NATAKU: przede wszystkim olbrzymie, olbrzymie gratulacje i całusy....Spóźnione ale ze szczerego serca.
A teraz kilka słów otuchy: wyobrażam sobie co przeżywacie, bo przez pierwszy miesiąc zycia dziewczynek tez kursowałam miedzy szpitalem i domem. Zapalenie płuc i oskrzeli dopadało nas na zmianę u jednej, a potem u drugiej. Ale wierz mi, że to sie da opanować. Mimo zmeczenia, niewyspania i takich tam.... Postarajcie sobie jakos tak to wszystko zorganizować, żeby jak najwiecej rzeczy wykonywac przy nich równolegle. Np postaraj sie może wypracowac jednoczesne karmienie - ja układałam dziewczyny na wielkich poduchach, pod katem i wsuwały razem jednoczesnie. Nawet jak na poczatku to nie bardzo wychodziło, regulowałam iloscią podawanego jedzenia.
Mozna tez jednoczesnie kąpać, usypiać i budzic na jedzenie....Moze to drastyczne metody, bo ja wiem, że na poczatku by sie chciało wszystko naraz, najlepiej i najszybciej. Ale padniesz Kobieto za chwile z wyczerpania, a im jestes potrzebna silna, usmiechnieta i wyspana
Tym bardziej, że im bedą starsze, tym wiecej energii beda z was wyciągać.
I pamietajcie z Piotrkiem o jednym: ( a jak to napisze to niektórzy mnie pewnie znienawidzą
) - generalnie przy bliźniakach niestety czesto jest tak, że któreś płacze - z róznych powodów.Bardzo szybko tez ucza sie od siebie na wzajem co przynosi efekt w "ustawianiu" rodziców
Dlatego, mimo tego, że ma minkę taką że serduszko peka i łzy sie rzewnie leją, niech chwilke popłacze, bo Ty akurat przewijasz brata.Czuły głosik, spokój i usmiechy robia cuda, a podwójne szczęścia niestety od poczatku muszą sie uczyc życ w symbiozie.W końcu obok leży JEGO BRAT - NAJFAJNIEJSZY CZŁOWIEK NA SWIECIE:).
Zyczymy Wam powrotu do zdrowia i spokoju, spokoju, spokoju....Szybkiego, ale spokoju....A bliźnieta to najfajniesza sprawa pod słońcem:)