemników co dalej?
Moderatorzy: Moderatorzy, Moderatorzy grupa wdrożeniowa
- ewka23
- Posty: 95
- Rejestracja: 26 mar 2008 01:00
Botak mój mąż też tak mówi to chyba coś w tym jest.
Cendriu nie wiem co powiedzieć. Może zabrzmi to brutalnie ale są dwa sposoby na wytłumaczenie działania Twojej żony. Albo wystraszyła się że nie da rady walczyć o dziecko albo tylko szukała pretekstu żeby odejść. Takie jest moje zdanie, co nie oznacza że nie mogę się mylić
Cendriu nie wiem co powiedzieć. Może zabrzmi to brutalnie ale są dwa sposoby na wytłumaczenie działania Twojej żony. Albo wystraszyła się że nie da rady walczyć o dziecko albo tylko szukała pretekstu żeby odejść. Takie jest moje zdanie, co nie oznacza że nie mogę się mylić
-
- Posty: 314
- Rejestracja: 01 sty 1970 02:00
CENDRIU wg mnie poziom hormonów wskazuje na hypogonadyzm hypogonadotropowy czyli coś co się leczy hormonami i plemniki zaczynają się produkować. Podobno osiąga się dobre rezultaty i jest to w sumie chyba jedyny rodzaj azoospermii którą można leczyć. Tu masz co nieco na ten temat http://www.hormonalny.pl/wtorna_niewydo ... _jader.htm
Dodane po: 1 minucie:
CENDRIU polecam wybrać się do dobrego androloga. A z żoną to już tak definitywnie?? Może jak ochłonie to przemyśli sprawę i zmieni zdanie.
Dodane po: 1 minucie:
CENDRIU polecam wybrać się do dobrego androloga. A z żoną to już tak definitywnie?? Może jak ochłonie to przemyśli sprawę i zmieni zdanie.
- Dominika7
- Posty: 21
- Rejestracja: 02 kwie 2009 00:00
CENDRIU
Zmartwiła mnie Twoja ostatnia wypowiedź.
Może zaproponuj żonie lekturę tego serwisu.
W każdym razie ja powiem co sądzę na temat związku ludzi z problemem niepłodności. Nie będę tu mówić jako osoba, której to dotyczy, lecz bardziej obiektywnie.
Kiedy się poznajemy i podejmujemy decyzję o wspólnym życiu musimy się liczyć z tym, że życie nas będzie wystawiać na przeróżne próby. Ja zanim zdecydowałam się na bycie z mężem zadawałam sobie mnóstwo pytań, no chociażby takich:
Czy chciałabym aby ten człowiek był ojcem moich dzieci,
Czy ufam, że gdy będę chora, przyjdzie z pomocą, czy nie odwróci się na pięcie i nie pójdzie w siną dal?
Czy gdy on będzie chory, będę w stanie poświęcić wszystko inne i pomoc jemu postawic na pierwszym miejscu?
I obserwując siebie i jego starałam się znaleźć na te pytania odpowiedź.
Fakt, miałam trochę ułatwione zadanie bo od urodzenia cierpię na paskudną chorobę, o której mu powiedziałam na samym początku i którą wówczas zaakceptował. Do dziś mam w nim wsparcie i zrozumienie jeśli chodzi o tę moją przypadłość.
Nie rozumiem zatem jak można tak zareagować na problem, któremu powinno towarzyszyć ogromne wsparcie partnera.
Przecież "na dobre i na złe, w zdrowiu i chorobie", to nie tylko frazes? To przecież cała istota małżeństwa.
Na marginesie dodam, że mój mąż wcale nie jest moim mężem (piszę tak bo nie wiem jak go nazywać ) i mimo (a może właśnie dlatgo?), że nie trzymają nas przysięgi małżeńskie, to decyzję o partnerstwie podejmowaliśmy świadomie wiedząc, że nie raz będzie w życiu ciężko.
Czyż nie tak to działa?
Dominika
Zmartwiła mnie Twoja ostatnia wypowiedź.
Może zaproponuj żonie lekturę tego serwisu.
W każdym razie ja powiem co sądzę na temat związku ludzi z problemem niepłodności. Nie będę tu mówić jako osoba, której to dotyczy, lecz bardziej obiektywnie.
Kiedy się poznajemy i podejmujemy decyzję o wspólnym życiu musimy się liczyć z tym, że życie nas będzie wystawiać na przeróżne próby. Ja zanim zdecydowałam się na bycie z mężem zadawałam sobie mnóstwo pytań, no chociażby takich:
Czy chciałabym aby ten człowiek był ojcem moich dzieci,
Czy ufam, że gdy będę chora, przyjdzie z pomocą, czy nie odwróci się na pięcie i nie pójdzie w siną dal?
Czy gdy on będzie chory, będę w stanie poświęcić wszystko inne i pomoc jemu postawic na pierwszym miejscu?
I obserwując siebie i jego starałam się znaleźć na te pytania odpowiedź.
Fakt, miałam trochę ułatwione zadanie bo od urodzenia cierpię na paskudną chorobę, o której mu powiedziałam na samym początku i którą wówczas zaakceptował. Do dziś mam w nim wsparcie i zrozumienie jeśli chodzi o tę moją przypadłość.
Nie rozumiem zatem jak można tak zareagować na problem, któremu powinno towarzyszyć ogromne wsparcie partnera.
Przecież "na dobre i na złe, w zdrowiu i chorobie", to nie tylko frazes? To przecież cała istota małżeństwa.
Na marginesie dodam, że mój mąż wcale nie jest moim mężem (piszę tak bo nie wiem jak go nazywać ) i mimo (a może właśnie dlatgo?), że nie trzymają nas przysięgi małżeńskie, to decyzję o partnerstwie podejmowaliśmy świadomie wiedząc, że nie raz będzie w życiu ciężko.
Czyż nie tak to działa?
Dominika
Zgadzam się z Tobą jak najbardziej zona wiedziała już dawno na samym początku znajomości w następstwie małżeństwem iż może być taka sytuacja że nie będę mógł mieć dzieci ponieważ w dzieciństwie leczyłem się już hormonalnie i przyjmowałem omnadren 250 przez parę lat- nastąpiła poprawa .Teraz nie wszystko odwróciło ze zwiększoną siłą
- ewka23
- Posty: 95
- Rejestracja: 26 mar 2008 01:00
CENDRIU kurcze to niefajnie. Skoro w rodzinie nie masz z kim o tym pogadać to zawsze możesz na nas liczyć. No przynajmniej na mnie Jak coś to pisz lub daj znać na pw to mogę podać numer telefonu jak wolisz tak pogadać.
A co do leczenia to póki jest choć cień szansy warto próbować.
Odnośnie żony może trochę przemyśli sprawę, ochłonie i zmieni zdanie, czego Ci życzę.
A co do leczenia to póki jest choć cień szansy warto próbować.
Odnośnie żony może trochę przemyśli sprawę, ochłonie i zmieni zdanie, czego Ci życzę.
ewka23dzięki za zrozumienie u nas w rodzinie takiego przypadku nikt nie miał myślę że nie bardzo rozumną problem a jeszcze na dodatek od mojej żony siostra jest w 3 miesiącu ciąży a 6 po weselu .Myślę że to bardzo na nią wpływa negatywnie w nasz związek i podejmowane decyzje
Dodane po: 2 minutach:
ale na siła nie da się kogoś uszczęśliwiać
pozdrawiam
Dodane po: 2 minutach:
ale na siła nie da się kogoś uszczęśliwiać
pozdrawiam
- ewka23
- Posty: 95
- Rejestracja: 26 mar 2008 01:00
CENDRIU w sumie u mnie w rodzinie też nikt nie miał takich problemów ale nas rozumieją, za to u męża były takie przypadki i traktują nas raczej jak ciekawe zjawisko i źródło wiedzy (jego siostra). Za to teściowa powiedziała mi w zeszłym roku na święta że to nie problem że nie możemy mieć dzieci
Co do ciąży żony siostry to zgadzam się że może to mieć wpływ na zachowanie Twojej żony. Wiem jak mi było ciężko jak dowiedzieliśmy się o drugiej ciąży szwagierki.
Nie ma co na siłę uszczęśliwiać ale mam nadzieję że żona ochłonie i zmieni zdanie.
Co do ciąży żony siostry to zgadzam się że może to mieć wpływ na zachowanie Twojej żony. Wiem jak mi było ciężko jak dowiedzieliśmy się o drugiej ciąży szwagierki.
Nie ma co na siłę uszczęśliwiać ale mam nadzieję że żona ochłonie i zmieni zdanie.
dobrze że znalazłem takie forum nie mam rodzeństwa żadnego rodzice zginęli 15 lat temu a reszta mojej rodziny rozjechała się po świecie . Tak więc jest tylko rodzina od mojej żony ale często traktują mnie jak coś gorszego wszyscy są normalni tylko ja nie porostu nikt nie był w takiej sytuacji Chciałem mieć szczęśliwą rodzinę - żonę . dzieci .dom. a tu nic z tego ... myślę że znajomi z pracy mają o mnie dobre zdanie iż jestem dobrym facetem parę osób już wie o problemie ale nie umiem zawracać komuś głowy a rodzina tego nie docenia przykro mi z tego powodu
dzięki za zrozumienie
dzięki za zrozumienie
-
- Posty: 314
- Rejestracja: 01 sty 1970 02:00
CENDRIU dobrze jest mieć kogoś do wyżalenia sie, ale powiem Ci, że ja swojej rodzinie się nie żalę. Wolę komuś kto ma do tego dystans opowiedzieć co i jak i wystarczy. Może powinieneś właśnie znaleźć jakąś dobrą duszę nawet tu na forum i prywatnie porozmawiać. Na pewno wszyscy Cię tu zrozumieją i będziesz móg anonimowo wszystkie żale od A do Z powiedzieć. Moja rodzina oczywiście wie o moich problemach, ale jakoś nie czuję potrzeby wiecznego wałkowania tematu, zwłaszcza że oni mają emocjonalne podejście do tego. Pzykro mi tylko, że nie możesz z żoną o tym porozmawiać... przecież ten problem jest do rozwiązania i możecie być jeszcze szczęśliwi.